Kultura

CHCEMY ZAWODÓWKI, A NIE „BRANŻÓWKI”!

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!

Jak już o tym pisaliśmy w połowie roku 2017, po zapoznaniu się z nową Ustawą Oświatową i z dla nowego ustroju szkolnego przygotowanymi przez MEN Ramowymi Planami Nauczania, największe nasze (więc nie jedyne) zdziwienie i oburzenie wywołał pomysł „Szkoły Branżowej Pierwszego i Drugiego Stopnia” (Dz.U. 2017, poz. 703, załącznik 8 i 11). Tak po prawdzie jest to już od dawna nie tyle pomysł, co obowiązujące prawo, które ma być w Polsce wdrażane, o ile już nie jest. „Branżówkę” pomyślano wedle przesłanek ulgowo-socjalistyczno-populistycznych, jako swoiste „Technikum Inaczej”. I tu pięć lat, i tam łącznie pięć lat, i tu matura – „technikalna”, i tam matura – „branżowa”. Ale tu w Technikum trzeba jeszcze „przysiąść fałdów” i „czymś się jednak wykazać”, a tam już nie trzeba. Jednym zdaniem: „Nie matura, lecz chęć szczera, zrobi z ciebie oficera”! O tak – wszystko już było.

Powtarzamy pytanie zadane przez nas półtora roku temu, bo NIKT NAM NA NIE NIE ODPOWIEDZIAŁ: Kto komu ma wydawać służbowe-fachowe polecenia w warsztacie, na hali fabrycznej, w bazie transportowej, na placu budowy i w każdym innym miejscu pracy, zwłaszcza tam, gdzie jest zatrudnionych dużo ludzi – czy absolwent Pięcioletniego Technikum absolwentowi Pięcioletniej Dwustopniowej (Nowej) Szkoły Branżowej, czy odwrotnie? My w tej niejasności upatrujemy wprost pułapkę, z działaniem obliczonym na lata, i to w dodatku w kontekście obserwowanego w ostatnim czasie masowego napływu cudzoziemców do Polski (sic!).

Oczywiście, od wnikania w problem można się w dzisiejszych czasach „kapitalizmu” uchylić odpowiadając, że polecenia wydaje właściciel lub osoba przez niego upoważniona. Więc jest to tylko problem owego właściciela? Lecz uwierzcie, że nie tylko jego, doprawdy – nie tylko…

W żadnej armii oficera wyższego stopniem nie podporządkowuje się oficerowi niższemu stopniem, chyba że w sytuacji wyjątkowej i doraźnej. Atoli my tu pytamy właśnie o ten stopień.

Przypomnijmy, że dla nowego Pięcioletniego Technikum godzin lekcyjnych na „kształcenie zawodowe teoretyczne i praktyczne” MEN przewiduje zaledwie 51 (suma zajęć w tygodniu dla wszystkich klas), czyli tyle, ile dla zaledwie trzyletniej „Branżówki” Pierwszego Stopnia (tu konkretnie: 50); a dla „Branżówki” Pięcioletniej, więc obydwu stopni łącznie, aż 78. Niewątpliwie to absolwent tej właśnie szkoły będzie miał podstawę, aby Technikowi-maturzyście powiedzieć, nie bez szyderstwa: „Wprawdzie ty czytałeś w szkole „nie dające chleba” poezje oraz powieści i uczyłeś się różnych „niepotrzebnych” przedmiotów ogólnokształcących, ale TEN FACH lepiej znam ja, a nie ty!”.

Po co naszej Polsce jeszcze jeden sztuczny konflikt? Po co odgrzewać te animozje rodem z głębin PRL-u, nader wtedy rozpowszechnione, jeśli nawet na zewnątrz z konieczności wyciszone, to tym bardziej rozpalone w głębinach dusz ludzkich. Podrzuca nam się ponownie minę z opóźnionym zapłonem. Jednocześnie MEN poddaje sposób nie na „odbudowanie polskiej elity” – o czym jałowo marudzi się w mediach co pewien czas – ale na tejże elity ponowne, teraz już w XXI wieku, sponiewieranie. Kto sufluje Ministerstwu takie rozwiązania i w jakim celu?

Dla ustroju szkolnego 6+6 przewidywaliśmy powołanie Zasadniczej Szkoły (Wielo)zawodowej Czteroletniej, z możliwością kontynuowania nauki w roku Piątym. Dla ustroju 7+5 trzeba „zejść” o jeden rok, więc zaproponować Zasadniczą Szkołę (Wielo)zawodową Trzyletnią z możliwością kontynuowania nauki w roku Czwartym.

Szkoła Trzyletnia? Lecz przecież takoż Trzyletnia jest owa Branżowa Szkoła Pierwszego Stopnia wprowadzana obecnie przez Ministerstwo Edukacji Narodowej; nie tylko nazwa różni te dwa projekty – MEN-owski i nasz.

