Historia

Generał Leopold Okulicki – pierwszy z WYKLĘTYCH

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!

Piotr Zychowicz w ostatnim „Do Rzeczy” wraca do tematu gen. Leopolda Okulickiego, obwieszczając triumfalnie, że w wydanych przed trzema laty pamiętnikach Iwana Sierowa natrafił na taki oto fragment: „Jak się dowiedziałem, Okulickiego i innych sądzono w Moskwie, a Okulickiego zlikwidowano w więzieniu. Jednakowoż był to prowokator, współpracujący od 1940 roku z NKWD i jednocześnie z Anglikami.” Wraca więc Zychowicz do formułowanych już wielokrotnie przez siebie pod adresem gen. Okulickiego oskarżeń.

W tym miejscu warto nadmienić, że wspomnienia Iwana Sierowa w ogromnej części poświęcone są właśnie polowaniu na Leopolda Okulickiego, który to – można by rzec – był głównym bohaterem tejże książki.

Owo polowanie zaczął Sierow w listopadzie 1940 roku, kiedy to – mając za zadanie rozpracowanie organizacji ZWZ – dowiedział się, że działalnością jej na „jego” terenie dowodzi właśnie Leopold Okulicki, który to – jak wynikało z jego ustaleń – miał zostać skierowany tam z Warszawy:

Данные от агентуры каждый день поступали о действиях организации. То подорвут склад, то убьют солдата, то выступление против районной власти организуют, в общем, подлостей делали много. Окулицкий, под псевдонимом «Мрувка» (Муравей), начинал приобретать значение.

Wiele miejsca poświęca Sierow działaniom mającym na celu wytropienie Okulickiego, a następnie jego ujęciu, co nastąpiło 21/22 stycznia 1941 roku.

W tym miejscu wspomnijmy, że Okulicki od 1940 roku miał rzekomo współpracować z NKWD, a tymczasem NKWD do stycznia 1941 roku nie ustawało w wysiłkach, by go dopaść, a gdy w końcu to się udało, uznano to za nie lada sukces.

Okulicki – jak wynika z pamiętników Sierowa – po aresztowaniu miał zachowywać się hardo, a wręcz bezczelnie i niczego nie dało się od niego wyciągnąć. W końcu odebrano Sierowowi śledztwo i przewieziono Okulickiego do Moskwy, gdzie w dalszym ciągu zachowywać miał on niezłomną postawę, a po zwolnieniu z więzienia, gdy tworzono armię Andersa, miał się on odgrażać, że zemści się na Rosjanach za bicie go na przesłuchaniu. Zresztą rzućmy okiem do fragmentu zamykającego ów wątek:

В Москве стали допрашивать с угрозами. Окулицкий твердо заявил, что своих товарищей не выдаст. Следователь накричал на него и несколько раз ударил по лицу. Окулицкий замкнулся и ничего не стал больше говорить.
В 1941 году, когда формировали армию Андерса (по решению Ставки), Окулицкий был назначен начальником штаба. Он уже тогда рассказал своим друзьям об ударах следователя и поклялся, что отомстит за эту пощечину. И действительно, в конечном счете, армия Андерса ушла вначале в Ирак, а затем перекочевала к англичанам.

Latem 1944 roku Sierow znów znalazł się w Polsce. Znów przystąpił do polowania na Armię Krajową, a w szczególności na gen. Leopolda Okulickiego, który to po gen. Borze-Komorowskim stał na czele Komendy Głównej AK, o czym Rosjanie wiedzieli. Sierow zwraca uwagę, że Okulicki i jego ludzie mieli zajmować się działalnością dywersyjną na tyłach Armii Czerwonej i zabić wielu żołnierzy sowieckich (Окулицкий и его люди занимались диверсиями в нашем тылу и под их руководством убили многих наших людей)

Wiele stron swej książki poświęca Sierow działaniom mających doprowadzić do pochwycenia Okulickiego. Podkreśla on przy tym, że trzeba było działać ostrożnie i z użyciem podstępu, bowiem chciano wziąć Okulickiego żywcem, a – znając jego charakter – spodziewano się, że przy próbie aresztowania będzie on próbował popełnić samobójstwo. Sierow wraca do sytuacji, która miała miejsce w roku 1940, kiedy to podczas rewizji znaleziono przy nim cyjanek:

