Felietony

Antoni Ciszewski: rząd realizuje obce cele

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!

Antoni Ciszewski: Cele obce – bezbożne i katastroficzne – nie ojczyźniane

To lewicowe dążenia ludzi wyobcowanych z chrześcijańskiego kręgu kulturowego – miernych lecz nachalnych populistów, szalonych politycznie programistów i stylistów. Jako fałszywa, retoryczna figura postępu poddawana tresurze postmodernizmu, nowej fali hedonizmu jako fizycznej wspaniałości i długowieczności; towarzyszy temu, zgubnemu procesowi, ten sam styl życia korporacyjnego, zepsuty do szpiku kości w skutek permanentnego oddziaływania korupcyjnego.

Temu szkodliwemu procesowi w Polsce obecnie sprzyja nienormatywna sposobność do czynienia zła w przestrzeni publicznej – administracyjnej, edukacyjnej, informacyjnej, traktatowej – zdominowanej przez zwolenników bezrozumnej rezygnacji z polskich spraw, w tym z nadrzędności polskich interesów na arenie międzynarodowej.

Ta właśnie większość parlamentarna, w zaciszu ministerialnych i sejmowych gabinetów, tak naprawdę usiłuje rozmontować system prawny w Polsce na zasadzie elektrycznego przedłużacza, podpiętego naprędce pod system prokuratury europejskiej oraz orzeczeń TSUE, wychodząc niejako poza obręb praw konstytucyjnych – norm prawa stanowionego przez suwerena.

Umiarkowany kurs propolski i prospołeczny (z kalekim okresem covidowym, który nigdy nie powinien się wydarzyć) był przez ostatnie 8 lat pogardliwie traktowany przez oponentów politycznych z PO, PSL, Nowej Lewicy i Polski 2050.

Natomiast z chwilą ogłoszenia wyborczego triumfu przez liderów liberalno-lewicowej bohemy, w październiku ubiegłego roku, kierunek ten został natychmiast zupełnie odwrócony – naraz przeobraził się w bajkowego, morskiego potwora – i zuchwale „urósł” na oczach całego świata i na tle Bałtyku do rozmiarów Godzilli.

Październikowi wyborcy natomiast – aktualnie stojący na czerwonym świetle lub biegusiem zdążający po pracy do swoich domowych pieleszy – ze zdumienia przecierają niedowidzące oczy, szczególnie w punktach podstawowego zaopatrzenia w chleb pszenno-żytni i masło. A o grożących nam pustych pułkach – jedynie z octem i musztardą – ze względu na pogodę ducha Polaków – póki co na razie nie należy wieszczyć.

Zanim jednak kabaretowa perswazja Szymona Hołowni, wykreowanego z licealisty na marszałka Sejmu, wespół z nadawcami postępowymi zupełnie otumani polskie społeczeństwo, co odważniejsi i bystrzejsi Polacy, mocno osadzeni w kulturze chrześcijańskiej,  muszą nieustannie dawać odpór tym populistycznym i zeświecczonym hasłom, przeciwnym religii katolickiej, kulturze i tradycji polskiej.

Ale na potrzeby tego felietonu zwróćmy baczniejszą uwagę tylko na jeden wątek zasadniczy, mianowicie, na zastosowany przez marszałka Hołownię tryb odwoławczy przed Sądem Najwyższym, po wcześniejszym i buńczucznym wygaszeniu mandatu posła – Maciejowi WasikowiMariuszowi Kamińskiemu z PiS.

Marszałek Hołownia zapragnął, aby ta głośna sprawa, znanych skądinąd publicznie posłów, trafiła bezpośrednio pod obrady Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych SN. Do tego stopnia był pewien swego, że aż zażegnywał się publicznie, odpowiadając na pytania dziennikarzy: (…) skierowałem moją korespondencję do Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych SN i oczekuje na odpowiedź z Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych SN w obu sprawach, które do tej Izby skierowałem. (…) – wyjaśnił marszałek.

Nie omieszkał dodać, cytuję: (…) Słyszeliśmy, że zostały przekazane dokumenty z Izby Pracy do Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, natomiast sygnatura jest inna – sygnatura wskazuje na to, że to prawdopodobnie te dokumenty, które pan Wąsik wysłał pocztą do SN, do Izby Kontroli Nadzwyczajnej; to w tej chwili jeszcze sprawdzamy. (…) – doprecyzował Hołownia.

Na taki formalnoprawny obrót sprawy we właściwy sposób zareagował Aleksander Stępkowski, rzecznik prasowy Sądu Najwyższego w odbytej rozmowie z mediami. Oto wyjaśnienie całego zajścia w siedzibie SN:

(…) Marszałek Sejmu nadużył władzy, ponieważ nie ma tutaj żadnych kompetencji, jedynie na mocy ustawy pełni funkcję “listonosza”, to znaczy za jego pośrednictwem jest składane odwołanie od jego postanowienia. To, gdzie jest kierowane to odwołanie, leży w decyzji osób składających to odwołanie i marszałek Sejmu nie ma prawa ingerować w środek zaskarżenia, który składa osoba zainteresowana. To tak, jakby państwo wysyłali list pod określony adres, a listonosz stwierdzał arbitralnie, że zaniesie go pod inny adres. (…) – skwitował rzecznik SN.

Izba Skargi Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN, w dniu 4 i 5 stycznia,  prawomocnie uchyliła postanowienia marszałka Hołowni w obydwu przypadkach. Zatem okoliczność prawna związana ze skutecznym ułaskawieniem wymienionych posłów przez prezydenta Dudę wydaje się przesądzać na korzyść obu parlamentarzystów.

Także przypuszczona medialnie akcja politycznej deregulacji ustawy o SN, rzekomo pozbawiającej wymienioną Izbę SN uprawnień konstytucyjnych i ustawowych (art. 183 Konstytucji RP), jak widać i słychać, spaliła na panewce.

Gdzieniegdzie dobiega jeszcze do uszu wojownicza poza niektórych sędziów SN – Michała Laskowskiego i Piotr Prusinowski – ale ten niemy krzyk tylko potwierdza zasadność zapoczątkowanych reform wymiaru sprawiedliwości, z uwzględnieniem przede wszystkim realnego funkcjonowania wszystkich struktur SN, także tych, które na co dzień, w ułudzie praw unijnych, na próżno doszukują się prejudycjalnej doskonałości.

Mając na uwadze w pierwszej kolejności dobro Rzeczypospolitej Polskiej oraz powszechne dobro wszystkich Polaków, w Polsce i zagranicą, należy niezwłocznie, w poczuciu obywatelskiego obowiązku, zawezwać skompromitowanego Hołownię (z partii Polska 2050) do natychmiastowego złożenia urzędu marszałka Sejmu:

Po prostu, won stąd !!!

Polecamy również: Protesty w Izraelu. Domagają się ustąpienia premiera

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!