Felietony

Próżne i dzikie

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!

Trwa moda na dzikie kobiety oraz kobiecą dzikość – niczym późnym latem 1939.

Jeszcze pod koniec lat dwudziestych w Polsce pojawiły się żeńskie głosy popierające tzw. reformę satysfakcji honorowej, w myśl których każda kobieta pełnoletnia i zdrowa umysłowo musiała być odpowiedzialna honorowo za swoje słowa i czyny. Jako formę udzielenia oraz uzyskania satysfakcji uznawały przeprosiny lub przyznanie się do winy w prasie lub wobec grona zainteresowanych, ewentualnie tych, którzy mieli zostać wskazani przez stronę poszkodowaną.

Inną formą rekompensaty miała być stawienie się przed sądem koleżeńskim, czy honorowym, o ile dana osoba była członkinią klubu towarzyskiego, kola sportowego czy stowarzyszenia. Według postulujących, sądy koleżeńskie powinny udzielać napomnień nawet za drobne uchybienia. Miały jednak wspólny problem – problem z wybaczaniem.

Teraz feministki wrzeszczą, że zostały poranione przez mężczyzn – a same ich systematycznie ranią – same też siebie i muszą ukojenia szukać w dzikości. Czują nagle się urażone, pominięte, a erupcja wielkiego „ja” przerasta stan czynnego wulkanu. Czytając zapis feministycznej histerii o podłożu narcystycznym utwierdzam się w przekonaniu po raz milionowy, że nie umiałabym być jedną z nich. Angelika Aliti, autorka bardzo popularnej przed laty „Dzikiej kobiety” bierze w obronę ( czy taka nadopiekuńczość nie jest jedynie potwierdzeniem zupełnej niedojrzałości istoty jej podległej?) kobietę współczesną, którą postrzega jako oświeconą, niezależną ekonomicznie, świadomą siebie i ciała, ale wstydzącą się swojej własnej kobiecości. Po raz pierwszy chyba współczuję feministkom, którym ów obraz kobiety idealnej został przez Aliti narzucony.

Pisarka obsesyjnie podkreśla, że kobiety przychodzą na świat zdominowany przez mężczyzn w świecie kobiet zależnych całkowicie od mężczyzny i matek, które uległy sadystom. Grzmi na naiwność kobiet, które trafiają pod ołtarz oraz snują fantazje o zatroskanym małżonku i miłujących dzieciach. Twierdzi, że z mężczyzną szczęścia osiągnąć nie można (dziwię się wobec tego, że tylu Kobietom się udało!!!), że małżeństwo nie jest jej potrzebne. Jest absolutnie pewna że sama potrafi wychować swoje dzieci. Pomogą jej w tym przyjaciółki, które są wierne i bezkrytycznie we wszystkim jej rozumieją, a w razie potrzeby także zaangażuje kochanków w wychowanie dzieci, byleby radość była obopólna.

Jej zdaniem mężczyzna nie ma niczego do zaoferowania kobiecie – zajmuje miejsce i brudzi ten straszliwy „pożeracz energii z minionej epoki?” Alti twierdzi, że kobiety szukają mężczyzny tylko ze strachu przed samotnością i fantazjują na temat związku, który niejednokrotnie trwa w ich wyobraźni. To żebranie o uczucie a nie – krytyka feministyczna.

„Ten kto kontroluje przeszłość, określa przyszłość” – podkreśla Aliti. Ponadczasowy Narcyz z obliczem Narcyzy? Od meandrów Aliti wolę prostotę myśli Joachima Gasquet: „Świat to olbrzymi Narcyz myślący sam siebie”.

Marta Cywińska

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!