Felietony

Tumiwisizm polski

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!

Powszechnie sądzi się, że Polacy są narodem narzekaczy, nie odejdę dziś od tego stereotypu i będę narzekał na pewne charakterystyczne postawy moich rodaków.

Jak trudno jest zrobić „coś”, wie każdy, kto spróbował chociaż raz. Większość po jednym lub dwóch podejściach załamuje ręce i poddaje się, by pózniej nieustannie krytykować, radzić lub zniechęcać do działania tych, którzy będąc najbardziej przedsiębiorczymi nie poprzestaje na kilku próbach.

Komu z nas nie zdarzyło się usłyszeć od ludzi być może nawet bliskich naszym sercom, jednak których – mówiąc łagodnie – nie uznalibyśmy za kompetentnych doradzaczy: „robisz to źle”, „zrób to tak” czy „po co to robisz, i tak to nie ma sensu, nic z tego nie będzie” albo – jeśli już coś nam się uda – „on to robi tylko dla poklasku i własnych korzyści”?

To chyba najbardziej charakterystyczna cecha wspólna Polaków, to żadne novum, bynajmniej, od wieków możemy „chwalić” się tą przypadłością.
Nie wierzą Państwo?

No dobrze, żeby nie być gołosłownym, kto słyszał historię hrabiego Edwarda Raczyńskiego?

Ten, żyjemy na przełomie wieków XVIII i XIX, polski arystokrata śmiało może być nazwany człowiekiem-instytucją. Jako bibliofil, dbający o trwanie i przekazywanie kultury polskiej, odkupował od kasowanych przez władze pruskie zakonów w Wielkopolsce księgozbiory. Jego kolekcja stała się podstawą ufundowanej przez niego samego Biblioteki Raczyńskich.

Kiedy budowano cytadelę poznańską odnaleziono szczątki osób rzekomo pogrzebanych żywcem, więc co zrobił hrabia? Postanowił ufundować „przysionek śmierci” zwany także domem dla pozornie zmarłych. Była to swego rodzaju kostnica dla osób obawiających pochowania za życia. Ostatecznie wykonał to przedsięwzięcie jego syn na podstawie testamentu.

Był autorem i wydawcą dzieł historycznych, założycielem szkoły rolniczej w Jeżewie, fundował stypendia dla zdolnych uczniów, współfinansował pierwsze publiczne wodociągi w Poznaniu. Ufundował posągi Mieszka I i Bolesława Chrobrego do Złotej Kaplicy w Katedrze Poznańskiej. Kiedy wraz z wojskami rosyjskimi nastała epidemia cholery, wykładał własne środki na promocje oświaty higienicznej – dziś wydaje się to czymś niepojętym, jednak wówczas był to rzeczywisty problem.

Robił jeszcze wiele więcej.

Jak odwdzięczenia się hrabiemu Raczyńskiemu? Cóż, oczywiście oskarżono go malwersacje i pomoc jedynie dla zaspokojenia własnej pychy, i zdobycia poklasku.

Niestety, dla hrabiego było to zbyt trudne i… popełnił samobójstwo stając przed armatką wiwatówką i strzelając sobie z niej w głowę.

Dlaczego o tym piszę? Co mnie pociągnęło do napisania tego tekstu?
To, że dziś jest dokładnie tak samo.

Rzesze narzekających okrążają każdego kto próbuje coś zrobić. Narzekamy, że nie ma mediów ani organizacji działających publicznie w sposób efektywny i zauważalny, ale nikt nie wesprze projektów. Każdy by chciał natychmiastowych efektów, samemu pozostając przed monitorem komputera wyrzucając swoje frustracje w niezmierzonych oceanach komentarzy, rad i narzekań.

Dużo słyszy się o odbieraniu polskich dzieci na zachodzie. Słychać liczne głosy: „politycy powinni coś z tym zrobić”, „dlaczego nikt się nie interesuje Polakami”, „darmozjady chcą tylko żyć z naszych podatków”!

Niedawno partia Wolność zorganizowała w Sejmie RP konferencję z udziałem poszkodowanych rodziców, a poseł Jacek Wilk wygłosić z mównicy sejmowej apel do ministrów.

I co? — Jajco!

Czytam komentarze pod nagraniem, że bzdura, że kolejny polityk idzie do celu po trupach, że chce nabić sobie wyborców kosztem cierpiących dzieci i całych rodzin.

Ludzie! Otwórzcie oczy! Wstańcie z kanap i zacznijcie działać, bo tylko wspólnie możemy coś zmienić! Przestańcie, do diabła, wiecznie narzeka!

Jakub Andrzej Grygowski

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!