Europa Wiadomości Wiara

Rosyjska cerkiew ma zamiar przejąć majątki ukraińskich parafii

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!

Święta Ruś niesie światu wyzwolenie! – mówi w trzyminutowym nagraniu umieszczonym w sieci rosyjski duchowny do swoich wiernych zgromadzonych w rosyjskiej cerkwi. Powtarza też inne hasła rosyjskiej propagandy dotyczące wojny w Ukrainie.

Dodaje, że Rosja właśnie zrzuca z siebie kajdany i więzy, którymi była spętana przez ostanie 30 lat. – Te wszystkie sankcje to zwykłe beknięcie, które udowadnia bezsilność Zachodu w walce z Rosją, która właśnie odzyskuje swoją suwerenność – przekonuje pop. Według duchownego już za pół roku, a najdalej za rok, Rosja odzyska wpływy gospodarcze i duchowe w: Białej Rusi, Ukrainie, Mołdawii, Kazachstanie oraz Gruzji – która, jak podkreśla pop na nagraniu – nie bierze udziału w sankcjach przeciwko Rosji.

Skąd taka gorliwość rosyjskich duchownych we wspieraniu reżimu Putina?

Wojna w Ukrainie, która według zwierzchników cerkwi rosyjskiej jest “niezbędna”, to tak naprawdę współczesna krucjata rosyjskiej cerkwi, która podczepiła się pod Putina, w celu “odzyskania świętego dla prawosławia Kijowa”, ale też olbrzymiego majątku kościelnego, który został na Ukrainie.

Kiedy 19 października 2018 r. Ukraińska Cerkiew Prawosławna oderwała się od Moskwy, a pomógł jej w tym dekret Patriarchatu Konstantynopola – a dokładnie, greckiego patriarchy prawosławnego Bartłomieja w Stambule (oskarżonego przez Putina o działanie w zgodzie z celami amerykańskiej polityki zagranicznej), patriarcha Moskwy Cyryl nie potrafił ukryć rozgoryczenia.

– Ukraina nie jest peryferiami naszego Kościoła. Nazywamy Kijów “matką rosyjskich miast”, dla nas Kijów jest tym, czym dla wielu jest Jerozolima. Stamtąd zaczęło się prawosławie rosyjskie i pod żadnym pozorem nie możemy odmówić tego historycznego i duchowego związku – zaznaczył Cyryl, a właściwie Władimir Michajłowicz Gundiajew, dobry znajomy Władimira Putina.

Gundiajew, który od 2009 r. sprawuje urząd patriarchy Moskwy i całej Rusi, to potężna i wpływowa osobistość nie tylko w Rosji. Kiedy przebywał w 2018 r. z wizytą duszpasterską w Bułgarii, ówczesny wicepremier tego kraju Walerij Simeonow nazwał go publicznie sowieckim, drugorzędnym agentem KGB.

– Musimy jasno powiedzieć ludziom, kim jest patriarcha Cyryl. Patriarcha Cyryl jest znany jako metropolita papierosowy Rosji […]. To nie jest ksiądz prawosławny. To agent Michajłow z sowieckiego KGB, drugorzędny agent sowiecki – powiedział wtedy polityk.

Według Simeonowa przywódca Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej ma prywatny odrzutowiec, willę w Szwajcarii i drogi zegarek. Od 1996 roku obracał miliardami papierosów sprowadzanych bez akcyzy.

Za te słowa generał rezerwy Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Bułgarii i przywódca prorosyjskiej organizacji Russophila, Emil Milanov, pozwał Siemionowa. I sprawę przegrał. Jak donosi worldstockmarket.net, po trzech latach procesu, w połowie 2021 roku, sąd bułgarski uznał, że były wicepremier nie dopuścił się wobec patriarchy Cyryla oszczerstwa.

Tracąc wpływy w Ukrainie, Cyryl stracił nie tylko panowanie nad ukraińskimi duszami, ale też automatycznie zwierzchnictwo nad tamtejszymi parafiami i ich dochodami i majątkiem. Wygrana wojsk Putina mogłaby tę sytuację zmienić.

