Co najmniej 10 osób zginęło w ataku sił rządowych na protestujących, do którego doszło na południu Nikaragui – podała AFP. Niedziela była kolejnym dniem krwawych starć w tym kraju.
Wcześniej w sobotę w stolicy kraju Managui dwie osoby zginęły, a 20 zostało rannych podczas ataku sił rządowych na protestujących. Atak ten miał miejsce w miejscowym kościele, gdzie schronili się demonstrujący studenci. Sytuację udało się opanować dopiero po interwencji przedstawicieli kościoła, którzy doprowadzili do udanej ewakuacji studentów.
Masowe demonstracje w całej Nikaragui przeciwko rządom socjalistycznego prezydenta Daniela Ortegi i jego żony, wiceprezydent Rosario Murillo, trwają od 18 kwietnia. Są oni oskarżani o nadużywanie władzy, korupcję i prześladowanie przeciwników politycznych. Spirala przemocy nakręca się i pochłania coraz więcej ofiar.
Międzyamerykańska Komisja Praw Człowieka poinformowała kilka dni temu, że sytuacja w Nikaragui jest dramatyczna, gdyż w ciągu niespełna trzech miesięcy w rozruchach ulicznych zginęło ponad 260 osób. Rząd Nikaragui jest jednak innego zdania i oskarża Komisję o „stronniczość i brak obiektywizmu”.
Daniel Ortega to były przywódca lewicowej partyzantki, która obaliła w 1979 r. rządy dyktatora Anastasio Somozy. Późnej jednak sam stał się dyktatorem, brutalnie tłumiąc wszelkie przejawy sprzeciwu wobec jego rządów. Obecną falę protestów Ortega określa jako „próbę zamachu stanu wspieraną przez Stany Zjednoczone”.
/TVP Info/
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!