Я обо всём донёс в Москву. Оттуда последовал звонок Берия, который сразу спросил, видел ли я сам Окулицкого. Я сказал, что полковник Пименов по моему описанию и по фотографии сразу же опознал Окулицкого, и я был уверен, что он не ошибся. Сам я умышленно к нему не зашел, зная его повадки. В 1940 году во Львове, когда я его арестовывал за к[онтр]р[еволюционную] подпольную деятельность, то он мне сказал: „Только ваша хитрость меня усыпила, а бы я сразу отравился”. У него тогда при обыске нашли цианистый калий.

Zobaczmy teraz, jak Sierow opisał to, co działo się tuż po aresztowaniu Okulickiego:

Когда я отослал в Москву донесение, то решил зайти в открытую к Окулицкому. Когда я вошёл в комнату, хотя и был в гражданском костюме, Окулицкий узнал меня, встал и, немного побледнев, сказал: „Я так и думал, что авторучки могли отобрать только вы, а не генерал Иванов”.
Я утвердительно улыбнулся. Окулицкий на это сказал: „Тогда мне всё ясно”. И в дальнейшем в течение 30 минут мы довольно мирно беседовали, вспоминали все наши встречи за последнее время, когда я вот-вот добирался до него, но он уходил. Улыбаясь, он уточнял мои данные и добавлял детали.
После ухода я приказал организовать тщательное наблюдение за ним, чтобы он не покончил с собой, так как я знал его за человека решительного и волевого. Я приказал ночевать вместе с ним в комнате двум сотрудникам. Уходя, я предложил ему скушать котлет. Он поблагодарил меня, но, однако, утром мне доложили, что к еде он не притронулся, почти всю ночь не спал, вздыхал и повторял фразу — как глупо я попался.

Pozwolę sobie przetłumaczyć ostatni akapit:

„Po wyjściu poleciłem zorganizować uważną obserwację, aby nie popełnił samobójstwa, ponieważ znałem go jako człowieka zdecydowanego i silnego. Kazałem dwóm współpracownikom spędzić z nim noc w pokoju. Przed wyjściem zaproponowałem mu, żeby zjadł kotlet. Podziękował mi, ale rano powiedziano mi, że nie dotknął jedzenia, nie spał przez większość nocy, wzdychał i powtarzał zdanie – jak głupio wpadłem.”

Ale wróćmy do relacji Sierowa:

Утром к 10 часам я вместе с Окулицким поехал на аэродром, где стоял самолет из Москвы. Туда же были подвезены все остальные министры. По дороге на аэродром мы с Окулицким непринужденно разговаривали, и я к слову ему сказал, что напрасно лондонское эмигрантское „правительство” затеяло резню в Варшаве Бур-Комаровским перед наступлением Красной Армии. Окулицкий оправдывался и хотел подчеркнуть этим „участие войска польского” в боевых делах против немцев. Я ему ещё раз сказал, что погибли тысячи поляков, а результата никакого. Он сказал: „Но Красная Армия умышленно не помогла нам”. Я ему на это сказал, что Красная Армия всё время настаивала вместе бить немцев, но [аковцы] отказывались.

Tak więc Sierow miał powiedzieć Okulickiemu przed jego odlotem do Moskwy, że bez sensu rząd emigracyjny w Londynie poprzez Bora-Komarowskiego doprowadził do masakry w Warszawie, podejmując walkę przed nadejściem Armii Czerwonej, na co Okulicki miał odpowiedzieć, że celem tego było podkreślenie „udziału wojsk polskich” w walce przeciwko Niemcom. Przy tym wytknął on Rosjanom bierną postawę.

