Felietony

Za Boga i Ojczyznę – historia z Powstania Warszawskiego 1944 r., cz. 1

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!

Historia naszej Ojczyzny pełna jest chwil wspaniałych, ukazujących w zwykłych codziennych wydarzeniach wielkość ducha i patriotyzm naszych przodków. W obecnych czasach, kiedy podejmowane są próby zakłamania historii poprzez przypisanie zbrodni naszych oprawców na polski rachunek i oczernienia Kościoła katolickiego poprzez próbę narzucenia grzechów poszczególnych jego przedstawicieli na cały Kościół, naszym obowiązkiem jest dbanie o pamięć o tych wydarzeniach, które choć często bolesne, tworzyły i nadal oddziaływują na naszą rzeczywistość.

Pragniemy dla Państwa zaprezentować wspomnienia Marii Okońskiej. Była ona współpracowniczką późniejszego Prymasa Polski Stefana Wyszyńskiego. Więziona przez komunistyczny aparat represji. Była jedynym świadkiem Jasnogórskich Ślubów Narodu. W publikacji pt. „Wspomnienia z Powstania Warszawskiego” zawarła piękny opis wydarzeń, związany z walkami w stolicy.

Opisując ostatnie spotkanie ze Stefanem Wyszyńskim przed powstaniem, zapisała:

Ojciec był doskonale poinformowany, że powstanie lada dzień wybuchnie. Sam przecież był kapelanem AK- nosił pseudonim Radwan -ale nie chciał za nas podejmować decyzji ani wywierać żadnego nacisku. Uważał, że decyzja należy do nas, zostawiał ją naszym sumieniom. W czasie pożegnania późniejszy Prymas odprowadził Marię wraz z koleżankami wracającymi do stolicy wówczas: (…) Ojciec stał i błogosławił: czynił wielki znak krzyża nad nami, nad naszym zadaniem, nad Warszawą”.

Maria Okońska wraz z koleżankami podjęła decyzję wspierania powstańców swoją modlitwą. W momencie wybuchu walk w mieście, jak zapisała autorka, (…) Akcja więc się rozpoczęła. Chłopcy z bronią w ręku są na swoich pozycjach. Wobec tego my także musimy objąć naszą placówkę. Idziemy do kaplicy i równocześnie z początkiem zbrojnej akcji rozpoczynamy naszą akcję modlitwy. Podświadomie wyczuwamy, że dzieje się coś niedobrego. Walkę rozpoczęto chyba za wcześnie. Tym goręcej przystępujemy do naszej akcji współpracy – zdobywania pomocy z nieba dla tych, którzy idą przeciwko czołgom i bombowcom, mając jeden granat na szczęściu. Czujemy się związane z nimi najgłębszą nicią. Czujemy, że wzajemnie jesteśmy sobie bardzo bliscy, bo między nimi -tam na ulicach – a nami, tu w kaplicy, stoi tylko jedna Sprawa: „Wolną, katolicką Polskę, racz dać nam, Panie”.

W dniu 3 sierpnia 1944 roku, po zdobyciu czołgu nękającego ulicę, przy której znajdowało się zgromadzenie Sióstr Zmartwychwstanek, ludność cywilna mogła w spokoju wyjść na zewnątrz, wówczas: (…) I nagle zrywa się pieśń inna, potężny poważny hymn -modlitwa: „Przed Twe ołtarze zanosim błaganie, Ojczyznę wolną racz nam wrócić, Panie!”. Stoimy wyprostowani, na baczność, a śpiew nasz biegnie na ulicę, oczekującą w ciszy na nowy szturm. Wiele jeszcze razy w ciągu powstania śpiewało się tę pieśń, ale nigdy już z takim entuzjazmem, mocą, szczęściem i łzami, jak wówczas w trzecim dniu powstania, w trzecim dniu walki na Woli, między zdobywaniem jednego czołgu po drugim.

Wtedy Matka Przełożona w obecności wszystkich zebranych, ogarniętych wielkim wzruszeniem, wydobyła sztandar biało-czerwony, pięknie haftowany, ukryty do tej chwili w poszewce poduszki (…) Patrzyłyśmy z podziwem, z jakim oddaniem ta staruszka haftowała polski sztandar. Dotykałyśmy delikatnie biało-czerwonego materiału, chowanego od tylu lat właśnie na tę chwilę, kiedy będzie mogła go zawiesić na domu.

Powyższe fragmenty wspomnień Marii Okońskie z powstania warszawskiego z 1944 roku ukazują prawdę, o której próbuje się nie mówić i ją zakłamywać. Mianowicie, że polski żołnierz szedł do walki o ukochaną Ojczyznę ze słowami modlitwy na ustach, z ufnością w opiekę swojej Hetmanki -Królowej Korony Polskiej, powtarzając wyschniętymi od pożarów trawiących stolicę ustami: Módl się za nami, grzesznymi, teraz i w godzinę śmierci naszej.

Krzysztof Żabierek

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!