Historia

Plebiscyt Górnośląski

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!

20 marca 1921 roku na Górnym Śląsku odbył się plebiscyt, który miał rozstrzygnąć o przebiegu granicy polsko – niemieckiej, która miała przeciąć ten region. Zgodnie z postanowieniami Traktatu Wersalskiego te gminy, których ludność opowie się za przynależnością do Polski, miały zostać przyłączone do odrodzonej Rzeczypospolitej, te zaś, gdzie zwycięży opcja niemiecka, pozostaną w granicach Niemiec. Z pozoru wygląda to słusznie, wydaje się jednak, że osoby pracujące nad treścią tych zapisów, nie miały pojęcia, jak naprawdę wygląda górnośląska rzeczywistość. Ale po kolei…

Kampania poprzedzająca owo rozstrzygające głosowanie przebiegała w napiętej atmosferze. Na porządku dziennym były starcia bojówek, nierzadko mające krwawy przebieg, Dochodziło do rozbijania wieców i spotkań, do aktów wandalizmu. Miejscowa policja, w której dominowali Niemcy, nie była w tych działaniach bezstronna, ale jednoznacznie występowała po stronie niemieckiej. Dwukrotnie też górnośląscy Polacy zrywali się do walki zbrojnej.

Efektem drugiego powstańczego zrywu było rozwiązanie znienawidzonej przez Polaków niemieckiej policji Sipo oraz powołanie do życia policji mieszanej, polsko – niemieckiej, Apo. W każdej komendzie, w każdym komisariacie czy na posterunku liczba policjantów narodowości polskiej miała odpowiadać liczbie policjantów narodowości niemieckiej. Jeśli dowódcą był Niemiec, zastępcą musiał być Polak. Jeśli Polak został dowódcą, musiał mieć niemieckiego zastępcę.

Od tej pory kampania plebiscytowa, którą po polskiej stronie kierował Wojciech Korfanty, desygnowany na to stanowisko przez naczelnika państwa Józefa Piłsudskiego, przebiegała już bez większych zakłóceń.

Rezultaty plebiscytu stanowiły spore rozczarowanie zarówno dla strony polskiej, jak i dla strony niemieckiej. Zarówno Polacy, jak i Niemcy spodziewali się korzystniejszego dla siebie wyniku. Boleśnie odczuli Niemcy zwłaszcza przegraną w powiatach toszecko gliwickim oraz strzeleckim. W sumie za przynależnością Górnego Śląska do Polski opowiedziało się 479.365 osób (40,39%) głosujących, za pozostawieniem go w granicach Niemiec 707.393 (59,61%) osób. W 674 gminach (44,7%) głosujący opowiedzieli się za Polską, a w 834 (55,3%) za Niemcami. W dwóch gminach (Kotórz Wielki w pow. opolskim i Rudziniec w pow. toszecko-gliwickim) głosowanie zakończyło się remisem.

Polacy przegrali plebiscyt w powiatach wysuniętych najdalej ku zachodowi (kluczborskim, lublinieckim, opolskim, oleskim, raciborskim i głubczyckim). To jednak było do przewidzenia. Gorzej, że przegrali też (aczkolwiek nieznacznie) w Okręgu Przemysłowym. Za Polską z kolei opowiedziały się położone dalej na zachód względem Okręgu Przemysłowego powiaty toszecko gliwicki oraz strzelecki, a także powiaty południowe (rybnicki i pszczyński) oraz leżący na północ od Okręgu Przemysłowego powiat tarnogórski.

Gdy chodzi o Okręg Przemysłowy, to we wszystkich miastach, odpowiadającym dziś ich ścisłym centrom, zwyciężyła opcja niemiecka, przy czym im większe miasto, tym owo zwycięstwo było wyraźniejsze. Z kolei gminy wiejskie, dziś będące dzielnicami tychże miast, zdecydowanie opowiedziały się za Polską.

Reasumując, tam, gdzie dominowała ludność zasiedziała od pokoleń, zdecydowanie przeważały głosy za Polską, w nowych osiedlach przeważnie większość głosujących opowiedziała się za Niemcami. Im też dalej od wielkomiejskich centrów, tym więcej głosujących za Polską (przykład Bańgowa i Przełajki w dzisiejszych Siemianowicach Śląskich, czy Piotrowic i Podlesia z dzisiejszych Katowic).

Oczywiście, nie jest tak, że powstające w XIX wieku osiedla zasiedlała wyłącznie ludność przybywająca na Górny Śląsk z głębi Niemiec. W jakiejś część tak, ale przecież w sporej części zasiedlali je mieszkańcy okolicznych wiosek, szukający szczęścia w mieście oraz pracy w przemyśle. Niemała część spośród nich, oderwana od swojego dotychczasowego środowiska, przebywając w otoczeniu Niemców, mających wyższy status społeczny i przez to mogących niektórym imponować, uległa germanizacji, inni trwali w swej polskości.

