Dawno nie pisaliśmy o rejderach. Chodzi o proces przejmowania, na podstawie fikcyjnych dokumentów, a w rzeczywistości przy użyciu siły, gospodarstw rolnych, warsztatów rzemieślniczych, a nawet dużych zakładów produkcyjnych, których prawowici właściciele są zastraszani przez liczne i do tego uzbrojone bandy, najczęściej funkcjonujące pod szyldem „firm ochroniarskich”.
Za rejderami stoją ludzie wysoko postawieni we władzach Ukrainy, wobec czego są oni zupełnie bezkarni, a policja udaje, że o niczym nie wie. Tak na przykład rejderzy, którzy siłą przejęli setki gospodarstw rolnych na terenie Ukrainy, zmuszając ich właścicieli do zrzeczenia się praw do nich, przeważnie związani są firmą ochroniarską „Borysfen”, która należy do deputowanego Rady Najwyższej Ukrainy z ramienia „Frontu Ludowego”, byłego dowódcy batalionu „Dnipro-1”, Jurija Berezy, bliskiego współpracownika Jaceniuka i Awakowa.
Mija dokładnie rok, od wydarzeń w Dobrem i Brzezince, gdzie oddziały chłopskiej samoobrony, wspierane przez weteranów batalionu „Donbas”, stoczyły walki z rejderami i odbiły zajęte przez nich wioski. Jak grzyby po deszczu zaczęły wówczas powstawać oddziały samoobrony i wydawało się, że działalność rejderów została ukrócona.
Ale u progu zimy były dowódca batalionu „Donbas”, Siemien Siemenczenko, postanowił pójść za ciosem i zorganizował miasteczko namiotowe pod budynkiem Rady Najwyższej, wzywając do obalenia Poroszenki. Próba przeprowadzenia nowego majdanu skończyła się niepowodzeniem, a miasteczko namiotowe zostało w dniu 3 marca br. spacyfikowane przez policję. Wygląda na to, że ruch rejderski począł się odradzać:
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!