Historia

Juliusz Leo (1861-1918) – zapomniany ojciec niepodległości Polski

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!

Burzliwe lata 1914-1921 były okresem wielkiej próby dojrzałości politycznej i patriotycznej społeczeństwa polskiego. Dziś patrzymy na ten czas przez pryzmat słów kluczy typu „bitwa warszawska”, „święto niepodległości 11 listopada 1918 roku”, „Józef Piłsudski”, „Legiony Polskie”, „Powstanie Wielkopolskie” czy „ III Powstanie Śląskie”. Często zapominamy, że na ówczesne sukcesy sprawy polskiej pracowano znacznie dłużej i że w chwili wybuchu I wojny światowej, żyjący pod zaborami Polacy w wielu obszarach zdobyli już mocne przyczółki, ułatwiające dalsze działania. Jednym z wielkich, lecz niestety nie eksponowanych dziś twórców podwalin niepodległości naszego kraju był Juliusz Leo.

Rodzina Leo pochodziła z okolic Drohobycza, jednak gdy Juliusz był jeszcze dzieckiem, przeniosła się w okolice podkrakowskiej Wieliczki, gdzie jego ojciec pracował jako radca górniczy. Był nadzwyczaj zdolnym i bardzo pojętnym chłopcem. Ukończył renomowane krakowskie Gimnazjum im. Św. Anny. W 1879 roku podjął studia prawnicze na Uniwersytecie Jagiellońskim, po których ukończeniu odbył praktykę w Prokuratorii Skarbu we Lwowie. Jednocześnie uzyskał stypendium krakowskiej Akademii Umiejętności, dzięki któremu wyjechał do Berlina studiować ekonomię. Po powrocie do Galicji praktykował jako adwokat, równolegle habilitując się w dziedzinie skarbowości. W 1891 roku jako profesor nadzwyczajny, zaczął wykładać prawo na Uniwersytecie Jagiellońskim. W 1893 roku został wybrany na członka krakowskiej rady miejskiej i wszedł w skład jej sekcji skarbowej. Rok później ożenił się z Wilhelminą Kleską, z którą miał pięcioro dzieci. Rzutkość umysłu, zaradność, pracowitość, a przede wszystkim niezwykła wiedza z zakresu prawa i ekonomii, jaką posiadł, przyczyniła się to tego, że w 1901 roku został wiceprezydentem, a w 1904 roku prezydentem miasta Krakowa. Jako prezydent był tak szanowany, że pełnił tą funkcję przez trzy kolejne kadencje, aż do swojej śmierci. Doprowadził do niezwykłego wręcz rozkwitu gospodarczego starej stolicy Polski. Przede wszystkim uporządkował gospodarkę finansową miasta, ograniczył biurokrację, uprościł i usprawnił zarządzanie. W celu likwidacji zagrożenia powodziowego przesunął koryto rzeki Rudawy oraz umocnił brzegi Wisły. Wyremontował mosty oraz wybudował nowe. Jako zwolennik nowoczesnej infrastruktury doprowadził do rozbudowy sieci kanalizacyjnej, położył dziesiątki kilometrów torów i otworzył nowe połączenia tramwajowe. Brukował ulice, remontował chodniki oraz zakładał oświetlenie miejskie. W celu zabezpieczenia stałych dostaw energii elektrycznej dla miasta wybudował nową elektrownię. W 1905 roku dokonał wykupu od austriackich władz centralnych zamku królewskiego na Wawelu, w którym dokonał remontu i dążył do otwarcia muzeum. Dbał o miejscowy handel, kusząc kupców niskimi opłatami targowymi oraz otwierając w 1913 roku nowy dworzec przeładunkowy. Co szczególnie ciekawe, wszystkiego tego dokonał w ramach polityki niskich podatków lokalnych, z których wpływy sukcesywnie rosły. Działo się tak, gdyż ograniczone daniny powodowały stały napływ do miasta nowych mieszkańców, jego rozrost ludnościowy i terytorialny. Leo prowadził bardzo wydajną i oszczędną politykę, stawiając w pierwszej kolejności na inwestycje infrastrukturalne, które prowadziły do ulepszenia warunków działalności rzemieślniczej, przemysłowej i handlowej, a co za tym idzie powstawania nowych miejsc pracy i podnoszenia się zamożności mieszkańców. W naturalny sposób przekładało się to na ogólny wzrost dochodów miasta oraz jego coraz piękniejszy wygląd. Jeszcze w czasach pełnienia funkcji członka rady miejskiej Juliusz Leo dążył do utworzenia „Wielkiego Krakowa”, co wiązało się z włączeniem do jego granic okolicznych miejscowości. Urzeczywistnił to w czasie swoich rządów prezydenckich, kiedy to prawie siedmiokrotnie powiększył terytorium miasta, tworząc 14 nowych dzielnic. Szacunek mieszkańców do jego osoby był na tyle niepodważalny, iż w wyborach z 1916 roku uzyskał aż 86 głosów z ogólnej liczby 88 radnych. Leo nie ograniczał się tylko do skutecznej polityki samorządowej w Krakowie. Od 1901 roku zasiadał przez kilka kadencji w galicyjskim Sejmie Krajowym, gdzie reprezentował środowisko głęboko konserwatywne i przywiązane do wartości katolickich. Był tradycjonalistą do tego stopnia, że bodaj jako ostatni z czynnych polityków występował publicznie w szlacheckim kontuszu. W 1911 roku został członkiem austro-węgierskiej Rady Państwa, w której pełnił funkcję prezesa koła posłów pochodzenia polskiego.