Jak to się ma do insynuacji Zychowicza, jakoby Okulicki z nadania NKWD miał doprowadzić do walki o Warszawę, z góry wiedząc, że zakończy się ona klęską? Co więcej, Zychowicz podtrzymuje absurdalną tezę, jakoby Sosnkowski miał się sprzeciwiać wystąpieniu zbrojnemu AK w Warszawie, a Okulicki miał rzekomo nie wykonać jego rozkazu. Oczywiście, prawdy nie ma w tym za grosz, o czym pisałem tutaj:

Generał Sosnkowski a Powstanie Warszawskie

Jak się to wszystko ma do cytatu, który tak ucieszył Zychowicza, jakoby Okulicki od 1940 roku miał współpracować z NKWD? Ano powiedzmy sobie szczerze, że owo zdanie pozostaje w jaskrawej sprzeczności z całą pozostałą zawartością książki. Najprostszym wytłumaczeniem jest to, iż doszło tu do pomyłki pisarskiej na etapie pisania bądź przepisywania tekstu. Niewątpliwie sprawa ta wymaga wyjaśnienia…

Przypomnijmy, że strona rosyjska w 2001 roku odtajniła dokumenty dotyczące gen. Leopolda Okulickiego, których treść stała się podstawą do formułowania przedziwnych teorii. Chodzi konkretnie o dwa dokumenty, z których pierwszy to protokół przesłuchania Leopolda Okulickiego z 18 marca 1941 roku. Czytamy tam między innymi:

Pytanie: Kiedy i gdzie przeszliście granicę do ZSRS?
Odpowiedź: Granicę przeszedłem w nocy na 1 listopada 1940 r. w rejonie m. Lubaczowa po stronie sowieckiej. Z Warszawy pojechałem w kierunku sowieckiej granicy z pewną kobietą o pseudonimie „Basia”, jej nazwiska nie znam. Po dotarciu na stację Oleszyce sam kupiłem bilet kolejowy i pojechałem razem z „Basią” do Lwowa.
Pytanie: Kto oprócz „Basi” przeszedł razem z wami granicę ZSRS?
Odpowiedź: Oprócz „Basi” szli ze mną jeszcze dwaj oficerowie; wszystkie te osoby były członkami „ZWZ”. “Basia” była moim pomocnikiem, a dwaj oficerowie nieśli urządzenie radiowe, które mieli zainstalować we Lwowie, żebym mógł utrzymywać bezpośrednią łączność z „Rakoniem”.
Pytanie: Podajcie ich nazwiska.
Odpowiedź: Nie znam nazwisk tych osób, chociaż z Warszawy wyjechałem razem z nimi.
Pytanie: Nie znacie, czy nie chcecie podać?
Odpowiedź: Raczej nie chcę ich podać.
(..)
Pytanie: Kto przeprowadzał was przez granicę?
Odpowiedź: Po przyjeździe pociągiem do pewnej stacji na kierunku Lubaczów, skontaktowałem się z przewodnikiem, nazwiska nie znam i razem z kobietą przewodnik przeprowadził nas przez granicę, a potem koleją dostaliśmy się do Lwowa.
(…)
Pytanie: Jakie hasło podaliście przewodnikowi?
Odpowiedź: Słowo „Szajka”.
Pytanie: Jakie instrukcje i pełnomocnictwa nieśliście ze sobą?
Odpowiedź: Instrukcji na piśmie nie miałem. Osobiście miałem mandat, który dawał mi prawo objęcia kierownictwa organizacji. Oprócz tego miałem przy sobie 1200 dolarów na nielegalną działalność.
(..)
Pytanie: Szyfr na kontakt z Warszawą mieliście?
Odpowiedź: Tak, miałem, nauczyłem się go na pamięć.
Pytanie: Kto oprócz was znał szyfr dla łączności z Warszawą?
Odpowiedź: Oprócz mnie nikt nie znał szyfru.
Pytanie: Przedstawcie zasadę szyfru, z którego mieliście korzystać we Lwowie?
Odpowiedź: Nie odpowiem na to pytanie.
(..)
Pytanie: U kogo zatrzymaliście się po nielegalnym przyjeździe do Lwowa?
Odpowiedź: Do Lwowa przybyłem 2 listopada 1940 roku, jednak adresu mieszkania, w którym się zatrzymałem, nie podam.
(..)
Pytanie: Gdzie przebywaliście do czasu otrzymania rozkazu wyjazdu do ZSRS?
Odpowiedź: W Warszawie.
Pytanie: U kogo?
Odpowiedź: Nie podam nazwiska.
Pytanie: Kto kierował działalnością nielegalnej organizacji na terenie województwa łódzkiego, poznańskiego i pomorskiego po waszym wyjeździe do Warszawy?
Odpowiedź: Mój zastępca.
Pytanie: Kto personalnie?
Odpowiedź: Nazwiska nie podam.
(..)
Pytanie: Do czasu otrzymania rozkazu wyjazdu do ZSRS, jakie stanowisko zajmowaliście w organizacji, podczas pobytu w Warszawie?
Odpowiedź: Uczyłem się języka rosyjskiego i szyfru.
Pytanie: Podczas aresztowania znaleziono przy was starannie ukrytą notatkę na bibułce papierosowej, w której podano szereg adresów we Lwowie i znaki umowne?
Odpowiedź: Notatkę tę sporządziłem w Warszawie przed udaniem się do ZSRS, zupełnie o niej zapomniałem. Oczywiście chodzi o rzeczy drugorzędne, nie mające nic wspólnego z działalnością organizacji, inaczej by się nie zawieruszyła i już dawno bym ją zniszczył. Teraz już nie pamiętam, jakie informacje zapisałem w tej notatce.

