Minister spraw zagranicznych RP w rozmowie z tygodnikiem wSieci, odnosząc się do naszych relacji z Ukrainą, stwierdził:
„Najgorzej jest oczywiście w kwestiach historycznych. Nasz przekaz jest bardzo jasny: z Banderą do Europy nie wejdziecie. Mówimy to i głośno, i cicho. Nie powtórzymy błędów z lat 90., gdy nie domknęliśmy pewnych spraw w relacjach z Niemcami oraz z Litwą. Mam tu na myśli status polskich mniejszości w tych krajach. Nauczeni tymi doświadczeniami, będziemy od Ukrainy stanowczo się domagali, by wszystkie sprawy zostały wyczyszczone, zanim Kijów stanie u wrót Europy, prosząc o członkostwo. Będziemy tak stanowczy, jak stanowcza jest np. Grecja wobec Macedonii w sprawie nazwy.”
Wypowiedź ta bardzo zaniepokoiła red. Piotra Skwiecińskiego, który na łamach portalu wpolityce.pl wezwał, by nie pogarszać relacji z Ukrainą. Warto przy tym zwrócić uwagę, że dla red. Skwiecińskiego wypowiedź ministra spraw zagranicznych RP, a zapewne także – brzmiące niemal identycznie – słowa Jarosława Kaczyńskiego to jedynie puste gesty wykonywane na użytek wewnętrzny. Przy tym uważa on, że takie stawianie sprawy może mieć fatalne skutki:
„Bo nawet jeśli ukraińska elita rządząca będzie dobrze wiedzieć, że z polskiej strony to jest tak naprawdę tylko demonstracja, obliczona na osiągnięcie wewnątrzpolskiego efektu politycznego, bez realnego wpływu na cokolwiek (bo, powtórzmy, w tej chwili nikt Ukrainy w UE nie chce, i polski sprzeciw nie ma tu znaczenia, podobnie jak tej sytuacji nie zmieniłoby nawet najsilniejsze polskie poparcie dla Kijowa) to można się obawiać, że szersze masy Ukraińców mogą zrozumieć to inaczej. Raczej dojdą do (nieprawdziwego, ale to bez znaczenia) wniosku, że Polska realnie im szkodzi.”
Trzeba przyznać, że szybko doczekaliśmy się pierwszych komentarzy ukraińskich portali. Oto na przykład galicyjski portal zaxid.net zamieszcza obszerny artykuł z pytaniem: „Czy Ukraina wejdzie do Europy z Banderą na sztandarach?”. I odpowiedź pada tu, że nie. Że konieczna jest korekta polityki historycznej. Że jeśli Ukraina obrała kurs na zachód, to konsekwencją tego musi być odrzucenie kultu OUN, UPA, Bandery i Szuchewycza.
Autor zestawia politykę historyczną Ukrainy z tym, co działo się w Chorwacji, a wcześniej na Łotwie i Estonii, gdzie w latach często odwoływano się do tradycji tamtejszych formacji SS, co ostatecznie odrzucono, gdy kraje te zaczęły starania o wejście do UE, przy tym podkreślono w artykule – co warto zaznaczyć – że zbrodnie, jakich dopuściły się owe SS były daleko mniejsze, aniżeli to, co wyczyniały OUN i UPA.
Polecamy:
<p style=”text-align: justify;”>Minister spraw zagranicznych RP w rozmowie z tygodnikiem wSieci, odnosząc się do naszych relacji z Ukrainą, stwierdził:</p>
<p style=”text-align: justify;”><em>„Najgorzej jest oczywiście w kwestiach historycznych. Nasz przekaz jest bardzo jasny: z Banderą do Europy nie wejdziecie. Mówimy to i głośno, i cicho. Nie powtórzymy błędów z lat 90., gdy nie domknęliśmy pewnych spraw w relacjach z Niemcami oraz z Litwą. Mam tu na myśli status polskich mniejszości w tych krajach. Nauczeni tymi doświadczeniami, będziemy od Ukrainy stanowczo się domagali, by wszystkie sprawy zostały wyczyszczone, zanim Kijów stanie u wrót Europy, prosząc o członkostwo. Będziemy tak stanowczy, jak stanowcza jest np. Grecja wobec Macedonii w sprawie nazwy.”</em></p>
<p style=”text-align: justify;”>Wypowiedź ta bardzo zaniepokoiła red. Piotra Skwiecińskiego, który na łamach portalu wpolityce.pl wezwał, by nie pogarszać relacji z Ukrainą. Warto przy tym zwrócić uwagę, że dla red. Skwiecińskiego wypowiedź ministra spraw zagranicznych RP, a zapewne także – brzmiące niemal identycznie – słowa Jarosława Kaczyńskiego to jedynie puste gesty wykonywane na użytek wewnętrzny. Przy tym uważa on, że takie stawianie sprawy może mieć fatalne skutki:</p>
<p style=”text-align: justify;”><em>„Bo nawet jeśli ukraińska elita rządząca będzie dobrze wiedzieć, że z polskiej strony to jest tak naprawdę tylko demonstracja, obliczona na osiągnięcie wewnątrzpolskiego efektu politycznego, bez realnego wpływu na cokolwiek (bo, powtórzmy, w tej chwili nikt Ukrainy w UE nie chce, i polski sprzeciw nie ma tu znaczenia, podobnie jak tej sytuacji nie zmieniłoby nawet najsilniejsze polskie poparcie dla Kijowa) to można się obawiać, że szersze masy Ukraińców mogą zrozumieć to inaczej. Raczej dojdą do (nieprawdziwego, ale to bez znaczenia) wniosku, że Polska realnie im szkodzi.”</em></p>
<p style=”text-align: justify;”>Trzeba powiedzieć, że szybko doczekaliśmy się pierwszych komentarzy ukraińskich portali. Oto na przykład galicyjski portal zaxid.net zamieszcza obszerny artykuł z pytaniem: „Czy Ukraina wejdzie do Europy z Banderą na sztandarach?”. I odpowiedź pada tu, że nie. Że konieczna jest korekta polityki historycznej. Że jeśli Ukraina obrała kurs na zachód, to konsekwencją tego musi być odrzucenie kultu OUN, UPA, Bandery i Szuchewycza.</p>
<p style=”text-align: justify;”>Autor zestawia politykę historyczną Ukrainy z tym, co działo się w Chorwacji, a wcześniej na Łotwie i Estonii, gdzie w latach często odwoływano się do tradycji tamtejszych formacji SS, co ostatecznie odrzucono, gdy kraje te zaczęły starania o wejście do UE, przy tym podkreślono w artykule – co warto zaznaczyć – że zbrodnie, jakich dopuściły się owe SS były daleko mniejsze, aniżeli to, co wyczyniały OUN i UPA.</p>
Polecamy:
https://zaxid.net/chi_uviyde_ukrayina_do_yevropi_z_banderoyu_na_prapori_n1430245
<p style=”text-align: justify;”>Należy podkreślić, że padają tu naprawdę ważne stwierdzenia, przy czym nie byłoby to możliwe, gdybyśmy dalej chowali głowę w piasek i gdybyśmy nie dali wyraźnie do zrozumienia, że traktujemy tę sprawę naprawdę poważnie, wręcz stawiając ją na ostrzu noża.</p>
Wojciech Kempa
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!