Obecny obóz władzy niechętnie zabiera się za problem dziury budżetowej, katastrofy w służbie zdrowia, kryzys w armii i innych służbach mundurowych oraz specjalnych. 24 grudnia br. wprowadzi za to zmiany w Kodeksie Pracy. Chodzi o narzucenie pracodawcom i prywatnym osobom (zatrudniającym np. nianie), obowiązku formułowania „neutralnych płciowo” ogłoszeń o pracę i nazw stanowisk. Za niedopełnienie grozi nawet 5 tys. zł mandatu od Państwowej Inspekcji Pracy.
Rząd Tuska wprowadza genderowe standardy w Kodeksie Pracy. Nowelizacja implementuje do polskiego porządku prawnego część dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2023/970 z 10 maja 2023 roku, dotyczącej „wzmocnienia zasady równego wynagrodzenia kobiet i mężczyzn poprzez mechanizmy przejrzystości płac oraz mechanizmy egzekwowania”.
Nie będzie już „sprzątaczek”, „opiekunek” czy „budowlańca”. Wszystko ma być „neutralne” – ale bez jasnych zasad, katalogu nazw czy weryfikacji. Pracodawca ma zgadywać, co przejdzie u danego inspektora, lub też nie. To ideologiczny nacisk pod pozorem równości, który uderzy w prywatny sektor, podniesie koszty i stworzy językowe absurdy.
Jednocześnie nie nakłada ona na pracodawców obowiązku zmiany regulaminów wynagradzania ani aktualizowania obecnych umów o pracę. Obowiązek „neutralności płciowej’ dotyczy wyłącznie nazw stanowisk publikowanych w ogłoszeniach rekrutacyjnych od 24.12.2025 roku.
W istocie, w nowelizacji chodzi o otwarcie nowego front ideologicznej ingerencji państwa w porządek społeczny i językowy. Nie chodzi tu bowiem o tylko o sugerowanie rzekomo poprawnych form „bezpłciowych”. Ma to być narzucane siłą – ustawa przewiduje nawet 5 tys. zł kary za użycie w ogłoszeniu niewłaściwego zwrotu. Równolegle państwo promuje w rozporządzeniu zasadę: „zawód nie ma płci”, która w praktyce ma ujednolicić język według wzorców ideologii gender/neołysenkizmu.
W praktyce nie będzie można już rekrutować „sprzątaczek”, „opiekunek” dziecka czy budowlańca. Oprócz dziwnych łamańców językowych, które trzeba będzie wdrożyć, sytuacja ta oznacza również stratę czasu dla wielu osób poszukujących pracy. Bo jeśli ktoś chce opiekunkę do dziecka, to znaczy, że nie poszukuje opiekuna (w sensie – mężczyzny). Z kolei, jeśli ktoś potrzebuje pracownika do murarki, nie będzie pisał, że szuka budowlańca płci żeńskiej. Takich jest jak na lekarstwo i nie mogą się równać z mężczyznami.
Kolejny raz państwo wchodzi z pobudek ideologicznych w materię, którą nie powinno się zajmować. W efekcie, w celu realizacji lewicowych utopii, utrudnia życie zwykłym ludziom.
Polecamy również: Młodzi Syryjczycy i Ukraińcy pobili rówieśnika
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!