Tak więc, jak widzimy, Okulicki, poddany okrutnemu śledztwu, nie wyjawił ani jednego nazwiska swoich współpracowników, za każdym razem odpowiadając, że nazwisk nie zna, albo że ich nie poda. Nie podał ani jednego adresu…

Jak więc ktoś może twierdzić, że Okulicki na tym przesłuchaniu sypał? Niepojęte.

Po napaści Niemiec na ZSRR Leopold Okulicki został zwolniony z więzienia i znalazł się w szeregach Polskich Sił Zbrojnych. Zdał wówczas sprawozdanie ze swojej działalności, przy czym zawarł tam też informacje dotyczące okresu po aresztowaniu przez NKWD. Czytamy tam mianowicie:

Dnia 22 stycznia w nocy z 21/22 we Lwowie przy ul. Zadwórzańskiej 117 po aresztowaniu zaraz przesłuchiwał mnie zastępca Berii, minister NKWD Ukrainy, Sierow. Z miejsca powiedzieli mi kto jestem i co robię. Sierow zaproponował mi dalsze dowodzenie ZWZ pod kontrolą NKWD. Oświadczyłem , że się co do mnie pomylili i żadnym agentem nie będę. Zawieziono mnie przez Kijów do Moskwy i osadzono na Łubiance. Tutaj zgodziłem się, że dam im wiadomości o Niemcach, jakie posiadam, za co zostanę skierowany do „Rakonia” jako poseł, by zaprzestać walki przeciwko ZSRR, a natomiast uaktywnić ja przeciwko Niemcom . Gra ta nie udała się, bo w międzyczasie rozszyfrowano mój meldunek „Korespondencja na jedwabiu płk. L. Okulickiego ps. „Osa” z dn. 18 stycznia 1941 r. znaleziona podczas rewizji u B. Wysłouchowej”, zabrany Wysłuchowej, z którego wynikało , że moja działalność godziła w ZSRR.

Otóż jak wyglądała owa „gra”, o której wspomina Okulicki, iż niby godzi się on posłować do „Rakonia”, by w obliczu nieuchronnego wybuchu wojny niemiecko – sowieckiej Polacy zaprzestali walki przeciwko ZSRR, a wzmogli ją przeciwko Niemcom, dowiadujemy się ze wspomnianego uprzednio drugiego spośród odtajnionych przez Rosjan dokumentów. Snuje tam Okulicki tego rodzaju wizje:

Naród polski, jeżeli nie chce zejść do roli pokornego niewolnika, nie może w tej walce pozostać bezczynny. Dotychczas stał on zdecydowanie przy boku Anglii, licząc na jej zwycięstwo i interwencję. Zaszły jednak wypadki, które każą poddać rewizji to przekonanie, otwarcie trzeba sobie powiedzieć – los Polski zależny jest nie od wyniku wojny między Niemcami i Anglią, a od wyniku decydującej walki między Niemcami a Z.S.S.R. Między tymi dwoma partnerami trzeba wybierać. Liczenie na to, że obaj z nich skończą się, a w środku między nimi przy pomocy Anglii powstanie Polska jest dziecinną mrzonką.