RAMOWY PLAN NAUCZANIA DLA ZASADNICZEJ SZKOŁY (WIELO)ZAWODOWEJ – wariant B (styczeń 2019)

ZASADNICZA CZĘŚĆ TRZYLETNIA

P r z e d m i o t

Liczba godzin lekcyjnych tygodniowo w kolejnych klasach

Razem

I

II

III

1

Religia

1,5

1,5

1,5

4,5

2

Język polski

2

2

2

6

3

Język angielski (kontynuacja)

2

2

2

6

4

Matematyka

2

2

1

5

5

Historia

2

2

1

5

6

Przyroda

2

2

1

5

7

Geografia

2

2

8

Podstawy przedsiębiorczości

1,5

1,5

9

Wychowanie fizyczne

2

2

2

6

10

Godzina wychowawcza

1

0,5

0,5

2

RAZEM OGÓLNOKSZTAŁCĄCE

16,5

14

12,5

43

11

Przedmioty zawodowe teoretyczne i praktyczne

14,5

17

19,5

51

RAZEM

31

31

32

94

KLASA IV

Przedmiot

Liczba godzin

1

Religia

1,5

2

Język angielski

2

3

Wychowanie fizyczne

2

4

Godzina wychowawcza

0,5

5

Przedmioty zawodowe teoretyczne i praktyczne

27

RAZEM

33

 

Ponieważ jest tu mowa o szkole zawodowej, kształcącej wykwalifikowanych rzemieślników i robotników, śpieszymy wskazać, że wedle powyższego wymiar łącznie 78 godzin poświęconych na nauczanie „przedmiotów zawodowych teoretycznych i praktycznych” osiągamy już w cztery lata, gdy w ministerialnej Szkole Branżowej Pięcioletniej przeznacza się na to lat aż właśnie pięć.

Skoro panuje w naszym kraju obowiązek szkolny, jego spełnienie niech następuje po dziesięciu latach nauki, więc tak jak po Siedmioletniej Szkole Podstawowej i po niej po zdobyciu zawodu poprzez naukę w Trzyletniej Szkole (Wielo)zawodowej. Dlaczego piszemy „(Wielo)zawodowej”? Dlatego, że jakkolwiek na zdobycie pewnych zawodów potrzeba aż tych 51 godzin, to na zdobycie innych trochę mniej. Powiedzmy, że ktoś w ciągu owych 51. godzin uzyska nie jedną, lecz dwie specjalności. To się zawsze przydaje w dzisiejszych czasach jakże kapryśnego rynku pracy. A na bazie nauki trzyletniej chętni mogą czy to w tej samej szkole, czy może w innej, w ciągu owego roku czwartego zdobyć kolejny zawód lub choćby tylko nową specjalność w zakresie już sobie znanym.

Po takiej Zawodówce, już trzyletniej, można iść do pracy na prawach pracownika młodocianego. Wkrótce jednak pełnoletność nadejdzie, nieuchronnie.

Oczywiście, zachęcamy do uczenia się zawodu, czyli „przedmiotów zawodowych teoretycznych i praktycznych”, także w trybie tradycyjnego terminowania w warsztatach rzemieślniczych i w innych zakładach pracy, co będzie graniczyło już z praktyką nauczania domowego, którego także zwolennikami jesteśmy (o czym traktuje jeden z artykułów na portalu „Magna Polonia”). Wszystko jest kwestią warunków i potrzeb lokalnych oraz dostosowanej do nich organizacji i lokalizacji zajęć. Uwaga ta dotyczy także Średnich Szkół Technicznych, czyli Techników. Skoro zaś o nich mowa – z prostego porównania naszych (a nie ministerialnych) Ramowych Planów dla Zawodówki i dla Technikum wynika, że gdyby uczeń tej pierwszej zdecydował się jednak przejść do równoległej klasy Technikum, na pewno w pierwszym i nawet w drugim roku nauki mógłby to uczynić uzupełniając wprawdzie pewne zakresy wiedzy, ale bez konieczności poświęcania na to nadmiernego wysiłku. Z nauką przedmiotów zawodowych, o ile rzecz dotyczy tej samej branży, byłby on wszakże bardziej od uczniów Technikum zaawansowany.

Skoro nie w innym, to w tym właśnie miejscu należy dodać, że proponowany tu przez nas ustrój szkolny 7+5 (6+6 także) obejmuje znane również z przeszłości, ale i przez MEN obecnie powoływane Dwuletnie Zawodowe Szkoły Policealne; nazywały się one także Pomaturalnymi; my je tu nazywamy Pogimnazjalnymi (po Pięcioletnim Gimnazjum). W takich szkołach mogli wtedy, i obecnie też będą mogli zdobyć zawód ci absolwenci Szkół Średnich – Gimnazjów, Liceów i Techników (ci ostatni zawód nowy) – którzy z dowolnych powodów nie podejmą studiów wyższych. Takie rozwiązanie pamiętamy jako nader pożyteczne, a wiele tamtych Szkół Policealnych jako cieszących się dobrą opinią. Tak więc absolwent Technikum, mający już jakiś fach w ręku, będzie mógł tą drogą zdobyć fach drugi, jeśli zechce.

