Historia

OKOPY ŚWIĘTEJ TRÓJCY – WIELKA ROCZNICA I AKTUALNA SYMBOLIKA

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!

Była to twierdza, zbudowana z rozkazu Jana III przez hetmana Stanisława Jabłonowskiego po tym, jak utraciliśmy Kamieniec Podolski w 1672 roku. Okopy miały zastąpić Kamieniec w funkcji głównego punktu oporu przeciw kolejnym najazdom wyznawców Islamu. Fortyfikacje budowano od 1692 roku. Król Jan III Sobieski, bardzo troszcząc się o fortyfikacje, w wielu listach dopytywał pomysłodawcę i fundatora fortyfikacji, hetmana Jabłonowskiego o postępy robót. Różne źródła podają, że plany wykonał wyśmienity architekt Tylman z Gameren, ale i korzystano z prac wybitnego francuskiego architekta i kartografa Guillaume’a Le Vasseur de Beauplan’a, który pracował w Żwańcu. Prace pod nadzorem gen. artylerii i wybitnego architekta Marcina Kątskiego były tym łatwiejsze, że naturalne położenie Okopów w widłach Dniestru i Zbrucza na bardzo wysokich skarpach stwarzało bardzo utrudniony dostęp. Odzyskanie Kamieńca w 1699 roku (wg pokoju karłowickiego) osłabiło znaczenie Okopów Św. Trójcy, ale stały się znowu sławne przez obronę pod dowództwem Kazimierza Pułaskiego dokładnie 250 lat temu.

Konfederacja Barska została zawiązana w miejscowości Bar na Podolu 29 lutego 1768 roku, ale jej centrum zostało zdobyte już w czerwcu, a niedobitki najdzielniejszych powstańców kontynuowały walkę partyzancką. Bywało, że dowódcy o dużym autorytecie skupiali przy sobie większe siły i mogli się wtedy pokusić o zajmowanie twierdz, których sława mogła by podnieść na duchu Polaków, którzy jeszcze nie byli do Konfederacji przekonani.

W piątek 8 marca przypada okrągła rocznica bohaterskiej, ale jakże tragicznej obrony Okopów Świętej Trójcy przez konfederatów barskich, którzy rozłożyli się w tej okolicy dwoma obozami z końcem lutego. Franciszek Pułaski zaległ w Żwańcu, a jego brat Kazimierz właśnie w Okopach Świętej Trójcy. Koncept mieli dobry, gdyż mogli w razie ewentualnego ataku Moskali na jeden z obozów przyjść sobie z odsieczą, uderzając na wroga od tyłu. Niestety, przeciw konfederatom nadciągnął sam sławny gen. Izmaiłow z czterema tysiącami dobrego wojska, którego wystarczało do blokady obu konfederackich twierdz. Mógł je zablokować i razić ogniem, ale widząc jawną przewagę postanowił zdobyć obie równoczesnym szturmem, nie zważając na straty. Ważniejsze było dla niego szybkie stłumienie Konfederacji.

W godzinach popołudniowych uderzył większością sił, którymi dysponował, a tylko nieliczne straże pozostawił do kontrolowania okolicy. Spodziewając się, że szturm na wprost kurtynowej ściany z bramą wystawi go na największy ostrzał obrońców, kazał podchodzić od boków na beluardy, które po ciężkim boju zdobył. Polskie i rosyjskie szacunki strat nacierających są bardzo różne. Gen. Izmaiłow podawał ok. 20 zabitych, a Kazimierz Pułaski naliczył zabitych wrogów aż na pięciuset. Tymczasem Moskale parli w głąb umocnień. Niektórzy z obrońców byli tak zawzięci, że ślubowali, iż nie ustąpią, chyba, że zginą i obwarowali się w kościele, który gen. Izmaiłow zdobył, a większość Polaków tam będących rzeczywiście walczyła aż do śmierci. Ich poświęcenie miało i tę zasługę, że dało czas do ucieczki głównych sił. Druga część konfederatów pod dowództwem Kazimierza Pułaskiego postanowiła bowiem, wykorzystując zmrok, ewakuować się z Okopów. To co jednak wydawało się zaletą fortyfikacji, czyli strome zbocza, spadające do Dniestru i Zbrucza, stało się dla wycofujących utrudnieniem. Prowadząc konie za uzdy, jakieś dwie setki konfederatów zaczęły schodzić po stromiźnie. O tej porze roku topniejące śniegi podniosły poziom rzek, a ciężkie kry już pękały i płynęły szybko środkiem nurtu.

