Felietony

Śmierć przenosi człowieka

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!

Ludzie autentycznie ciepiący nie obnoszą się demonstracyjnie ze swą nieporadnością i bohaterstwem w jednym. Milczą. Nie uświadczymy ani ich zdjęć, ani wyznań. Na nic jednak ono, gdy ból fizyczny splata się w konwulsyjnym uścisku z bólem psychicznym w rodzaj postępującego „zabluszczowania”. Po co mieliby zabierać głos ci, którzy bo chirurgicznej interwencji odczuwają nieporównywalnie silniejszy ból, niż ten, z powodu którego byli leczeni?

***

“Śmierć nie jest końcem ale początkiem,
początkiem życia wiecznego,
które Pan obiecał swoim sługom….
Dlatego śmierć przenosi człowieka,
który Ewangelię uczynił wzorem
i pragnieniem swojego życia,
tam, gdzie jest Chrystus”

Jan Paweł II

Rozmawiałam swego czasu z kobietą, która po raz kolejny nie donosiła nienarodzonego dziecka. Tak bardzo czekała na nie czując coraz silniej Obecność pod swoim sercem. A gdy dzieciątko umarło, popadła w całkowite odrętwienie, nie chciała ani jeść, ani pić. Po czym któregoś dnia niespodziewanie wstała i zaczęła pomagać nieszczęśnikom oraz zagubionym.

pod moim oknem
a jeśli – w szybę
czy będzie można końcem języka
podrażnić twoje dzwoniące jestem
a jeśli – w wiatr
czy będę trawą którą rozszumisz
a jeśli – w światło
czy będę nocą którą rozproszysz
a jeśli – dniem (…)

Halina Poświatowska

Z niespotykaną czułością i uwagą pochylała się nad samotnymi, cierpiącymi czy osamotnionymi. Kolejna cicha święta, której oszalały w złu świat nawet nie będzie pamiętał. Dlaczego? Oszalały w złu ma coraz potężniejsze problemy z pamięcią. Nie wie już nawet, czy wojna już od dawna trwa, czy dopiero się zaczyna. Czy nienawiść boli straszliwie czy też zupełnie uodparnia na ból? Czas przypomnieć sobie wszystko, czego nauczyliśmy się na strzelnicy, recytując w myśli wiersz Andrzeja Trzebińskiego:

groszku pachnącego przyniosłaś mi w dłoni
dałaś groszek — dłoni nie chciałaś już dać.
stoi tu na biurku — i milczy jak płomień,
zmusza do milczenia tak jak ty — twój kwiat (…)

Co dorośli nazwaliby „syndromem ocaleńca aborcji”? Dziecko ma coraz większe poczucie zagrożenia, lęk, a potem już liczne lęki rozlewają się. Domyśla się, że – mówiąc językiem poprawności dorosłych –„rodzice abortowali jego rodzeństwo”. Dziecko zadaje sobie pytanie: „Dlaczego JA żyję, a moja siostrzyczka – mój braciszek nie? W dorosłości osiągnie nawet sukces, ale ciepłe słowa i pochwały nie będą go cieszyć. Żyje na kredyt, bo rodzice byli niesprawiedliwymi sędziami i skazali jego rodzeństwo w maleńkości na śmierć. Komu strach – a komu odpowiedzialność?

Marta Cywińska

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!