Historia

O śląskim Jerzym Popiełuszko, czyli rzecz o męczeńskiej śmierci księdza Franciszka Marxa

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!

Pierwszym proboszczem parafii Marii Magdaleny w Starym Oleśnie był ksiądz Franciszek Marx. Był on kapłanem niezwykłym z wielu powodów, które doprowadziły niestety do tragicznych wydarzeń zakończonych śmiercią duszpasterza.

Ksiądz Paweł Stanoszek przechowywał w pamięci rodzinne wspomnienia dotyczące tragedii z 10/11 maja 1921 roku. Zaowocowały one wydaniem, w roku 2005, bardzo ciekawej książki poświęconej życiu i męczeństwu księdza Franciszka, który „swoją postawą autentycznie kapłańską przypomina męczeńską śmierć sługi Bożego ks. Jerzego Popiełuszki”.

Wydawcą publikacji jest Wydawnictwo Świętego Krzyża z Opola. We wstępie proboszcz parafii św. Marii Magdaleny, ksiądz Piotr Kus, pisze:

„Dla mieszkańców Starooleskiej Parafii było to głęboko szokujące i bolesne doświadczenie. Zaraz po śmierci swojego Proboszcza parafianie ustawili w miejscu tragedii drewniany krzyż. Przez całe dziesięciolecia pamięć o męczeńskiej śmierci ks. Franciszka Marxa była wiernie kultywowana i pozostaje żywa do naszych dni.”

Biografia księdza Marxa znajduje swój początek w Mysłowicach, gdzie przyszedł na świat 25 października 1880 roku w śląskiej rodzinie o wyraźnie niemieckim obliczu. Uczęszczał do gimnazjum w Raciborzu i w Katowicach. Po otrzymaniu świadectwa dojrzałości odbył studia na Uniwersytecie Wrocławskim, należąc jednocześnie do Koła Polskiego. Świecenia kapłańskie przyjął w roku 1904. Był wikarym w Oleśnie, w parafii Piotra i Pawła w Katowicach, w Krapkowicach, Strzeleczkach, i we Frankfurcie nad Odrą. W roku 1911 został kuratusem i proboszczem honorowym w Starym Oleśnie. Czas na opis tragicznych wydarzeń.

„Powstańcy śląscy zajęli Stare Olesno 4 maja 1921 roku. W terenie stacjonowały oddziały niemieckiego Selbstschutzu tzw. „Orgeszowcy”. Ksiądz Marx otrzymywał pogróżki, lecz nie opuścił swojej parafii. 10 maja odprawił mszę świętą, zabrał Najświętszy Sakrament z kościoła i umieścił na ołtarzyku w sali katechetycznej na plebanii. Ksiądz modlił się w prowizorycznej kaplicy do późnej nocy. Baron von Lieres, właściciel starooleskiego majątku oraz jego nadleśniczy Horn upili spirytusem powstańców wycofujących się zgodnie z rozkazem z linii Korfantego, aby zrobić miejsce wojskom alianckim a następnie niemal wszystkich rozstrzelali. Po tych wydarzeniach Niemcy w sile 30-40 uzbrojonych mężczyzn napadli na plebanię. Byli to żołnierze z oddziału kapitana Gerharda Rossbacha inspirowani przez miejscowych właścicieli ziemskich nienawidzących księdza Marxa za radykalne poglądy społeczne: należyta płaca za pracę, parcelacja majątków.
Zaczęto uderzać w drzwi plebanii i wołać „Otwieraj klecho!”. Padły pierwsze strzały. Wkrótce bandyci wdarli się do środka. Pojmanego księdza zaciągnięto do piwnicy i tam poddano torturom. Dokonano rewizji plebanii, szukając pieniędzy i broni. Po chwili zakuto księdza do pompy znajdującej się na podwórzu. Ten, wykorzystując chwilową nieobecność złoczyńców, poprosił płacząca matkę i gospodynię o przyniesienie bursy z Najświętszym Sakramentem. Wypowiedział słowa: „Jezu, Tobie ja żyję, Tobie umieram, Twoim jestem. Weź w opiekę moją kochana matkę i dobrą gospodynię” i przyjął najświętszy Sakrament. Następnie dodał: „Mamusiu, żegnam cię, bo w tym życiu już się nie zobaczymy. Byłaś zawsze taka dobra dla swego syna”. Matka kapłana po wysłuchaniu tych słów upadła i zemdlała.
Po przyprowadzeniu jeszcze trzech mężczyzn ze Starego Olesna wszystkich zaciągnięto do lasu gronowickiego oddalonego o około 1km od plebanii. Słychać było krzyki napastników i odgłosy bitych przez nich ofiar. Po chwili matka księdza i gospodyni usłyszały cztery strzały. Z zeznań jednego z oprawców wynika, że przed śmiercią kapłan miał powiedzieć: „Czemu się tak nade mną znęcacie? Przecież możecie mnie dobić. Jestem gotów. Śmierci się nie boję. Ciało moje możecie zabić, ale duszy nie”. Po chwili dodał: „Nie ujdziecie sprawiedliwości Bożej. Jesteście mordercami. Ja niewinnie cierpię(…). Wybaczam wam to świętokradztwo, które na mnie teraz popełniacie”. Po zabiciu księdza oprawcy pochowali jego ciało płytko pod chrustem i ściółką a następnie ponownie wykopali, przewieźli ciężarówka do gazowni w Kluczborku. Tam zawinięte w pakunek, pod pretekstem, że są w nim ważne dokumenty, ciało księdza zostało spalone. Gdy pracownicy gazowni otworzyli drzwi od kotła ujrzeli kości i czaszkę białą jak bryła żaru.”
.

Taki przebieg wydarzeń zrekonstruował ksiądz Celestyn Rogowski wedle relacji swojego ojca Michała Rogowskiego i swojej siostry – gospodyni księdza Marxa. Źródłem ważnym dla poznania tragicznych wydarzeń jest także zeznanie matki zabitego kapłana i powstańca Roberta Grabowskiego. Ksiądz Stanoszek, autor cytowanej na wstępie książki wymienia kilka przyczyn śmierci kapłana, podkreślając, że nie stanowiła ona odosobnionego przypadku.

Parafianie ze Starego Olesna przechowywali zawsze pamięć o swoim dawnym proboszczu. Dowodem na to mogą być ślady w krajobrazie kulturowym wsi: krzyż wystawiony w miejscu morderstwa, piętnaście metrów od szosy prowadzącej ze Starego Olesna do Gronowic, kapliczka z napisem „W tym miejscu w nocy z 10 na 11 maja 1921 roku został zamordowany ksiądz Franciszek Marks pierwszy proboszcz Starooleskiej parafii”, a także symboliczne miejsce spoczynku kapłana w grobie proboszczów znajdującym się na cmentarzu parafialnym.

/jankowice.rybnik.pl/

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!