Wiadomości

Skąd rodzina prezydenta Gdańska ma tak wielki majątek? Dostali pieniądze od dziadków – czemu nikt w to nie wierzy?

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!

– Nie daliśmy wiary wyjaśnieniom żony prezydenta Gdańska i nie uznaliśmy tych darowizn – mówiła przed sądem pracownik gdańskiego Urzędu Skarbowego.

Jolanta G., która zajmowała się darowiznami, jakie miały otrzymać dwie córki prezydenta od dziadków Magdaleny Adamowicz, zeznawała w procesie prezydenta Gdańska. Ujawniła ona, że łącznie od obojga pradziadków dzieci Adamowicza miały otrzymać powyżej pół miliona złotych z okazji narodzin lub świąt.

– Żona prezydenta, tłumacząc źródło pochodzenia tych pieniędzy, mówiła, że jej dziadkowie żyli bardzo oszczędnie; poza tym babcia prowadziła usługi krawieckie dla elity, a dziadek przywiózł walizkę z pieniędzmi wracając po wojnie z Niemiec. Nie daliśmy wiary tym wyjaśnieniom i jako urząd nie uznaliśmy tych darowizn – powiedziała świadek.

Paweł Adamowicz jest oskarżony o złożenie pięciu nieprawdziwych oświadczeń majątkowych z lat 2010- 2012. Nie ujawnił w nich wszystkich posiadanych mieszkań i oszczędności. Grożą mu trzy lata więzienia.

/radiogdansk.pl/

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!