Felietony

Styropianowa dama – May znów ma kłopot

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!

Nieustanny zamieszanie wokół Brexitu staje się już normą. Po przeszło dwóch latach od referendum Brytyjczycy zdążyli przyzwyczaić się do tego, że rząd zmienia stanowisko w sprawie rozwodu z UE szybciej niż prostytutka majtki, ale nie umniejsza to wcale zdenerwowania i napięcia wyczuwalnego wsród ludzi.

Niedawno premier May ogłosiła wielki sukces jakim miało być zakończenie prac negocjacyjnych nad porozumieniem z Brukselą. Sukces to wielkie słowo, chyba, że za sukces uznamy pełne poddanie się warunkom narzucanym Brytanii przez uniokratów. Szybko okazało się, że, chcąc uchodzić za drugą Margaret Thatcher, robiąca poważną minę nawet podczas fikuśnych akrobacji Theresa May nie ma nic wspólnego z legendarną premier, bo w minionym tygodniu posłowie z jej własnej partii głosowali nad odsunięciem Styropianowej Theresy od władzy – udało jej się przetrwać.

No, ale wykazałaby się sporą naiwnością, gdyby uważała, że jest całkowicie bezpieczna… Nie wiem czy tak myślała, ale była wyraźnie zaskoczona, kiedy podczas poniedziałkowej sesji parlamentarnej w Izbie Gmin lider opozycji, towarzysz Jeremy Corbyn, znany brytyjski komunista, wystąpił – i całkiem słusznie, zresztą – z wnioskiem o wotum nieufności głosowany przez wszystkich posłów, a już nie tylko wewnątrz partii Konserwatywnej.
Pani premier chyba przewiduje możliwość swojej porażki, a nawet jeśli jej nie przewiduje, to zdaje się, że być może kobieca intuicja podpowiada jej, że wcale nie jest tak pięknie jak mogło się wydawać, bowiem momentalnie wypadła z i tak już marnie granej roli. Widać było, że w momencie dotarcia do jej szarych komórek słów towarzysza Corbyna, mina natychmiast zaczęła jej rzednąć.

Kiedy ten wyliczał jej zaniedbania i uzasadniał – jak mówię, słuszny – wniosek o wotum nieufności dla Styropianowej krętaczki, niedopuszczalnym i ciągłym przekładaniem terminu głosowania nad nie-porozumieniem przez nią wynegocjowanym, premierzyca nie pozostawiając złudzeń, jak mała i zagubiona dziewczynka, którą kolega pociągnął za warkoczyk, wyszła z sali obrad.

Wtorek zapowiada się bardzo interesujący – kiedy już mała Tereska wypłacze się w podusię i wytrze nosek, to będzie musiała wraz z rządem podjąć decyzję, czy rozpocząć debatę nad wotum nieufności, czy zamieść problem pod dywan. Jeśli zamiecie pod dywan, będzie to jasny sygnał, że boi się przegranej, co w niczym jej nie pomoże, bo będą pojawiać się kolejne wnioski, a któryś przyjąć będzie musiała. Jeśli stawi czoła wyzwaniu może przestać być premierem.

Proszę Państwa, wszystko dąży w kierunku, który przewiduję od około dwóch lat, czyli do całkowitego zaniechania Brexitu, bo demokracja demokracją, ale wszystko ma i tak iść zgodnie z planem. Dlaczego Brexitu ma nie być? Otóż prawie nikt ze stojących na górze polityków brytyjskich – z wyjątkiem kilku ostatnich konserwatystów w partii Konserwatywnej, jak Jacob Rees-Mogg – nie chce wyjścia z ZSRE. Słodka niczym boski nektar biurokracja powodująca, że prestiż i frukty najróżniejszego płazu spływają na zwolenników głębokiej penetracji – wróć – integracji. Jakże tu teraz rozstawać się z Olimpem, kiedy wokół tyle radości?

Moim zdaniem możliwe są jedynie trzy scenariusze.

Pierwszy zakłada dotrwanie do końca kadencji i ponowne referendum w nowym rozdaniu. Styropianowa dama doskonale wie, że w przyszłej kadencji Konserwatyści nie mają szans na wygraną, zatem należy udawać, że chce się wyjsć z UE, by po wyborach powiedzieć: „sorry, próbowałam, ale mi nie dali – teraz Corbyn ma wszystko”.

Scenariusz numero duo, przewiduje Brexit bez Brexitu, ale w tym przypadku premier May musiałaby przeforsować w jakiś sposób swoje porozumienie z UE przy sprzeciwie ze strony komunistów z Partii Pracy i sporej części polityków z własnego obozu.

Scenariusz ostatni, ma dwa możliwe zakończenia i zależą one od tego kto zostanie nowym premierem z partii Torysów, po ewentualnym przegłosowaniu nieufności wobec May. Czy będzie to w dalszym ciągu wegetarianin mający dobrać najlepsze mięso na kolację, czy może ktoś taki jak Jacob Rees-Mogg?

Jakub Andrzej Grygowski

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!