Przeprawa z końmi przez mroźną rzekę, na której groziło zmiażdżenie krami i utopienie była tak tragiczna, że Kazimierz Pułaski rozkazał czekać po tureckiej stronie jeszcze kilka dni z nadzieją, że zaginieni żyją tylko zniósł ich gdzieś daleko prąd rzeczny. Gdy stracono wszelkie nadzieje na odnalezienie się kolegów, nakazał długi marsz przez obce tereny, gdzie jego osłabieni podkomendni byli co prawda bezpieczni od Moskali, ale mogli stać się łupem band chłopskich żądnych łupu. Należy podkreślić, że wzorem służył im 24-letni dowódca, a jego postawa była tym bardziej godna podziwu, że przecież tak niedawno nieżyczliwi dowódcy konfederaccy oskarżyli jego szlachetnego ojca Józefa o zdradę i w wyniku tego musiał uchodzić na emigrację do Turcji, gdzie w zgryzocie wkrótce zmarł w Jassach. Został potem rehabilitowany i dziś nie ma wątpliwości co do jego zasług jako marszałka związku zbrojnego Konfederacji.

Sił dodawała maszerującym przez Gorgany pobożność. Ze wspomnień konfederatów wynika, że śpiewali po drodze „Psalmy Dawidowe” w tłumaczeniu Jana Kochanowskiego. I oto 3 kwietnia niespodzianie znów wkroczyli w granice Rzeczpospolitej przez Przełęcz Łupkowską w okolicach wsi Radoszyce. Pułaski szacował siły na 50 zdolnych do walki, a w sumie 90 zbrojnych. Tylu zostało z obrony Okopów Świętej Trójcy w szeregach Konfederacji Barskiej, ale to wystarczało, aby kontynuować walkę z moskiewskim okupantem.

Okopy Świętej Trójcy okryły się sławą, a XIX-wieczni Polacy w najwyższym stopniu dumni z Konfederacji Barskiej czcili jej pamięć. Zygmunt Krasiński zwiedzał Okopy Świętej Trójcy w 1825 roku, a zrujnowana w dobie Konfederacji Barskiej warownia zrobiła na nim tak wielkie wrażenie, że właśnie tutaj zdecydował się umieścić ważną scenę „Nie-Boskiej komedii”. Okopy Świętej Trójcy stały się dla Wieszcza symbolem ostatniej ostoi chrześcijaństwa w obronie przed rewolucją. Broni ich główny bohater Henryk z mieczem św. Floriana, który otrzymał ceremonialnie od Arcybiskupa. Przywódca rewolucjonistów Pankracy po wejściu w mury twierdzy nakazuje ją zburzyć, aby nie pozostała symbolem obrony chrześcijaństwa i dawnego porządku społecznego. Gdy zaczyna się dzieło zniszczenia, Pankracemu ukazuje się przerażający go Chrystus, na widok którego wygłasza sławne „Galilejczyku zwyciężyłeś!” i kona.

Twórczość Zygmunta Krasińskiego, najbardziej spełnionego z naszych wieszczów w dosłownym znaczeniu „prorokowania”, zasługuje w naszych czasach na znacznie większą uwagę niż się jej poświęca. Dziś wypychany jest ze zbiorowej pamięci Polaków, a to przecież właśnie on jakże trafnie ujmował to, co najważniejsze dla naszej tożsamości. Wieszczył on bowiem na ponad pół wieku przed spełnieniem wielką rewolucję, która miała wyniknąć z wizji marksistowskich. Przewidywał zbałamucenie ludu, który zostanie wykorzystany do obalenia porządku i wartości ku swojemu nieszczęściu. Przewidywał zwalczanie chrześcijaństwa aż do realizacji wizji apokaliptycznej. W pamięci narodowej Okopy Świętej Trójcy muszą zatem funkcjonować jako sanktuarium patriotyzmu konfederatów barskich z wielkim bohaterem Kazimierzem Pułaskim i jako swoiste chrześcijańskie memento.

W okresie międzywojennym Okopy Świętej Trójcy zaadaptował na stanicę Korpus Ochrony Pogranicza, a kościół Świętej Trójcy w 1943 roku zniszczyli z pasją Ukraińcy z UPA.
W latach 2012-14 kościół został odbudowany i rekonsekrowany. Niektórzy Polacy udający się na Ukrainę odwiedzają to miejsce, które przypomina dni tragedii i chwały oraz wieszczy przyszłe dzieje chrześcijaństwa.

Piotr Boroń

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!