Przy okazji opowiadał on bajki o ogromnych możliwościach ZWZ pod okupacją niemiecką. W szczególności stwierdził:

W całym kraju we wszystkich większych miejscowościach powstały rozproszkowane organizacje lokalne o różnych nazwach. Właściwym organizatorem, który ujął cały teren i zaczął skupiać rozproszkowane organizacje był gen. Tokarzewski. Odważny i zdecydowany walczyć do końca, cieszący się dużym autorytetem w kraju, zwłaszcza pośród kół lewicowych. Z chwilą poddania Warszawy, do której przebił się z resztką armii pomorskiej, zdecydował on nie iść do niewoli, a pozostać w Kraju i walczyć z Niemcami dalej w konspiracji. Jacy inni oficerowie od początku byli razem z nim, nie wiem, zdaje mi się, że od początku był płk dypl. Rowecki Stefan.

I oto w tym kontekście podniosło się larum, że Okulicki wyjawił nazwiska Tokarzewskiego i Roweckiego. Tyle, że Okulicki potwierdził tu jedynie to, o czym Sierow doskonale wiedział. Wystarczy zajrzeć do meldunku Sierowa do Ławrentija Berii z 16 lipca 1940 roku, a więc pół roku wcześniejszego, niźli doszło do aresztowania Okulickiego, w którym to opisał on strukturę ZWZ, przy czym mowa jest tam właśnie o Tokarzewskim i Roweckim. Zresztą znamy i szereg wcześniejszych dokumentów sowieckich, w których mowa jest o tym, iż na czele ZWZ stoją Tokarzewski i Rowecki.

Ale wróćmy do rzeczonego dokumentu. Otóż Okulicki przedstawił dalej fantastyczne informacje na temat siły i możliwości ZWZ pod okupacją niemiecką, przy czym posłużył się tu przykładem Okręgu Łódzkiego, na początek podając stan ludzi:

Stan czynny – 50 of., 250 podchorążych i podoficerów, 1200-1500 szereg.
I Rezerwa – 20 ofic. 150 podofic. i podchorążych, 2500-3000 szereg.
II Rezerwa – 50 podchor. i podofic., 3000 szereg.
Drużyny bojowe (uzbrojenie stałe: kbk, pistolety, granaty ręczne, mat. wyb. w dyspozycji komendanta okręgu 120, w dyspozycji komendantów powiatów po 30.

Ale wręcz kosmiczne są dane dotyczące stanu uzbrojenia:

c.k.m. 40-50, rkm 120-150, kb i kbk 2500-3000, granaty ręczne 2000-3000, amunicji do kb i ckm 40.000-50.000, 3 działka ppanc. po kilkanaście pocisków (mało), pistoletów 200-300, na pistolet nie więcej jak 10 naboi, materiału wybuchowego (trotyl) 750-1000 kg.

Każdy, kto ma choćby elementarne pojęcie na temat stanu organizacyjnego ZWZ – AK w tym okresie, musi stwierdzić, że Okulicki po prostu swych rozmówców „robił w konia”. Zachowały się raporty organizacyjne dotyczące Okręgu Łódzkiego i wiemy, że w okresie tuż po zdaniu dowództwa Okręgu Łódzkiego przez Okulickiego okręg ten prawie nie posiadał broni. A tu takie fantastyczne wielkości!