Po wybuchu I wojny światowej Leo próbował wykorzystać okazję wojny między zaborcami w celu zwiększenia autonomii galicyjskiej oraz utworzenia trzeciej, polskiej części dotychczasowej dualistycznej monarchii Austro-Węgierskiej. Było to stanowisko realistyczne, które stanowiło krok w kierunku odzyskania pełnej niepodległości. Po fiasku próby wywołania powstania w Królestwie Polskim, którego podjął się austriacki wywiad wysyłając na kierunku kieleckim tzw. „I Kompanię Kadrową” Józefa Piłsudskiego „Stefana”, oddziałowi temu groziło rozwiązanie i wcielenie do cesarskich jednostek liniowych. Leo wraz ze swoimi współpracownikami, takimi jak Leon Biliński i Władysław Jaworski wykorzystali tę okazję. Już wcześniej doprowadzili do zjednoczenia galicyjskich środowisk patriotycznych, a dzięki swoim kontaktom z władzami w Wiedniu 16 sierpnia 1914 roku powołali w Krakowie Naczelny Komitet Narodowy (NKN), którego Leo został prezesem.

Komitet ten, za zgodą Wiednia objął Kompanię Kadrową swoim patronatem finansowym oraz zaczął tworzyć dwa większe oddziały zwane Legionami Polskimi. Same deklaracje nic nie znaczyłyby wobec braku funduszy na działalność Legionów, dlatego Leo doprowadził do przegłosowania przez radę miejską Krakowa darowizny w sporej wysokości miliona koron, za którą sfinansowano wyposażenie i utrzymanie polskich jednostek. Józef Piłsudski, rzekomy twórca Legionów, początkowo współpracował z NKN, jednak później próbował dokonać w nim rozłamu. W tym celu utworzył w Kielcach konkurencyjną, rozbijacką Polską Organizację Narodową (PON), która jednak niewiele zdziałała ze względu na brak pieniędzy. Inicjatywa legionowa Juliusza Leo była intensywnie zwalczana także przez wywiady Niemiec i Rosji. Groziła bowiem kolejnym wypłynięciem sprawy polskiej na szerokie wody polityki europejskiej, co mogło w przyszłości przynieść tym państwom niepokoje wewnętrzne i niekorzystne rozstrzygnięcia terytorialne. Rzeczywiście, powołanie Legionów okazało się strzałem w dziesiątkę, przysłowiową kulą śniegową dającą początek ciągowi pozytywnych wydarzeń, które zmusiły poszczególne państwa biorące udział w I wojnie światowej do określenia się wobec sprawy polskiej i licytowania jej w górę. Efektem tego był słynny Akt 5 Listopada, zgoda na tworzenie Błękitnej Armii we Francji oraz ujęcie wątku niepodległości Polski w deklaracji prezydenta USA Woodrow Wilsona. Niestety twórca podstaw tych sukcesów nie doczekał  Wolnej Polski, gdyż zmarł w lutym 1918 roku w wyniku komplikacji po zawale serca.

Juliusz Leo to wzór skutecznego prawnika i samorządowca, który uczynił z zarządzanego przez siebie Krakowa miasto rozległe, piękne i nowoczesne. Był cierpliwym, twardo stąpającym po ziemi politycznym realistą, któremu obce było awanturnictwo i insurekcjonizm. Perfekcyjnie wykorzystał okazję wojny pomiędzy zaborcami, by podnieść sprawę polską na wyższy poziom. Jest jednym z prawdziwych ojców niepodległości Polski. Niestety jego realny wkład został zmarginalizowany, najpierw przez nienawidzącą go, piłsudczykowską sanację, a następnie PRL i III RP. Dziś jest postacią praktycznie zapomnianą. A szkoda.

Radosław Patlewicz

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!