Wiadomości

Ziemkiewicz wygrał proces z lewackimi aktywistkami

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!

Dziennikarz “Do Rzeczy” Rafał Ziemkiewicz wygrał w pierwszej instancji proces dotyczący wpisów o działaczkach Strajku Kobiet.

Rafał Ziemkiewicz w 2020 roku został pozwany za wpisy dotyczące protestów Strajku Kobiet, które odbywały się na przełomie 2020 i 2021 roku. Komentarze dziennikarza w mediach społecznościowych dotyczył wulgarnych zachowań części protestujących osób.

W październiku 2020 roku Ziemkiewicz skomentował między innymi incydent, który miał miejsce podczas manifestacji w obronie agresywnego aktywisty LGBT Michała Sz. Aktywista decyzją sądu został aresztowany na 2 miesiące. Jest on podejrzany o dokonanie 27 czerwca 2020 r. czynu chuligańskiego polegającego na udziale w zbiegowisku, brutalnym zaatakowaniu działacza Fundacji Pro Life oraz niszczeniu mienia należącego do fundacji. Zatrzymany ta sama osoba, która była sprawcą profanacji figury Chrystusa. Kiedy na manifestacji w jego obronie Mikołaj “Jaok” Janusz próbował rozmawiać z jedną z jej uczestniczek, został przez nią opluty.

“Po wczorajszym twierdzę, że dla rozjuszonej dziczy na ulicach nie ma znaczenia pod jakim dziś akurat hasłem – aborcja, sądy, klimat czy blm (bo to problem całego Zachodu). Mają dla nas, normalsów jedyny przekaz: »nienawidzimy was wy k..y ch… wam w d… wyp…, i w ogóle ch…!«” – pisał Ziemkiewicz dzień po incydencie.

“Szczególnie charakterystyczne jest doprowadzenie przez lewicę do kompletnego zbydlęcenia młodych kobiet. Wśród manifestujących dominuje typ agresywnej, wulgarnej k***wki” – takiej jak np. ta, co opluła Jaoka” – dodał dziennikarz i to właśnie te wpisy stały się przedmiotem pozwu.

Jak podkreśla w rozmowie z serwisem Salon24.pl reprezentujący Ziemkiewicza mecenas Artur Wdowczyk, pozew zaskoczył dziennikarza.

– Dążyliśmy do uniewinnienia Rafała Ziemkiewicza od początku tej sprawy. Trzy panie z różnych części Polski poczuły się obrażone treścią wpisu na Twitterze, podczas gdy publicysta ich w ogóle nie wymienił – relacjonował Wdowczyk.

– Ziemkiewiczowi chodziło głównie o kobietę, która opluła dziennikarza społecznościowego, Jaoka. Wielkie było nasze zdziwienie, gdy ktoś – niewymieniony z imienia i nazwiska – nagle poczuł się urażony – dodaje mecenas.

Dziennikarz i reprezentujący go adwokat spodziewają się odwołania się od wyroku. – W taki sposób każdy publicysta może być pozywany i zamkniemy debatę tak z lewa, jak i z prawa. Ziemkiewicz opisał własne, subiektywne odczucia na podstawie zdjęć i filmów, które obiegły całą Polskę. Wyrok jest słuszny, bo w innym wypadku pozwolilibyśmy na kneblowanie publicystyki i swoich odczuć – podkreślił Wdowczyk.

/dorzeczy.pl/

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!