Europa Świat Wiadomości

Bułgarzy nie chcą amerykańskiego kontyngentu

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!

Bułgarski minister obrony Stefan Janew uznał, że choć militarną aktywność Rosjan u granic Ukrainy należy obserwować, to nie jest ona na razie zagrożeniem dla NATO.

Janew, który od maja do grudnia pełnił funkcję technicznego premiera tymczasowego Bułgarii, skrytykował bicie w tarabany z powodu sytuacji na granicy rosyjsko-ukraińskiej i w Donbasie, uznając, że narracja jaką stosuje się wobec niej w państwach NATO tylko zaostrza sytuację.

Janew wyraził swój pogląd na swojej stronie na Facebooku. „Moje stanowisko jest takie, że tego typu debata, a właściwie podejście, może potencjalnie prowadzić do niepożądanego wzrostu napięć w regionie. Co więcej, na tym etapie nie ma powodu, aby uważać obserwowane procesy za bezpośrednie zagrożenie dla Sojuszu i relewantnej strefy bezpieczeństwa. W tym sensie nie sądzę, aby zaistniały konieczne okoliczności, które mogłyby uzasadnić decyzję związaną z rozmieszczeniem dodatkowych wojsk na naszym terytorium” – napisał Janew, którego zacytował portal News.bg.

Minister obrony podkreślił, że ​​sytuacja w otoczeniu NATO musi być monitorowana ze szczególną uwagą. Zapewnił przy tym, że ​​Bułgaria jest gotowa do zwiększenia zdolności własnych sił zbrojnych na swoim terytorium w kontekście zdolności odstraszania i obrony całego NATO. „Ta gotowość jest funkcją potencjalnej możliwości wszelkiego rodzaju zagrożenia, niezależnie od kierunku, z którego ono powstaje” – stwierdził Janew.

Bułgarski minister obrony odniósł się w ten sposób do planów gen. Toda D. Woltersa najwyższego dowódcy sił NATO w Europie i szefa europejskiego dowództwa amerykańskich sił zbrojnych w Europie. Według tygodnika „Der Spiegel” gen. Wolters miał zaproponować na forum Sojuszu, by wobec koncentracji wojsk rosyjskich u granic Ukrainy, rozwinął on swoją obecność wojskową w Bułgarii i Rumunii na podobieństwo tej, jaką ustanowił w Polsce i państwach bałtyckich. NATO nie potwierdziło oficjalnie takiego planu.

Od poglądu swojego ministra obrony odciął się jednak nowy premier Bułgarii Kirił Petkow. „Mogę powiedzieć bardzo konkretnie – ten temat nie był omawiany w Radzie Ministrów, ani z żadnym z naszych partnerów. Oświadczenie na ten temat było osobistą opinią ministra, ale nie jest to bynajmniej formalne stanowisko rządu ” – stwierdził Petkow. Premier podkreślił, że Bułgaria była, jest i nadal będzie aktywnym i lojalnym członkiem NATO, a tego typu decyzje będą „koordynowane”. Dodał przy tym, że do rozwiązywania problemów należy używać pokojowych środków i dyplomacji.

„Tego typu decyzja nie może być podjęta na podstawie osobistej opinii. Potrzebne są analizy eksperckie i rozmowy z naszymi partnerami. Ale jak najmniej militarnie… należy skoncentrować się nie na potencjale militarnym, ale na potencjale dyplomatycznym, czyli lepszym dla Bułgarii”-  powiedział Petkow.

Jak podawano na portalu kresy.pl, 30 października o koncentracji sił rosyjskich u granic Ukrainy napisał „Washington Post”, powołując się na zdjęcia satelitarne i filmy z ostatnich dni w mediach społecznościowych pokazujące rosyjskie pociągi wojskowe i konwoje przewożące duże ilości sprzętu wojskowego w południowej i zachodniej Rosji. Ukraińskie ministerstwo obrony oficjalnie podało jednak, że nie odnotowano” dodatkowych przerzutów rosyjskich jednostek, broni i sprzętu wojskowego na granicę państwową z Ukrainą”.

Jednak 1 listopada kolejne tego rodzaju doniesienia opublikował portal Politico, zamieszczając nowe zdjęcia, mające świadczyć o koncentrowaniu przez Rosję żołnierzy i ciężkiego sprzętu, w tym czołgów i pojazdów opancerzonych, przy granicy z Ukrainą. Podawano, że są to m.in. jednostki 4. Gwardyjskiej Dywizji Pancernej z 1. Gwardyjskiej Armii Pancernej. Rosja zaprzeczyła tego rodzaju informacjom. Pod koniec listopada ukraiński minister spraw zagranicznych Ukrainy stwierdził, że u jej granic skoncentrowano 115 tys. rosyjskich żołnierzy.

Na początku grudnia Biden i Putin odbyli dwugodzinną rozmowę za pośrednictwem wideołącza. Dotyczyła ona w znacznej mierze Ukrainy. Joe Biden miał wyrazić w jej trakcie głębokie zaniepokojenie USA i ich europejskich sojuszników w związku z „eskalacją przez Rosję sił otaczających Ukrainę”. Wyraził również swoje „poparcie dla suwerenności i integralności terytorialnej Ukrainy i wezwał do deeskalacji i powrotu do dyplomacji”. Obaj prezydenci zlecili swoim zespołom dalsze działania w sprawie Ukrainy.

Po rozmowie Rosjanie oficjalnie przedstawili swoje postulaty w sprawie nowego ułożenie relacji międzynarodowych w Europie Środkowowschodniej. Zawierają one żądanie formalnych gwarancji dla Moskwy „wykluczających rozszerzenie NATO w kierunku wschodnim i rozmieszczenie w sąsiadujących z Rosją państwach ofensywnych systemów broni uderzeniowej”. Wiceminister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Riabkow zapowiadał już, że w przypadku odrzucenia tych postulatów Rosjanie mogą rozmieścić w Europie Wschodniej pociski średniego i średniego zasięgu.

Jak zareaguje an to “Wielki Brat”?

Źródło: kresy.pl

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!