Felietony Kultura

Zielona Granica niczym hitlerowski Heimkehr

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!

O dziele Agnieszki Holland “Zielona Granica” można mówić dużo. Najbardziej rzucają się jednak w oczy jego podobieństwa do hitlerowskiego dzieła z 1941 roku, który również był paszkwilem przeciwko Polakom.

“Zielona Granica” niczym hitlerowski “Heimkehr”? “Heimkehr” (pol. “Powrót do ojczyzny”) to niemiecki film propagandowy z 1941 roku, kłamliwie przedstawiający losy niemieckiej mniejszości narodowej w Polsce w 1939 roku. W filmie wzięli udział polscy aktorzy. Celem filmu było szerzenie propagandy narodowosocjalistycznej, w myśl której Polacy zostali przedstawieni jako podstępni i brutalni gnębiciele ludności niemieckiej. Niemcy jawią się w filmie szlachetnymi, bezradnymi ofiarami, którym tylko armia Adolfa Hitlera może zapewnić bezpieczeństwo i powrót do domu.
“Zielona Granica” oczywiście nie jest filmem hitlerowskim, lecz tworzonym zgodnie z hitlerowską i sowiecką sztuką filmową. Ta ostatnia była nawet bardziej skuteczna. Sowiecki propagandysta Władimir Wołkow w swej książce “Montaż” opisał jak 50 lat temu, ZSRR wpływał na popkulturę zachodu, przez opłacanie pisarzy, artystów, krytyków, wydawców, organizatorów festiwali, jurorów i tak dalej. Skala tego zjawiska była gigantyczna. dzięki tym praktykom udawało się zaszczepić w krajach zachodnich m.in. sprzeciw wobec amerykańskim baz w czasach zimnej wojny, przekonywać zachodnie społeczeństwa że Rosja to wysoka kultura, a komunizm to dobra droga.
Co jednak ważniejsze, udawało się zaszczepić społeczeństwu marksizm kulturowy, za pomocą tzw. “marszu przez instytucje”.
Henryk Holland, ojciec Agnieszki Holland był oficerem Armii Czerwonej, członkiem PZPR, redaktorem “Walki Młodych”, gdzie publikował liczne teksty atakujące Armię Krajową. Córka poszła oczywiście w jego ślady i również największe zagrożenie widzi w patriotach i szerzej – prawicy. Co więcej, również zaangażowała się na froncie propagandowym.
Niemcy oraz część tubylców w naszym kraju atakują Polskę za działania na granicy z Białorusią. Niemcy są przesiąknięci rosyjskimi wpływami, w biznesie, w polityce i w NGOsach i wszelkimi dostępnymi sposobami, dyskredytują Polskę. W niemieckiej prasie, czytając recenzję najnowszego filmu Agnieszki Holland, można odnieść wrażenie, że traktują ten film jako dokument, a przedstawione w nim wydarzenia – jako fakty. Wykorzystywane jest to do propagandy przeciwko Polsce w innych sprawach, bo wiecie “oni mordują tych biednych ludzi”.
“Zielona Granica” zdobywa nagrodę w Wenecji. Owacje, oklaski, zachwyty, brawa za “odwagę” i inne takie. Absolutnie nie należy tego czytać jako wpływy rosyjskiej agentury. Wręcz przeciwnie, aż takich wpływów Rosja nie ma. To raczej efekt przesiąknięcia marksizmem kulturowym oraz zajadłość pewnych ludzi i środowisk, połączona z użyciem ich przez tych, którzy mają w tym własny interes.
Jest jednak kilka banalnie prostych faktów, z których każdy może wysnuć wnioski i jakoś… nikt nie wysnuwa. Oto gdy ktoś z polskich polityków pokazał zdjęcie z Salvinim, pojawiało się wielkie oburzenie na “rosyjskie wpływy w polskiej polityce”. Bez znaczenia było przy tym to, że polski rząd, obok krajów bałtyckich, jest chyba obecnie najbardziej antyrosyjskim rządem świata.
W przypadku “Zielonej Granicy” mamy do czynienia z filmem, godzącym w dobre imię Polski, wojska polskiego oraz bezpieczeństwo nas wszystkich. Filmem wpisującym się w rosyjsko-białoruską narrację i szkalującym Polskę na arenie międzynarodowej. Bazującym na dobroduszności i naiwności części Polaków oraz kompleksach, bo “zachód dał nagrodę”.
Niestety Polska jest bezbronna wobec takich działań. Tutaj duży głaz do ogródka obecnego rządu polskiego, który przez osiem lat, nie zrobił niczego aby wykorzystać polskie soft power, nasz moment w historii, gdy znowu “zachowaliśmy się jak trzeba” i zamiast wykorzystać chwilową modę na Polskę i przedstawić swoją wizję świata, nie zrobiono nic. No to jak się nie robi nic, to inni robią za ciebie.
Była “Ida”, było “Pokłosie”, było “W ciemnościach”, jest “Zielona Granica”. Pewnie nie taki jest cel autorów, bo zakładać trzeba jednak dobre intencje, i to że oni po prostu, tak widzą świat. Tak widzą, bo w takim środowisku obracają się od lat i wierzą i nakręcają się wzajemnie. I taką jego własną wizję przekazują innym. No ale taki jest efekt, że te dzieła, dyskretnie lub otwarcie (choć to bardziej o innych grupach, wiecie dobrze jakich) szkodzą Polsce. A żadnej odpowiedzi na to państwo polskie nie miało i nadal nie ma. I to jest największa porażka ostatnich ośmiu lat.
Popkultura. Jeśli nie pokazujesz siebie jakim jesteś, inni opowiedzą kim według nich jesteś, za ciebie.
Na zakończenie drobny ale wiele mówiący fakt: “Zielona Granica” zdobyła nagrodę na festiwalu w Wenecji. “Heimkehr” zdobył ją również, w 1941 roku.
Tekst na postawie wpisu Facebook profilu Żelazna Logika.

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!