Felietony

ZASKOCZENI UMIERANIEM

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!

Kto boi się umierania? Mam wrażenie, że często okazują to bardziej odwiedzający hospicja niż oczekujący ich wizyty terminalnie chorzy. Wiem: rozmowa o kresie życia jest szczególnie trudna dla osób blisko z umierającym związanych. Wymaga niezwykle dojrzałej postawy, nawet jedno źle wyważone słowo może sprawić ból wielokrotny. Wielu rani słowami w sytuacjach codziennych i nie ma kompletnie poczucia uczestniczenia w tworzeniu mapy przemocy. Może potrząśnie nimi wiersz Krzysztofa Kamila Baczyńskiego?

Ach, umieram, umieram. Jesień
cień unosi na ciepłe ogrody.
Jabłka tak już, śliwy, ciemne wody
namarszczają się w znużenia pieśń.
(…)
Ach, umieram, umieram. Wiem:
wyje za mną ciemny, wielki czas (…).

Każdy młody człowiek przed podjęciem poważnych decyzji życiowych powinien przynajmniej przez miesiąc dać siebie w hospicjum. Nie mówię tylko o wolontariacie zorganizowanym, lecz o całkowitym oddaniu siebie. Odwiedzający po raz pierwszy hospicjum boją się zazwyczaj jęku konających. Mają ochotę uciekać od czegoś, od czego przecież uciec się nie da. Strach paraliżuje ich już przed wejściem do budynku – widziałam jak zwlekają z wejściem zapatrzeni w komórkę, tableta.

Zanik sacrum – mówiąc najprościej. Ludzka śmierć zaczyna być zastępowana uśmierceniem przez bliźnich. Praktykujący eutanaści, biorący udział w publicznych debatach przezwyciężyli już psychiczne hamulce pozwalające zabić człowieka i wypowiadają się na temat techniki zabijania i formalności z tym związanych. W wakacje życie beztroskie zwycięża nad tym, co autentyczne i nieuchronne. Wielu uwalnia się od rozmyślań o przemijaniu oraz śmierci. Omija na palcach cierpiących, obłożnie chorych lub boi się po prostu myśleć o terminalnie chorych. Tu nie chodzi o wakacje kalendarzowe, lecz wakacje od odpowiedzialności, pamiętania i pomagania.

W hospicjum chorzy otoczeni są miłością życzliwych i pomocnych im osób! I to jest miłość właśnie: bez ucieczki, uchylania się, stawiania sztucznego konstruktu na własnych warunkach. W są również i wolontariusze w różnym wieku, o różnym doświadczeniu zawodowym, którzy z bardzo różnych przyczyn swoje pokłady. Potrafią też wykorzystać szansę poznania i nauczania się czegoś od innych. Opieka nad terminalnie chorym wymaga od nich nie tylko hartu ducha. Potrafią wspierać i umacniać innych wolontariuszy oraz pracowników, być wierni swojemu zobowiązaniu.

A my czytamy Baczyńskiego:

(…) I spadła wtedy pierwsza przezroczysta łza
z powieki na te kształty ziemi, gór i drzew,

łza, żem zrozumiał jasność. O, jaki to gniew,
jaka nienawiść była, co zamknęła wzrok
i jeno złe kamienie wkładała do rąk,

każde pragnienie jak grób kładła przy mnie,
abym nie widział światła w każdym ptaka hymnie,
w każdym liści schyleniu, łaskawości łąk (…).

Czy każdy jednak, kto ma wielkie pokłady miłości jest na tyle gotowy, by stać się by stać się hospicyjnym wolontariuszem? Zmierzyć się nie tylko z opieką nad terminalnie chorym, ale cierpieniem jego rodziny? Być wolontariuszem w hospicjum to ofiarować dobrą i wolną wolę, swój czas i bezgraniczne zaangażowanie. Ofiarnie pomagać opiekunom, pielęgniarkom, innym wolontariuszom, łagodzić ból choćby swoją obecnością, okazać prawdziwe współczucie i współ-odczuwać.

Co ja najlepszego narobiłam! Jest przełom lipca i sierpnia, a ja otworzyłam wieko. Niektórzy zgromią mnie solidnie za poruszanie ważkiego tematu w wakacyjny czas.

Puszka Pandory, podobnie jak uśmiech Giocondy jest do cna wyeksplorowanym symbolem. Przestała wywoływać dreszczyk, wzmagać palpitacje z oczekiwaniem – chyba, że komuś uda się otworzyć puszkę napełnioną po brzegi radością i spełnieniem. Czas życia to czas umierania. Beneficium deliberandi – spadkobierca ma czas, by rozważyć, czy przyjmuje spadek. Śmierć nie pozostawia wyboru.

Marta Cywińska
foto: laboratoriumkultury.us.edu.pl

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!