Otóż właśnie – zdobyć zawód, kształcić się, rozwijać „ku chwale Ojczyzny”. Przypomnijmy sobie zarazem, że jednak niektóre inne z owych Szkół Policealnych też były pożyteczne, ale z tego mianowicie powodu, że pełniły rolę „przechowalni” – jak mawiano w czasach PRL. Tak, przechowalni młodzieży, zwłaszcza męskiej, której za pierwszym podejściem nie powiódł się „start na studia” i która zarazem żywiła przekonanie, że ma potencjał aby spróbować ponownie. Jednak groziło jej owo przechwycenie przez Ludowe Wojsko Polskie na jakże długie dwa lata zasadniczej służby wojskowej, co zazwyczaj postrzegano jako równoznaczne z utratą możliwości studiowania w ogóle, więc z jakimś innym niż zamierzane potoczeniem się dalszego życia.

[Ale od każdej reguły są wyjątki. Nie pamięta się już o tym, że ci akurat młodzi ludzie, może nie wszyscy z nich (!?), jakim przyszło odsługiwać wojsko w czasie Stanu Wojennego, otrzymali od ówczesnego Głównodowodzącego LWP bonus w postaci preferencji w przyjmowaniu na studia wyższe, oczywiście po upływie regulaminowych dwóch lat służby. Osobną jest sprawą, jaka część z nich poczuwała się do czynnej (lub choćby tylko biernej) wdzięczności za takie niesłychane dobrodziejstwo, a jaka nie.]

PRL-owski ustrój szkolny oraz akademicki był w wielu punktach dysfunkcyjny i marnotrawny – to wiemy. Różnymi sposobami marnotrawiono część zdolnej młodzieży (obecnie niektórzy też na to narzekają). Służba bowiem wojskowa nie powinna stanowić wymuszanej przez państwo konkurencji dla dalszego kształcenia się młodych ludzi, lecz powinna funkcjonować właśnie jako integralny element tego kształcenia, na zasadzie „wszystko w swoim czasie”. Różne kraje zgromadziły w tej dziedzinie pożyteczne doświadczenia.

Elementem każdego ustroju szkolnego są i będą oczywiście Kursy Zawodowe, najrozmaitsze, zazwyczaj roczne, dla osób w różnym wieku. To też jest element naszego ustroju 7+5 (także 6+6).

Ale wróćmy do Zawodówki. Co do wymiaru czasu nauki przedmiotów ogólnokształcących nasz projekt nieco przewyższa ową ministerialną propozycję Trzyletniej Szkoły Branżowej Pierwszego Stopnia. U nich i u nas tyle samo czasu poświęcono na Język Polski i Matematykę; ale u nas więcej na tematy przyrodnicze wraz z Geografią oraz na Język Angielski (a jest to – przypominamy – kontynuacja dla zaawansowanych w tym zakresie absolwentów Siedmioletniej Podstawówki, gdzie przedmiot ten ma być prowadzony po 5 godzin tygodniowo w każdej klasie).

WOS-u, EDB-u, ani WdŻR-u w naszym projekcie nie przewidujemy. O tym, jak przysposobić młodzież wojskowo wypowiadaliśmy się w artykule bodaj o Technikum; tu zasady są powszechne dla wszystkich typów szkół, przynajmniej w zakresie tradycyjnego Wyszkolenia Pojedyńczego Strzelca. Owszem, lecz skoro oficerem może zostać człowiek „po maturze”, to szkolenie owych przyszłych oficerów – jak uczą doświadczenia każdej armii – odbywać się powinno jednak nie razem ze szkoleniem szeregowców. Jednak „matura”, a nie tylko „chęć szczera”.

Przedmiot „Podstawy przedsiębiorczości” dla Zawodówki będzie to owa bardziej praktyczna część „Propedeutyki ekonomii” przeznaczonej przez nas dla Szkół Średnich. Natomiast „Informatykę”, na jaką MEN hojnie przeznacza dla Zawodówek-Branżówek ledwie 1. godzinę w I klasie, wcielamy po prostu do puli przedmiotów zawodowych.

Tak więc ministerialny Ramowy Plan Nauczania dla Branżowej Szkoły Pierwszego Stopnia (Trzyletniej) stanowi także dla nas niejaki obszar odniesienia. Natomiast wymyślona w MEN-ie lub na jego obrzeżach Branżowa Szkoła Drugiego Stopnia (Dwuletnia) jest już w swoich pierwotnych założeniach jakimś niedopuszczalnym i szkodliwym dziwactwem.

Protestujmy przeciwko powołaniu „Branżówki” Drugiego Stopnia i absolutnie nie posyłajmy tam naszych dzieci!

Marcin Drewicz, luty 2019

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!