8 stycznia 1894 w Zduńskiej Woli urodził się św. Maksymilian Kolbe. 29 lipca 1941 roku podczas apelu obozowego w KL Auschwitz zgłosił się na śmierć w zamian za jednego ze współwięźniów. Mord na ojcu Kolbe został dokonany 14 sierpnia 1941 roku.
W 1927 roku ojciec Kolbe założył pod Warszawą klasztor Niepokalanów, będąc jego gwardianem. Wybudował go na gruncie podarowanym przez księcia Jana Druckiego-Lubeckiego. Wydawał tam m.in. pismo Rycerz Niepokalanej, a od 1935 popularny Mały Dziennik. Oba pisma poruszały nie tylko tematy religijne, ale także społeczne, polityczne i kulturalne.
W warunkach okupacji niemieckiej działalność klasztoru została zawieszona, pozostałych ok. 40 zakonników Niemcy aresztowali 19 września 1939. Po wyjściu na wolność zorganizował o. Kolbe w klasztorze ośrodek usług dla okolicznej ludności i oddał się pogłębianiu formacji pozostałych przy nim współbraci. Powtórnie aresztowany został 17 lutego 1941 roku, był przesłuchiwany i więziony na Pawiaku. 28 maja 1941 roku przetransportowano go do Oświęcimia i osadzono w KL Auschwitz, gdzie otrzymał numer 16670.
„Nie przybyliście do sanatorium, tyko do niemieckiego obozu koncentracyjnego, z którego nie ma innego wyjścia, jak tylko przez komin. Żydzi mogą żyć dwa tygodnie, księża miesiąc, a reszta trzy miesiące. Komu się to nie podoba, może zaraz iść na druty” – witał nowych więźniów KL Auschwitz Rapportführer Karol Fritzsch.
Wspieraj Fundację Magna Polonia! 
29 lipca 1941 roku podczas apelu na obozowym placu, wyselekcjonowano dziesięć osób, które miały umrzeć za to, że jeden więzień uciekł z bloku. O. Maksymilian wystąpił z szeregu i zwrócił się po niemiecku do Lagerfuehrera Karla Fritzscha z prośbą, aby mógł zająć miejsce nieznanego mu współwięźnia, Franciszka Gajowniczka, który błagał o litość tłumacząc, że ma rodzinę.
„Nieszczęśliwy los padł na mnie. Ze słowami „Ach, jak żal mi żony i dzieci, które osierocam” udałem się na koniec bloku. Miałem iść do celi śmierci. Te słowa słyszał ojciec Maksymilian. Wyszedł z szeregu, zbliżył się do Fritzscha i usiłował ucałować go w rękę. Wyraził chęć pójścia za mnie na śmierć – opisywał po latach Gajowniczek, który przeżył wojnę”
Ojciec Kolbe przez ostatnie dni swego życia konał w celi nr 18 w podziemiach Bloku 11, gdzie został przeniesiony z grupą innych więźniów wyznaczonych na śmierć. We wspomnieniach więźniów utrwaliło się, że skazani na śmierć głodową początkowo śpiewali i modlili się. Po kilku dniach dobywające się z celi głosy cichły.
Niemcy sukcesywnie wynosili ciała kolejnych zmarłych osób. O. Kolbe zmarł jako ostatni, dobity zastrzykiem z kwasu karbolowego. Jak wspominał tłumacz w bloku śmierci, który przeżył obóz, Brunon Borgowiec:
„Ojciec Kolbe siedział na posadzce oparty o ścianę i miał oczy otwarte. Jego ciało było czyściutkie i promieniowało.”
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!