Sprawę kontrowersyjnego komisu nagłośniła mieszkająca w Polsce od dwunastu lat, Ukrainka Oksana. Kiedy jej znajomy kupił uszkodzony samochód i nikt z komisu nie chciał uznać reklamacji, historię opisała w Internecie. – Napisałam post i wszyscy zaczęli do mnie pisać. Uzbierałam 56 osób, które mają swoje dokumenty, będzie pozew zbiorowy. Zaczęliśmy mówić, że będzie telewizja, sprawa sądowa. Szkoda poszkodowanych, bo są też osoby niepełnosprawne, biorą pożyczki, a zostają bez pieniędzy i samochodu – powiedziała w materiale Interwencji.

– Kupiliśmy passata, okazało się po wyjechaniu, że skrzynia biegów jest zepsuta. To auto ktoś kupił, zwrócił i nam sprzedano – powiedziało małżeństwo, które zaciągnęło na kupno nowego-starego samochodu kredyt. Podobnych sytuacji jest więcej, tymczasem nieuczciwy, ukraiński biznesmen, którego działalność polega na skupie zepsutych i powypadkowych samochodów oraz ich prowizorycznych naprawach, niechętnie uznaje reklamacje. Zgodnie z prawem wszystko  jest w porządku, gdyż w umowach kupna, jego pracownicy piszą, że pojazd sprzedawany jest bez ukrytych wad. Klienci podpisują się pod tymi dokumentami.

Komisy Ukraińca co jakiś czas zmieniają nazwy, w celu optymalizacji podatkowej i wykorzystywania przepisów ułatwiających prowadzenie biznesu tzw. „uchodźcom wojennym”.

NASZ KOMENTARZ: Nikt nie spodziewał się, że masowo osiedlani w Polsce turańcy, ubogacą naszą gospodarkę i społeczeństwo właśnie w taki sposób. No nikt!

Polecamy również: Żydowska kłamczucha szefem rady muzeum w Auschwitz