Podsumowując wyniki plebiscytu, nie można pominąć roli, jaką odegrali w nim tzw. emigranci, tj. osoby, które urodziły się na Górnym Śląsku, ale tam nie mieszkały, które to w myśl art. 88 4 traktatu wersalskiego zostały dopuszczone do udziału w głosowaniu. Chodziło więc w głównej mierze o osoby, które wyjechały do pracy w Zagłębiu Ruhry, gdzie osiedliły się tysiące górnośląskich górników, ale też i w innych regionach Niemiec.

Niemcy bardzo sprawnie przeprowadzili operację dowozu emigrantów na plebiscyt. Zaangażowano w nią całą niemiecką machinę biurokratyczną, efektem czego było przybycie na Górny Śląsk w ostatnich dniach przed plebiscytem, specjalnymi pociągami, autobusami i samochodami, dziesiątków tysięcy osób gotowych oddać swój głos za przynależnością Górnego Śląska do Niemiec.

Z kolei osobom przyznającym się do polskości, które zgłaszały chęć udziału w plebiscycie czyniono trudności mające na celu zniechęcenie je do wyjazdu. Z reguły okazywało się, że tego właśnie dnia ich obecność w pracy jest niezbędna, a ewentualny wyjazd byłby równoznaczny z porzuceniem stanowiska. Tych, którzy takie wyjazdy próbowali organizować, spotykały różnego rodzaju szykany.

Ostatecznie w plebiscycie wzięło udział 191.308 emigrantów. Szacuje się, że ok. 90% z nich oddało głos za Niemcami. Udział emigrantów w plebiscycie w znacznym stopniu wypaczył jego wynik. Ppłk Maciej Mielżyński w swych wspomnieniach w taki oto sposób ocenia decyzję o dopuszczeniu emigrantów do udziału w plebiscycie:

„To ustępstwo zadecydowało właściwie o wyniku plebiscytu na korzyść Niemców. Otwierało ono wrota do wszelkich nadużyć i fałszów, ponieważ niemożliwa była kontrola nad tem, czy emigranci sprowadzeni kosztem rządu niemieckiego setkami pociągów, byli rzeczywiście tubylcami i pochodzili z Górnego Śląska, przez to dopuszczono do głosowania elementy, które z Górnym Śląskiem nie miały nic wspólnego. Oczywiście polskim emigrantom przebywającym na obczyźnie Niemcy takie robili trudności, że przybycie ich na teren plebiscytowy było prawie niemożliwem, przybyło ich zaledwie około 10.000.”

Rezultaty plebiscytu można było interpretować na różne sposoby, na pewno natomiast nie dawały one możliwości takiego wytyczenia granicy, by gminy, które opowiedziały się za Polską, znalazły się w granicach Rzeczypospolitej, a gminy, które zagłosowały za Niemcami, znalazły się w granicach tego kraju. Bo jak tu pozostawić w granicach Niemiec Katowice (dzisiejsze ścisłe centrum tego miasta), a do Polski przyłączyć Brynów, Ligotę, Panewniki, Ochojec, Piotrowice, Podlesie, Zarzecze, Bogucice, Szopienice, Dąbrówkę Małą, Janów, Roździeń, Dąb, Murcki oraz Giszowiec i z Nikiszowcem – dziś będące okalającymi owo centrum jego dzielnicami?

Niebywale twardy orzech mieli więc do zgryzienia przedstawiciele Komisji Międzysojuszniczej, którym przyszło rozstrzygać o podziale Górnego Śląska. Jak sprawić, aby wilk był syty i owca cała? Zdawało się to być zadaniem z gruntu niemożliwym do wykonania.

Wojciech Korfanty wystąpił z propozycją przyłączenia do Polski terenów położonych na wschód od Odry, na odcinku od Bogumina do Zimnic Wielkich; dalej granica miałaby biec wzdłuż zachodniej granicy powiatu strzeleckiego aż do gminy Kolonowskie, stąd w kierunku wsi Chobie (pow. opolski), a następnie wzdłuż linii Chobie Knieja Zębowice Leśna Wachowice Broniec Nowe Karmionki Wolęcin Bodzanowice aż do granicy Rzeczypospolitej. Propozycję tą zaakceptował rząd RP.

W podobnym kierunku szły propozycje francuskie, które przedstawił gen. Le Rond (pozostawiając po stronie niemieckiej Gogolin i Dobrodzień, zaś proponując Polakom wschodni pas powiatów lublinieckiego i oleskiego).

W zupełnie innym kierunku szły propozycje Anglików i Włochów, którzy chcieli pozostawić Niemcom większość obszaru plebiscytowego (z Okręgiem Przemysłowym), oddając Polsce jedynie powiaty rybnicki i pszczyński oraz niewielkie pasy terenu przylegające do tych powiatów oraz do granicy Rzeczypospolitej. W sumie Polsce, wedle tej propozycji, miałoby przypaść ledwie 25% obszaru plebiscytowego i 21% jego ludności.

Wojciech Kempa

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!