Wiadomości

43 ofiary strzelanin w Chicago w zaledwie dwa dni

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!

Jak donosi TVP Info, w ciągu dwóch dni na ulicach Wietrznego Miasta zginęło sześć osób, 37 kolejnych zostało rannych. W najbardziej masowej z weekendowych strzelanin obrażenia odniosło dziewięć osób.

Od początku roku w Chicago doszłojuż do 275 zabójstw. W tym samym czasie doszło do 1520 strzelanin. Przynajmniej tych, które zostały zgłoszone. Chociaż to o 150 mniej niż w ubiegłym roku, nie jest to powód do radości. Ubiegły rok pod tym względem był najtragiczniejszy od dwóch dekad.

Kiedy jego przyjaciel krwawił z rany postrzałowej na fotelu pasażera, Quentin Robeson pędził wzdłuż Douglas Boulevard w stronę szpitala Mount Sinai nie zatrzymując się na żadnym czerwonym świetle. – Jedyne, co wtedy myślałem, to „pospiesz się” – wspominał w rozmowie ze stacją Fox32.

Jego przyjaciel był jedną z dziewięciu ofiar strzelaniny w dzielnicy Lawndale. Około 3 w nocy czarny samochód przystanął na West Douglas. Z wnętrza zaczęto strzelać do mężczyzn znajdujących się na ulicy. Dziewięciu odniosło obrażenia, ale ich stan nie jest krytyczny. Większość z nich w wieku od 17 do 35 lat miała już bogate kartoteki. Na ulicy policja znalazła co najmniej 30 łusek po nabojach.

Dwie godziny później niecałą milę od pierwszej strzelaniny na ulicy zatrzymał się biały samochód. Ktoś zaczął strzelać do idącego 24-latka. Mężczyzna zmarł dwie godziny później w szpitalu.

Weekend dopełnił równie gorący poniedziałek 13 osób zostało postrzelonych, 5 – śmiertelnie.

Wzrost przestępczości nastąpił dokładnie w dwa tygodnie po tym jak chicagowska policja odtrąbiła sukces w walce z przestępczością w jednym z trzech największych miast Stanów Zjednoczonych.

Przed Memorial Day – świętem czczącym bohaterów wojennych, który rozpoczyna krwawy sezon na ulicach Chicago – policja przeprowadziła naloty na gangi i nielegalne kluby nocne, aresztując setki ludzi i przejmując prawie 100 karabinów. Na ulicach pojawiło się 1300 dodatkowych oficerów.

I faktycznie tego dnia przyniosło to skutek. Ofiar było 46, a nie 64 jak w 2016 roku w tym 5, a nie 7 śmiertelnych. Czym tamtejsza policja nie omieszkała się pochwalić.

– Nie ma powodów do świętowania – stwierdził natomiast w rozmowie z „New York Times” ksiądz Michael Pfleger, katolicki kapłan prowadzący parafię z South Side. – Mówią, że jest lepiej niż w zeszłym roku, ale tamten rok był katastrofalny, więc nie jest to dobry punkt odniesienia. Poza tym, to tylko jeden weekend.

Do większości strzelanin dochodzi w dzielnicach South i West Side. Rzadziej w zamożnym i bielszym centrum miasta i na północnym brzegu. Większość ofiar to mężczyźni, przeważnie w okolicach dwudziestki.

/TVP Info/

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!