Wiadomości

Syn Piotra Jaroszewicza: “Ojciec chciał opublikować listę agentów wśród najwyższych gremiów władzy w Polsce i wśród ludzi Solidarności”

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!

Na portalu i.pl opublikowano rozmowę z synem byłego premiera, Andrzejem Jaroszewiczem i jego żoną, Alicją Grzybowską. Warto w tym miejscu przytoczyć taki oto jej fragment:

Andrzej Jaroszewicz: Ojciec chciał opublikować listę agentów wśród najwyższych gremiów władzy w Polsce i wśród ludzi „Solidarności”. W kierownictwie „Solidarności” było 60 – 70 % agentów. Że niby „Solidarność” to klasa robotnicza zrobiła… Bzdura! Bzdura nad bzdury! Albin Siwak powiedział ojcu: „Piotr, uważaj, bo ci zrobią krzywdę”. Nie rób tego – tak mu radził.

Piotr Jaroszewicz musiał się czuć bardzo pewnie, skoro mówił głośno o planach opublikowania takiej listy…

Andrzej Jaroszewicz: Szum na ten temat zrobił się dopiero po jego śmierci. Za życia mało kto wiedział o tych planach. On nad książką pracował w domowym zaciszu. Nawet my, najbliższa rodzina, mało wiedzieliśmy o tych pracach. Wicepremier Kopeć, który kiedyś przed śmiercią przyszedł go odwiedzić – zresztą to zeznanie pojawia się w aktach z procesu – widział dziennik, który mój ojciec pisał. To było 1600 lub 1800 stron. Zdecydowanie było to bardzo dużo maszynopisu. Sama książka „Przerywam milczenie” miała 260 stron. I te zapiski zniknęły w czasie tego napadu.

Jest taka możliwość, że część wiedzy, którą posiadał Pana ojciec, została przez niego przekazana jakiemuś „mężowi zaufania” i że to morderstwo było przeprowadzone w tak brutalny sposób po to, by wydobyć informację, kto jest tym mężem zaufania i kto posiada część brakujących informacji?

Andrzej Jaroszewicz: Coś jest na rzeczy. Ojciec mi kiedyś powiedział, że pewne sprawy wyjdą na jaw jakiś czas po jego śmierci. Były to zapewne dokumenty, które w ówczesnych czasach miały wpływ na bezpieczeństwo państwa. W naszej rozmowie padło sformułowanie „dokument”. Stąd wniosek – przynajmniej ja taki wyciągnąłem – że był stworzony jakiś system, kiedy te dokumenty mają wypłynąć.

Nie wypłynęły?

Andrzej Jaroszewicz: Ktoś wie, co się stało w Aninie. Szukam tej osoby. Mi nie bardzo zależy na tym, żebym poznał mordercę swojego ojca. Nie bardzo mnie to interesuje. To zrobił jakiś człowiek. Jakiś… ktoś. Może nikt? Natomiast usilnie chcę wiedzieć, kto to nadał. Kto to kazał zrobić. Nie wierzę, że jakiś przypadkowy bandyta spośród wielu bogatszych domów w okolicy nagle wymyślił sobie jako cel napadu dom byłego premiera.

Całość:

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!