Wiadomości

Polskie Porozumienie Kynologiczne wywalczy likwidację schronisk i patohodowli?

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!

Polskie Porozumienie Kynologiczne liczy na to, że Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi wreszcie zainteresuje się problematyką bezdomności zwierząt. Co roku bowiem różne szemrane organizacje lub podmioty figurujące jako schroniska otrzymują z publicznych środków dystrybuowanych przez samorząd grube setki milionów złotych. Wydaje się, że po ostatnim IX Kongresie Rolnictwa RP zmiany w prawie są bliżej niż kiedykolwiek wcześniej.

PPK oraz jego prezes Piotr Kłosiński wzięli udział w IX Kongresie Rolnictwa RP. Prelegenci z drugiej największej organizacji kynologicznej w Polsce ponownie podjęli kwestię biznesu animalsów.

Polskie Porozumienie Kynologiczne kontra biznes animalsów

– Według raportu NIK rocznie samorząd wydaje na walkę z bezdomnością około 280 mln złotych, a tylko część, mały procent tej sumy jest wydawany na kastracje, sterylizacje czy adopcje. Reszta pieniędzy idzie na działania doraźne. Czyli nie walczymy ze przyczynami, ale skutkami. To wyrzucanie pieniędzy w błoto

– mówił Piotr Kłosiński, zwracając się do wicepremiera Henryka Kowalczyka.

Zdaniem kynologa właściciele niektórych prywatnych schronisk wyniuchali bardzo dobry interes, który utrzymywany jest przy życiu dzięki publicznym środkom. Kłosiński po raz kolejny alarmuje i apeluje o przerwanie procederu, wnioskując o zmiany w prawie.

– Powiedzmy wprost. Te dziesiątki milionów rokrocznie są przeżerane przez niektórych właścicieli prywatnych schronisk, hycli i organizacje zajmujące się zarabianiem na udawanej walce z bezdomnością zwierząt. Wierzę, że ministerstwo w przyszłości przyjrzy się temu procederowi

– dodał Kłosiński.

Co proponuje PPK?

Piłeczka leży teraz po stronie Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Projekt dotyczący chipowania i sterylizacji już od dawna jest napisany. Potrzebuje jedynie akceptacji resortu. Szef Polskiego Porozumienia Kynologicznego w rozmowie z portalem Radia Maryja przedstawił plan zlikwidowania bezdomności i oszustw z tym związanych. Nad rozwiązaniem problemu błąkających się bezpańskich zwierząt lider środowiska kynologicznego pracował m.in. z Marią Sowińską, prezes Stowarzyszenia Pokrzywdzeni przez System.

– Zostanie powołany specjalny fundusz do walki z bezdomnością zwierząt. Nie będzie on oparty na pieniądzach państwowych, lecz na zyskach hodowców. Nie trzeba sięgać po pieniądze podatników. My od państwa nic nie chcemy. Państwo ma nie przeszkadzać, tylko wspierać. Hodowcy będą wpłacać pieniądze ze swoich hodowli. W zamian za wyswobodzenie zwierząt z łańcucha z uzyskanych środków będą one całkowicie za darmo sterylizowane i otrzymają kojce.

– wskazał kynolog.

W opinii Kłosińskiego w procesie likwidacji pazernych schronisk pomóc może program promujący umiejętną adopcję. Ta według kynologa jest utrudniana przez pseudoekologów i lewicowców z prostej przyczyny. Pies w schronisku jest bowiem źródłem stałego, bezpiecznego dochodu.

– Zamiast schronisk szukać ludzi. Zwierzęta trzeba wyadoptować umiejętnie dla ludzi, którzy się nimi zajmą. Zawsze podaję przykład schroniska na Paluchu w Warszawie, które ma świetnie rozwinięty system adopcyjny

– tłumaczył prezes PPK.

W Polsce nie funkcjonuje system identyfikacji zwierząt, co tylko rozzuchwala pseudoekologów i “obrońców” zwierząt.

– System identyfikacji w Polsce nie działa. Rocznie dla tych, którzy żyją ze schronisk i przetrzymywania zwierząt, budżety gminne wydają od 250 do 280 mln złotych na utrzymanie bezdomnych zwierząt. Są to też te zwierzęta, które są wielokrotnie oddawane i wielokrotnie wypuszczane i oddawane ponownie w innej gminie.

– wyjaśnił prezes Polskiego Porozumienia Kynologicznego.

Pierwsze zielone światło już jest?

28 lutego, a zatem przed miesiącem, kynolodzy spotkali się z Anną Gembicką, wiceminister Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Kłosiński i Gembicka rozmawiali na temat zmian w prawie dotyczących podwyższenia standardów w hodowlach kotów i psów rasowych.

– W końcu ministerstwo jest zdecydowane wydać wojnę pseudo hodowlom, czyli tysiącom fabryk psów imitujących na niby rodowodach psy i koty rasowe, a nastawionych jedynie na zarabianie pieniędzy

– mówił wówczas Piotr Kłosiński.

– Chodzi nam o polepszenie dobrostanu w hodowlach, ale też o to, by zwyczajnie źli i niemoralni hodowcy nie psuli wzorców ras i nie oszukiwali nabywców

– wtórował Piotr Dworak-Sokołowski z Polskiej Federacji Kynologicznej.

Źródło: napsitemat.pl, polskaracja.pl, prawy.pl

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!