Europa Wiadomości

Według szwedzkich naukowców posiadanie dzieci to… powód do wstydu

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!

Jak podaje portal pch24.pl ekologiści nie poprzestają na wpędzaniu ludzi w poczucie winy z powodu latania samolotami, czy też jedzenia mięsa. Ostatnio powstał nowy termin barnskam. Oznacza on wstyd z powodu płodzenia dzieci. Zieloni przekonują, że powstrzymanie się od posiadania dzieci radykalnie zmniejszy emisję CO2. Remedium na przyszłe trudności na rynku pracy widzą w robotyzacji i imigracji.

Gurgin Bakircioglu, szwedzki dziennikarz z armeńsko-kurdyjskimi korzeniami wysterylizował się, aby nie mieć dzieci. Podkreśla, że decyzja ta nie wynika z jego uprzedzeń do najmłodszych, lecz ma wymiar polityczny. Mężczyzna przyjął też weganizm i zamieszkał w kamperze. Jego zdaniem rozwiązaniem dla problemu starzenia się jest migracja.

Kimberly Nicholas i Seth Wynes z uniwersytetu w Lund zajęły się czteroma czynnikami o największej szkodliwości dla klimatu. Wyodrębniły one cztery postawy najkorzystniejsze dla ochrony klimatu: rezygnacja z samochodu, z samolotu, z jedzenia mięsa oraz ograniczenie liczby dzieci. Kimberly Nicholas zapewnia jednak, że jej celem nie jest wpędzenie rodziców w poczucie wstydu.

Takich skrupułów nie ma natomiast Hanne Kjöller. W artykule opublikowanym „Dagens Nyheter” stwierdziła, że wstyd z powodu posiadania dzieci jest nawet lepszy niż wstyd z latania samolotem.

Ekologizm stał się nową quasi-religią. Ziemia staje się bożkiem, a jej zanieczyszczanie powodem do wstydu („grzechem”). Owa „religia” wymaga od swych adeptów niebagatelnych poświęceń, których istotą jest negacja rozwoju demograficznego i cywilizacyjnego. Krótko mówiąc, chodzi o zaprzeczenie wezwania z Księgi Rodzaju:

„Po czym Bóg im błogosławił, mówiąc do nich: Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną; abyście panowali nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym i nad wszystkimi zwierzętami pełzającymi po ziemi”. [Rdz 1,28].

Ekologiści nie chcą przyjąć tego Bożego błogosławieństwa. Zamiast wzywać do mądrego zarządzania ziemią, usuwania nadużyć i doskonalenia dzieła stworzenia, traktują człowieka jako intruza. Zapominają o tym, że nowi ludzie to także potencjalne nowe wynalazki, mogące przysłużyć się między innymi dobrze rozumianej ochronie środowiska.

Czy w Polsce ktoś normalny mógłby wziąć te brednie na poważnie?

Źródło: pch24.pl

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!