Od 2023 roku, Niemcy zlikwidowały już 22 strefy czystego transportu. To bardzo dużo, gdyż od 2008 roku takich stref powstało w tym kraju łącznie 58. Podobne ruchy mają miejsce we Francji, gdyż oba kraje przekonały się o nieskuteczności tych pomysłów. Tymczasem zieloni komuniści z rządu Tuska oraz opanowanych przez lewicę samorządów dużych miast, kontynuują inwestycje w tę utopię.
Niemcy masowo likwidują Strefy Czystego Transportu. Informacje o tym, że SCT są tam likwidowane, zaczęły pojawiać się już w 2023 roku. Narracje wyjaśniające, dlaczego z nich zrezygnowano, są jednak różne. W części źródeł możemy przeczytać, że jakość powietrza poprawiła się na tyle, że można było podjąć taką decyzję. Z innych dowiemy się, że co prawda poziom zanieczyszczeń spadł, ale nie dzięki SCT.
O decyzjach w sprawie likwidacji SCT niemieckie władze lokalne każdorazowo informowały na swoich stronach internetowych. Na podstawie tych komunikatów można stwierdzić, że we wszystkich 22 miejscach, w których zniesiono SCT, przyczyną takich decyzji była znaczna poprawa jakości powietrza. Jak przekazano, efekt ten uzyskano głównie dzięki wymianie źródeł ciepła w budynkach mieszkalnych i użytkowych, a nie ograniczeniu liczby i jakości pojazdów, które wjeżdżały do SCT.
Roczne średnie wartości stężeń dwutlenku azotu i cząstek stałych w powietrzu utrzymują się tam na poziomie bezpiecznym dla ludzi i środowiska. Co więcej, niektóre z regionów, na przykład Stuttgart czy Tubingen, podają, że według trendów emisji jakość powietrza nie powinna się w przyszłości pogorszyć, nawet gdy na terenach objętych dotychczas funkcjonowaniem stref wznowi się pełny ruch samochodowy.
Co ciekawe, już w momencie wprowadzenia stref, w Niemczech tylko 10% samochodów nie nadawało się do jazdy na ich obszarze. Niemcy bowiem są dużo bogatsi od Polaków.
W Polsce sytuacja wygląda inaczej. Mamy nie tylko starsze samochody, ale też absurdalne plany wdrażania SCT w miastach o najwyższej populacji. Kilka miesięcy temu Katowice przyznały się, że pomiary zanieczyszczenia powietrza dokonywały… przy autostradzie. W ten sposób bardzo łatwo wykazać „szkodliwość” pojazdów i konieczność ustanawiania SCT.
Konsultacje społeczne w sprawach tworzenia Stref są prowadzone skandalicznie, z bezczelnym wyciszaniem głosów sprzeciwu, a „eksperci” dobierani są tak, by żadna opinia rzekomego fachowca nie pozostawiała cienia wątpliwości co do rzekomej „skuteczności” SCT. Problem w tym, że gdyby Strefy działały tak wspaniale, jak się je opisuje, nie trzeba byłoby wprowadzać wokół nich cenzury.
W efekcie, Polacy zostaną wtłoczeni w zbiorkomy, nieprzystosowane do ogromnej liczby nowych pasażerów, albo po prostu nie będą mogli dostać się samochodem do centrów dużych miast. Innymi słowy, zapłacimy absurdalną cenę za fanaberie zielonych komunistów, podczas gdy „elity” w pięciolitrowych SUVach i wyścigówkach, będą cieszyć się mniejszymi korkami, bo przykleją sobie na pojazdy koniczynkę.
Tak tworzy się nowy podział na szlachtę i plebs, zupełnie jak w Rosji i na Ukrainie.
Polecamy również: Studentka medycyny nie chciała brać udziału w aborcji. Wyrzucono ją z uczelni
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!