Wiadomości

Wszystkie drzewka pozyskano na plantacjach choinkowych i w ramach cięć pielęgnacyjnych w młodnikach

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!

Od poniedziałku 14 grudnia trwa sprzedaż choinek w nadleśnictwach z terenu RDLP w Krośnie. W tym roku będzie to ponad 6 tys. drzewek, głównie świerków (4 tys.) i jodełek (2 tys.), ale do obrotu wprowadzono również kilkaset sosenek, które też zazwyczaj znajdują nabywców. Wszystkie drzewka pozyskano na plantacjach choinkowych i w ramach cięć pielęgnacyjnych w młodnikach.

Plantacje są zakładane na gruntach użytkowanych przejściowo, np. na użytkach porolnych lub pod liniami energetycznymi. Na tych ostatnich, ze względów bezpieczeństwa, wysokość drzewek nie może przekroczyć 4-5 metrów, zatem bez względu na to, czy zostaną sprzedane, i tak w najbliższych latach trzeba je wyciąć.

– Bardzo nas cieszy ta moda na choinki naturalne, bo to oznacza, że czujemy potrzebę powrotu do natury a poprzez świąteczne drzewko podkreślamy nasz odwieczny związek z lasem – mówi Grażyna Zagrobelna, dyrektor RDLP w Krośnie.

Sprzedaż choinek prowadzona jest bezpośrednio w nadleśnictwach. W razie dużego zapotrzebowania mogą one zaoferować nawet 8 tys. drzewek.

W południowo-wschodniej Polsce pierwsze plantacje choinek pojawiły się zaraz po wojnie. Zakładano też wtedy plantacje topolowe, a pośród nich pojawiły się hodowle choinek, głównie świerków, by ochronić nękane wówczas kradzieżami młodniki jodłowe.

Lasy Państwowe nie zakładają osiągania zysków ze sprzedaży drzewek świątecznych, cena drzewek pokrywa tylko koszty hodowli, pozyskania i transportu z lasu. Za choinkę świerkową do 1,5 metra trzeba zapłacić średnio 30 zł, do 2,5 m – około 50 zł, zaś za specjalne drzewko, np. do kościołów czy urzędów, czyli powyżej 5 metrów wysokości od 100 zł wzwyż. Wiele drzewek trafi też nieodpłatnie do domów dziecka, szkół i przedszkoli.

Warto pamiętać, że sztuczne choinki, które pojawiły się w latach 70. ubiegłego wieku uznano za proekologiczne. Plastykowe drzewka są bowiem wielosezonowe i pozwalają jakoby oszczędzić las. Tymczasem okazuje się, że do wytworzenia plastikowej choinki używa się substancji, których już samo uzyskanie powoduje szkody w środowisku.

Bowiem średniej wielkości drzewko zbudowane jest z 1,5 kg żelaza, 0,7 kg polietylenu i pół kilo PCV, a przy ich wytwarzaniu trzeba wyemitować do atmosfery 10 kg dwutlenku węgla. Do tego dochodzą jeszcze emisje nieprzyjaznych środowisku wyziewów substancji chemicznych wytworzonych w procesie produkcji. Przy transporcie docelowym emituje się kolejne 3-9 kg dwutlenku węgla. Sama choinka, gdy już po latach użytkowania trafia na śmietnik, rozkłada się 100-300 lat.

Tymczasem choinki naturalne pochodzą ze specjalnie zakładanych plantacji, na przykład pod liniami energetycznymi, gdzie normalny, wysoki las i tak nie może rosnąć. Poza tym drzewka podczas kilkuletniego intensywnego wzrostu wiążą w swoim drewnie znaczne ilości dwutlenku węgla. Na dodatek korzenie pozostałe po wycięciu w glebie, powodują jej wzbogacenie w próchnicę, zaś samo drzewko w krótkim czasie po wyrzuceniu z domu, ulega naturalnemu rozkładowi. Może też być wykorzystane jako opał lub – po rozdrobnieniu – nawóz, powracając w ten sposób do środowiska. Drzewko takie, nawet jeśli po kilku tygodniach opadnie zupełnie z igieł, pozostaje wciąż elementem przyjaznym człowiekowi. Choinka plastikowa jest natomiast „bezduszna” i wprowadza do domu „chemiczną” atmosferę.

Choinka naturalna być także kupiona w donicy i wstawionego do pokoju na czas świąt. Wtedy ma ona szansę przeżyć zimę i po posadzeniu rosnąć do późnej starości. Taką choinkę trzeba jednak koniecznie po święcie Trzech Króli przenieść do chłodnego pomieszczenia.

Jeżeli nie dysponujemy piwnicą, można ją wystawić na balkon, z zachowaniem zasady, aby chronić bryłę korzeniową przed szokiem termicznym, czyli gwałtowną zmianą temperatur z pokojowej na mroźną. To bardzo ważne! Wczesną wiosną można drzewko posadzić w ogródku, po czym obficie podlać wodą i w razie suszy powtarzać tę czynność aż do pojawienia się nowych przyrostów na gałązkach. Przez kolejne lata przypominać nam będzie o minionych świętach.

Warto przypomnieć, skąd wziął w Polsce się zwyczaj ubierania choinek. Początkowo na ziemiach polskich popularna była „jodełka”, „jódka” lub „podłaźnik”, czyli wierzchołek sosny, jodły lub świerka zawieszony u pułapu izby. Ten swoisty totem chronić miał dom i jego mieszkańców od złych mocy. Choinka w obecnej formie przywędrowała z Niemiec do Wielkopolski dopiero z końcem XVIII w., o czym wspomina Zygmunt Gloger w „Encyklopedii Staropolskiej”. Z czasem przyjęły się nasze narodowe wzorce, według których drzewko należy wnosić do domu w dniu wspomnienia pierwszych ludzi – Adama i Ewy. Nie powinno na nim zabraknąć jabłek, bo właśnie te owoce były na biblijnym rajskim drzewie, a ponadto jabłko symbolizuje zdrowie.

Wśród iglastych gałązek należy przewlec lekkie, słomkowe i bibułkowe łańcuchy, jako pamiątkę po wężu – kusicielu. Obowiązkowa gwiazda na wierzchołkowej gałązce symbolizuje gwiazdę betlejemską, która wiodła Trzech Króli do Dzieciątka Jezus. Tak ustrojona choinka stała w domu do Trzech Króli.
We wschodniej Polsce zwyczaj ubierania choinki przyjął się na początku XX w. , ale w samych Karpatach już w XIX w. przynoszono do domu drzewka, nazywane „podłaźnikiem” i wieszano je u sufitu w izbie, gdzie rodzina zasiadała do wieczerzy wigilijnej.

/lasy,gov.pl/

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!