Zapomniani bohaterowie: Bohdan Tymieniecki
Myśląc o działaniach 2 Korpusu Polskiego polskie społeczeństwo najczęściej kojarzy zmagania żołnierzy polskich z takich bitew jak o wzgórza Monte Cassino, Bolonię czy Ankonę. Jednak bojowy szlak tych, którzy z ziemi włoskiej pragnęli dojść do wolnej Polski obfitował w liczne bitwy, które niestety są mało znane zwykłemu Polakowi.
Wspaniałym śladem tych często zapomnianych starć są wspomnienia uczestników walk. Jedną z takich zapomnianych lektur ukazującą tragedię wojny zostawił dla nas Bohdan Tymieniecki. Urodził się w Warszawie w 1907 roku. Brał udział w kampanii polskiej w 1939 roku.
Przez Węgry dotarł do Francji. Po jej kapitulacji trafił do Wielkiej Brytanii. W 1941 roku trafił do Palestyny. Ostatecznie swój szlak bojowy przeszedł w szeregach 2 Korpusu Polskiego. Walczył m.in.: w bitwie o Piedimonte San Germano, za co otrzymał order Virtutu Militari. Poprowadził manewr przerywający front niemiecki pod Ankoną. Po wojnie zamieszkał w Wielkiej Brytanii, gdzie zmarł w 1992 roku.
W swoich wspominaniach napisanych w latach 70 XX wieku pt. „Na imię jej było Lily” opisał walki, jakie II Korpus Polski prowadził w sierpniu 1944 roku nad rzeką Metauro. Do ponownego natarcia oddziały 2 Korpusu Polskiego ruszyły 9 sierpnia 1944 roku. Piechurzy z 5. Kresowej Dywizji Piechoty, opanowali teren do rzeki Cezano i w nocnym boju zdobyli miejscowość Monterado. Trzecia Dywizja Strzelców Karpackich, wraz z 2 Brygadą Pancerną, prowadząc ciężkie walki również dotarły do rzeki.
Natarcie wznowiono 19 sierpnia 1944 r. Polska piechota zdobyła wzgórza na przedpolu miasta Constanza, a czołgi oczyszczały teren aż do rzeki Metauro. Polskie oddziały w ciągu trzydniowej bitwy zniszczyły szereg jednostek niemieckich. Jednak sukces ten okupiony został polską krwią.
Walki jakie na tym odcinku frontu toczyły polskie czołgi z niemieckimi w swoich wspomnieniach opisał Bohdan Tymieniecki:
(…) Lewoskrzydłowy czołg wchodzi już krzakami na grzbiet. Czy on nie idzie za daleko?
Odpowiedzią był obłok białego dymu, błysk i eksplozja!
Na rany Chrystusa… to Wankiewicz! (…)
Wankiewicz taki wspaniały chłopak. Najmłodszy podchorąży pierwszej Dywizji Grenadierów z Francji. Odznaczony Croix de Guerre z Citation de l’Armee! (…) Nie wytrzymał, za gorący, poniosło go, poszedł tych parę metrów za daleko (…)
Z pobliskiego czołgu wyskoczył Lesiak i zaczął podbiegać do palącego się wozu. Wariat! Psiakrew! Nie przebiegł nawet dwudziestu kroków, nie zdążyłem nawet krzyknąć. Pod samymi nogami mały obłoczek białego dymu i wybuch… aż rzuciło nim w powietrze. Runął i zaczął rzucać się na ziemi (…)
Skoczyłem z czołgu. Podbiegłem od tyłu, nie więcej jak pięćdziesiąt kroków, ostatnich kilkanaście podczołgałem się na ziemi. Straszne! Połowa pleców i cały tył wyrwany, kilogramy mięsa… Białe błony i krwawiące mięśnie… Rzucał się i krzyczał.
„Spokojnie chłopcze”. Nacisnąłem mu kolanem szyję i wcisnąłem głowę w ziemię, żeby go utrzymać. Wbiłem pierwszą tubę morfiny przez kombinezon wysoko w ramię, a drugą w zdrowe udo. Młody, silny, musi wytrzymać. Niech się teraz nie męczy. Za chwilę będzie sanitarka[1].
Powyższe opisy jasno ukazują grozę wojny, ból i cierpienie związane z działaniami wojennymi. Życie to nie gra komputerowa, w której gracz ma tysiące żyć. Życie każdy ma jedno, dlatego tak istotne jest uspokajanie gorących charakterów Polaków, którzy gotowi są za obce sprawy wrzucać Polskę w wir zagrożeń wojennych. Trzeba wrócić do wspomnień tych, którzy bez własnej winy byli rzuceni w sam środek okropieństwa wojny. Trzeba pamiętać zapominaną prawdę, że wojny wywołują politycy, a giną zwykli ludzie.
[1]B. Tymieniecki, Na imię jej było Lily, Londyn 1971, s. 127-128.
Polecamy również: Sikorski doniósł na biskupów. Chodzi o krytykę masowej imigracji
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!