Trzeba wykazywać albo wyjątkowo dużo złej woli, albo nie mieć elementarnej wiedzy, by na tej podstawie twierdzić, że Okulicki w tym momencie zdradził jakieś tajne informacje dotyczące siły polskiego podziemia. Okulicki po prostu od początku do końca kłamał…

O ile Okulicki do wręcz fantastycznych rozmiarów wyolbrzymiał wielkość i możliwości struktur ZWZ pod okupacją niemiecką, to w odniesieniu do tychże pod okupacją sowiecką przekonywał, że są one rachityczne, a przy tym sam Okulicki miał być przeciwny ich rozbudowie, bowiem nie chciał rzekomo prowadzić jakichkolwiek działań przeciw Sowietom.

Ponoć Okulicki miał też „sypnąć” Macielińskiego, Dobrowolskiego i Sokołowskiego. Oto bowiem stwierdził on:

Wychodząc z Warszawy wiedziałem, że na terenie Lwowa istnieją następujące organizacje: 1/ „Kornela” – Macielińskiego, dawniej „Żuka”, 2/ mjra Dobrowolskiego, 3/ ppłka Sokołowskiego.

Czy Piotr Zychowicz zadał sobie trud, by sprawdzić, kim były osoby, które rzekomo sypnąć miał Okulicki? Czy zadał sobie trud, by ustalić na przykład, kim był ów Macieliński?

Otóż z dniem 15 maja 1940 roku mjr Emil Macieliński ps. „Kornel” mianowany został komendantem Obszaru Lwów. Nie wiedziano jednak, że już wcześniej, mianowicie w styczniu 1940 roku został on aresztowany i że został zwolniony w zamian za zobowiązanie się do współpracy z NKWD. Tak więc na czele Komendy Obszaru stanął konfident NKWD, który wkrótce doprowadził do aresztowania szeregu osób. Wśród aresztowanych był między innymi wymieniony przez Okulickiego mjr Zygmunt Dobrowolski ps. „Zygmunt”, a także ppłk Stanisław Pstrokoński ps. „Łoziński”, który to zgodził się na współpracę z NKWD, ale po zwolnieniu z więzienia poinformował o wszystkim ludzi, których miał rozpracowywać. W szczególności zaznaczył, że NKWD „wszystko wie” o ppłk. Sokołowskim i i mjr. Klotzu. Wydarzenia te miały miejsce jeszcze przed przybyciem Okulickiego do Lwowa, do którego to Okulicki dotarł wraz z Bronisławą Wysłouchową ps. „Biruta” w dniu 2 listopada 1940 roku. Oczywiście, został on poinformowany o zdradzie Macielińskiego i o wszystkim, co się z tym wiązało.

Jaką więc wartość operacyjną miało dla NKWD owo „wyznanie” Okulickiego? Odpowiedź jest oczywista – żadną. Można wręcz powiedzieć, że Okulicki w tym momencie „rżnął głupa”. Wymienione przez niego osoby to: agent NKWD, człowiek, który za sprawą tegoż agenta wylądował w więzieniu i tam aktualnie przebywał, oraz człowiek „spalony” i ukrywający się.

Natomiast warto wiedzieć, że w NKWD najwyraźniej nie zdawano sobie w tym czasie sprawy z tego, że Okulicki wie, iż Macieliński jest konfidentem, co go wręcz fantastycznie uwiarygadniało. Także Macieliński nie był świadomy tego, że został rozpracowany. Ostatecznie, skazany przez Wojskowy Sąd Specjalny, został on ściągnięty do Warszawy (rzekomo na odprawę w KG AK) i tam został zlikwidowany.

Z pamiętników Sierowa oraz z ujawnionych protokołów przesłuchań, wbrew insynuacjom Zychowicza, wyłania się obraz gen. Leopolda Okulickiego jako człowieka niezłomnego, którego postawa, gdy znalazł się w łapach NKWD, winna stanowić wzór do naśladowania. Z kolei jego śmierć w sowieckim więzieniu czyniła go męczennikiem polskiej sprawy w walce z sowieckim okupantem. Być może właśnie dlatego dla co poniektórych pozostaje on tak bardzo niewygodny i tak wiele wysiłku wkładają w polowanie na niego, choć od jego śmierci minęło już tyle lat.

Wojciech Kempa

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!