Mówimy tu – według szacunków ukraińskiej telewizji – o rocznym budżecie ukraińskich kościołów i organizacji sięgającym łącznie ok. 15 mld dol.

Dane te są jednak tylko spekulacjami ukraińskich dziennikarzy. Ukraińska cerkiew bowiem, podobnie jak rosyjska, nie udostępnia publicznie żadnych sprawozdań finansowych.

Według eksperta z Ukraińskiego Centrum Bezpieczeństwa Religijnego w Kijowie Dmytro Horevy’ego śledzenie rzeczywistych przepływów pieniężnych w ukraińskim Kościele jest nierealne, chociaż Ministerstwo Kultury Ukrainy powołało specjalną komisję do oceny wartości majątku Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej Patriarchatu Moskiewskiego. Prace w komisji posuwają się jednak bardzo powoli.

Jednym z powodów jest status prawny wspólnot religijnych w Ukrainie. Ukraiński Kościół Prawosławny Patriarchatu Moskiewskiego i cerkiew narodowa Ukrainy oraz inne organizacje religijne tworzą pod względem działalności gospodarczej sieć odrębnych wspólnot, które mają oddzielne konta bankowe, statuty, majątki. To swoisty konglomerat ponad 20 tysięcy parafii różnych wyznań, z czego 7 tys. podlegała pod cerkiew w Moskwie.

Według szacunków ukraińskich mediów darowizny stanowią zazwyczaj około 10 proc. całkowitego ich dochodu, chociaż udział ten jest bardzo zróżnicowany w poszczególnych parafiach. Hojne darowizny dla cerkwi i klasztorów to specjalność polityków i biznesmenów oskarżonych o przestępstwa gospodarcze lub kryminalne po to, by się wybielić lub wyprać pieniądze.

W rozmowie z Deutsche Welle dyrektor Służby Informacji Religijnej Ukrainy Taras Antoszewski podkreśla, że wiele parafii zarabia też znaczące kwoty, sprzedając świece. To opłacalny biznes ze względu na niski koszt wytwarzania i cechy obrządku prawosławnego. Na drugim miejscu są ceremonie: chrzty, śluby, pogrzeby, a także opłaty pielgrzymów.

Ważnym źródłem dochodu jest też działalność gospodarcza poszczególnych społeczności i powiązanych przedsiębiorstw. Przykładowo, gospodarstwo Archidiecezji Tarnopolsko-Zborowskiej Zarvanytsia Agro przed inwazją Rosjan zarabiało rocznie ok. 20 mln hrywien.

Formalnie organizacje religijne muszą składać państwu sprawozdania ze swojej działalności gospodarczej i płacić podatki. W praktyce rachunkowość kościelna nie jest jednak transparentna. I nie chodzi tu tylko o powszechne zatajanie dochodów, ale również padają zarzuty o destabilizowanie państwa.

Dmitrij Gorewoj z Centrum Bezpieczeństwa Religijnego przypomina inwazję rosyjską na Krym. – Wiadomo, że pieniądze, które miały zdestabilizować sytuację w regionie Odessy, były przekazywane w szczególności kanałami kościelnymi – mówi niemieckiemu portalowi Gorewoj.

Co zaś tyczy się “Świętej Rusi”, to warto przypomnieć, że 1/3 wszystkich Rosjan deklaruje, że nie wierzy w Boga, a 5 proc. spośród 70 proc., które deklarują przynależność do prawosławnej cerkwi, uczęszcza regularnie do kościoła i przestrzega kalendarza kościelnego. Rosja to również kraj, gdzie rocznie wykonuje się 1,23 mln legalnych aborcji na 1,7 mln narodzin.

Zdaniem wielu znawców Kościoła wschodniego, dla większości Rosjan religia jest dziś bardziej kwestią tożsamości narodowej niż faktycznej wiary, ale patriarcha Rusi woli to przedstawiać światu inaczej.

Co wy na to?

Źródło: money.pl

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!