Historia

Dzień Walki i Męczeństwa Wsi Polskiej – pamiętamy o ofiarach niemieckiego terroru

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!

Dziś obchodzimy Dzień Walki i Męczeństwa Wsi Polskiej. Ustawę w tej sprawie przyjął parlament, a potem podpisał prezydent Andrzej Duda.

W uzasadnieniu ustawy napisano: “Dzień ten został ustanowiony w hołdzie mieszkańcom polskich wsi za ich patriotyczną postawę w czasie II wojny światowej – za pomoc udzielaną uciekinierom, osobom ukrywającym się przed prześladowaniami i wysiedlanym. Za walkę w oddziałach partyzanckich, za żywienie mieszkańców miast i żołnierzy podziemnego państwa polskiego. Mieszkańcy wsi ginęli w egzekucjach, byli wyrzucani z domów, tracili dobytek. Trafiali do sowieckich łagrów i niemieckich obozów koncentracyjnych oraz na przymusowe roboty”.

Jako przykład posłowie podali wieś Michniów w woj. świętokrzyskim. “Mieszkańcy za pomoc niesioną partyzantom zostali w okrutny sposób wymordowani w dniach 12 i 13 lipca 1943 r., miejscowość została spalona. Datę tych wydarzeń uznano za symboliczny dzień pamięci mieszkańców polskich wsi” – napisał ustawodawca.

Ale takich wsi, które doświadczyły okrucieństwa ze strony niemieckiego okupanta, było wiele. O skali hitlerowskiego terroru niechaj zaświadczą liczby, przy czym dotyczą one wyłącznie terenu byłego dystryktu Radom (akta GKBZH, sygn. 182/OR/z):

obywateli polskich narodowości polskiej:
– zamordowano w egzekucjach i pacyfikacjach – 112.997
– aresztowano czasowo – 82.328
– wywieziono do obozów koncentracyjnych – 70.276
– wywieziono na roboty do Niemiec – 215.382
obywateli polskich narodowości żydowskiej:
– zamordowano / wywieziono do obozów – 379.566

Michniów. Mała, malownicza wieś w sercu Gór Świętokrzyskich. Miejsce naznaczone śmiercią, okrutną hitlerowską zbrodnią. To tu w 1943 roku Niemcy wymordowali ponad 200 osób, spalili domostwa, wieś zrównali z ziemią. Żywcem płonęli w swoich domach i zabudowaniach gospodarskich mężczyźni, kobiety, starcy i dzieci. Najmłodsze z dzieci miało zaledwie dziewięć dni…

“Ginęli od karabinowych salw na wiejskiej drodze i polach okalających wieś, gdzie szukali schronienia” – pisze w swojej książce “Zagłada Michniowa” Longin Kaczanowski. Masakra dokonana na mieszkańcach Michniowa była odwetem Niemców za pomoc, jaką udzielała wieś partyzantom. To tu w czerwcu 1943 roku w Górach Świętokrzyskich, 7,5 km od Michniowa, Jan Piwnik “Ponury” na polanie Wykus założył obozowisko. Zgrupowanie Partyzanckie Armii Krajowej “Ponury” liczyło 300 żołnierzy, w oddziale znaleźli się także mieszkańcy wsi.

Lato w 1943 roku było upalne. 11 lipca niedzielą ciszę przerwał warkot niemieckich aut. Oficerowie niemieccy rozglądali się po okolicy, gestykulowali, rozmawiali ze sobą. Potem odjechali. Noc minęła spokojnie – nikt nie przewidział tego, co przyniesie poranek.

Podwójny pierścień hitlerowskiej policji coraz ciaśniej zaciskał się wokół wioski. Gęsto rozlokowane oddziały gestapo sprawiały, że nikt nie miał szans, by wydostać się z pułapki. Odcięte zostały wylotowe drogi, prowadzące do Suchedniowa i Bodzentyna.

O świcie wielu mężczyzn, jak co rano, wyszło ze swoich domów, by udać się do pracy. Nie dotarli tam. Każdego, kogo napotkał hitlerowski patrol, zatrzymywano i prowadzono w jedno miejsce na skraju lasu. Tam oczekiwali na egzekucję.

– Wtedy w poniedziałek, 12 lipca tato wyszedł rano do pracy. Zginął w jednej z podpalonych stodół – wspomina Wanda Pietrzyk, która jako niemowlę cudem ocalała z pacyfikacji.

Akcja pacyfikacyjna była precyzyjnie przemyślana przez Niemców. Dokładnie wiedzieli, kto współpracował z partyzantami. Posiadali tzw. listy proskrypcyjne, było tam wszystko: imię i nazwisko podejrzanego, data i miejsce urodzenia. W pobliżu szkoły w Michniowie, żandarmeria zgromadziła 18 mężczyzn. Jeśli nazwiska podawane przez zatrzymanych zgadzały się z listą, zabijali ich strzałem w tył głowy.

– Niemiecki oficer na masce samochodu miał rozłożona listę nazwisk. Kto doniósł, kto pomagał partyzantom – wspomina Edward Materek.

Aresztowanych w domach mężczyzn, z listy podejrzanych, wyprowadzano na ulicę. Niemcy podzielili ich na grupy i wprowadzili do czterech stodół rozlokowanych na terenie wsi: rzucali granaty, strzelali, oblewali benzyną i podpalali te stodoły.

Pierwszego dnia pacyfikacji żandarmeria niemiecka aresztowała także 10 mężczyzn ze wsi Michniów, trafili do kieleckiego więzienia. 18 aresztowanych młodych kobiet wywieziono na roboty do Niemiec.

Wiadomość o rozpoczęciu pacyfikacji Michniowa zastała żołnierzy „Ponurego” w ich bazie na Wykusie. Tragedia wsi wywołała duże poruszenie. Wielu żołnierzy pochodziło bowiem z Michniowa, wielu innych utrzymywało dobre relacje z jego mieszkańcami.

W nocy partyzantka w odwecie za Michniów uderzyła na niemiecki pociąg. Jechali nim głównie żołnierze. To zdenerwowało Niemców. Na drugi dzień znów otoczyli Michniów. Mordowali już wszystkich, nie patrzyli, czy to dziecko, kobieta, czy stary.

Tym razem nie było już aresztowań. Niemcy wchodzili do domów, zabudowań i strzelali do mieszkańców. Palili całe gospodarstwa.

Jedna z mieszkanek mówi, że ocalała cudem. W chwili pacyfikacji miała zaledwie pięć miesięcy. Życie zawdzięcza swojej babci, która wiedziała, że Niemcy wrócą, że koszmar jeszcze się nie skończył, to ona namówiła jej mamę by uciec do lasu.

Wojciech Kempa

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!