Historia

612 lat temu rycerstwo polsko-litewskie rozgromiło wojska Zakonu Krzyżackiego

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!

15 lipca 1410 roku rycerze Królestwa Polskiego i Wielkiego Księstwa Litewskiego w jednej z największych bitew średniowiecznej Europy rozgromili wojska Zakonu Krzyżackiego.

Po sygnale trąb i odśpiewaniu przez oddziały polskie – jak pisze Długosz – „ojczystej pieśni Bogurodzica” jako pierwsze ruszyły chorągwie litewsko-ruskie (dowodzone przez Witolda), ustawione na prawym skrzydle armii królewskiej, w pobliżu Stębarka. Uderzenie to wsparło kilka oddziałów koronnych na lewym skrzydle. Wtedy ruszyły chorągwie zakonnej jazdy pancernej uderzając na prawe i lewe skrzydło armii polsko-litewskiej. W tej fazie bitwy walka toczyła się w dwóch miejscach. Pod Stębarkiem wojska litewsko-ruskie i tatarskie, wzmocnione przez posiłki mołdawskie i oddziały polskie, walczyły przeciw ciężkiej jeździe zakonnej. Bliżej Łodwigowa zaś, na lewym skrzydle armii królewskiej, pancerna jazda krzyżacka zwarła się z chorągwiami ciężkiej jazdy polskiej i oddziałami zaciężnych polskich. Sześćdziesięcioletni król Władysław Jagiełło, jego najbliższe otoczenie i mała straż przyboczna (60 kopii), stanęli na wzgórzu, poza szeregami walczących; stąd król dowodził bitwą, nie brał osobiście udziału w walce. Dla króla przygotowano też szybkie konie rozstawne, aby – jak pisze Długosz – uszedł dzięki nim niebezpieczeństwa w razie przewagi nieprzyjaciela. Jego samego bowiem uznano za wartego dziesięciu tysięcy rycerzy.

Pod naporem ciężkiej jazdy krzyżackiej duża część oddziałów prawego skrzydła zmuszona została do odwrotu, a wreszcie ucieczki. Tylko trzy chorągwie smoleńskie – dowodzone przez brata Jagiełły, księcia Semena -Lingwena Olgierdowicza – nie ustąpiły i po przebiciu się przez wrogie szyki połączyły się z wojskiem polskim. Za uciekającymi oddziałami litewsko-rusko-tatarskimi ruszyły w pościg wojska zakonne, osłabiając w ten sposób na pewien czas siły główne, pozostałe na polu bitwy.

Tymczasem po załamaniu się skrzydła litewsko-ruskiego ciężar walki przeniósł się na lewe skrzydło armii królewskiej. Tutaj między rycerstwem polskim a krzyżackim zacięta walka trwała kilka godzin. Obie strony. wprowadzały do walki nowe chorągwie. Sam Ulryk von Jungingen, prowadził szarżę rycerstwa zakonnego w głąb szyków polskich. W pewnej chwili uderzenie krzyżackie dotarło do najsilniejszej chorągwi polskiej – rycerstwa ziemi krakowskiej. Niesiony nad nim przez chorążego krakowskiego Marcina z Wrocimowic wielki sztandar Królestwa “ze znakiem orła białego” pada na ziemię. Był to moment krytyczny i zwrotny bitwy.

Krzyżacy, pewni już zwycięstwa,, zaczynają śpiewać bojową pieśń triumfu Christ ist erstanden (Chrystus zmartwychwstał jest). Jednakże jak pisze Długosz: najbardziej zaprawieni w bojach rycerze i weterani podnieśli ją (chorągwie Królestwa) natychmiast i umieścili na swoim miejscu, nie dopuszczając do jej zniszczenia.

Król wówczas – na widok zachwiania się szyków polskich – skierował do walki nowe odwody, które wzmocniły walczące oddziały polskie. Sytuację więc uratowała przezorna taktyka Jagiełły, który w odpowiedniej chwili rzucił świeże siły na pole bitwy. Ten kontratak Polaków załamał uderzenie wojsk zakonu. Nie pomógł powrót na pole bitwy tych chorągwi krzyżackich, które brały udział w pościgu za wojskami litewsko-rusko-tatarskimi. Przewaga Polaków stawała się wyraźna. Zmęczeni wielogodzinnym bojem rycerze niemieccy bronili się tylko lub ustępowali. Wtedy wielki mistrz Uiryk von Jungingen ruszył raz jeszcze do ataku na czele nie walczących dotąd piętnastu lub szesnastu chorągwi; zamierzał uderzyć na skrzydło głównych sił polskich. Był to manewr zaskakujący, przeprowadzony dużymi siłami, stanowiącymi prawie jedną trzecią całej armii zakonnej. Jednakże atak ten nie powiódł się. Jagiełło nie dał się zaskoczyć. Chorągwie krzyżackie, prowadzone przez wielkiego mistrza, zostały w rejonie Stębarka powstrzymane, okrążone i pobite przez stojącą jeszcze w odwodzie część jazdy polskiej, wspieranej przez piechotę i wracające do walki oddziały litewsko-ruskie.

I chociaż wrogowie przez jakiś czas stawiali opór – pisał Długosz – w końcu jednak otoczeni zewsząd mnóstwem wojska królewskiego zostali wycięci w pień i niemal wszystkie oddziały walczące w szesnastu chorągwiach wyginęły lub dostały się do niewoli. Równocześnie oddziały polskie walczące na lewym skrzydle zmusiły jazdę krzyżacką do odwrotu i ucieczki.

Ostatnia faza bitwy rozegrała się w obozie krzyżackim, położonym niedaleko wsi Grunwald, w którym wielu rycerzy, zbiegłych z pola bitwy, próbowało się schronić. Obozu broniła krzyżacka piechota i artyleria. Istniała zatem jakaś szansa ocalenia i wycofania się. Kronika konfliktu podaje, iż liczni wrogowie widząc, że ucieczką żadnym sposobem nie zdołają ujść śmierci, utworzywszy z wozów jakoby wał, tamże wszyscy zaczęli się bronić, lecz niebawem pokonani wszyscy w paszczy miecza poginęli. W owym zaś miejscu poległych stwierdzono więcej niźli na całym pobojowisku. Obóz krzyżacki został zdobyty przez wojska królewskie – głównie przez chłopską piechotę polską i litewsko-ruską, a nakazany przez króla pościg za niedobitkami armii krzyżackiej trwał aż do nocy.

Klęska zakonu na polach grunwaldzkich – 15 lipca 1410 roku – była totalna. Poległo po stronie krzyżackiej – jak obliczał A. Nadolski – około 8 tysięcy ludzi, a około 14 tysięcy walczących zostało pojmanych w niewolę. Zginęli rycerską śmiercią na polu walki wielki mistrz Uryk von Jungingen i cała niemal starszyzna zakonna Z pola bitwy zdołał umknąć wielki szpitalnik Werner von Tettinger, komtur Elbląga.

/grunwald1410.pl/

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!