Europa Wiadomości

Niemcy chcą mieć broń nuklearną

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!

To, że Niemcy dążą do absolutnej dominacji w Europie dla nikogo nie jest chyba tajemnicą. Przez długi czas mogło się jednak wydawać, że rzecz dotyczy jedynie polityki i gospodarki, a tymczasem coraz wyraźniej widzimy, że chcieliby oni dominować także w sferze militarnej. Jak donosi „Frankfurter Allgemeine Zeitung”, komentując kwestie związane z bezpieczeństwem w Europie, Niemcy winni poważnie rozważyć kwestię stworzenia własnego „nuklearnego potencjału odstraszenia”.

 

Pretekstem do podjęcia tejże kwestii jest wybór Donalda Trumpa na prezydenta Stanów Zjednoczonych, co – zdaniem Bertholda Kohlera, autora tekstu, który ukazał się na łamach „FAZ” – nie wpłynie korzystnie na sprawy obronności w Europie. Stwierdza on nadto, że Trump nie ma zielonego pojęcia o polityce zagranicznej i bezpieczeństwie i że może on dążyć do izolacji Stanów Zjednoczonych z polityki międzynarodowej.

 

„Trump jest zdecydowany pozostawić Azję i Europę samym sobie, czyli właśnie Chinom i Rosji” – pisze Kohler. – „Zostało zachwiane przekonanie, że Stany Zjednoczone wiążą swój los z najważniejszymi partnerami w Europie i w rejonie Pacyfiku. Trump wprowadził wątpliwości, które naruszają najważniejszy filar bezpieczeństwa – zabezpieczają siłę odstraszania.”

 

Jego zdaniem, Stany Zjednoczone pozostawiają w chwili obecnej kwestie obrony Europy Europejczykom na skalę największą do 1945 r., a to oznacza, że Niemcy winni przemyśleć sprawę stworzenia własnego nuklearnego potencjału odstraszania.

 

Ale czy rzeczywiście to dopiero wybór Trumpa na prezydenta Stanów Zjednoczonych skłonił autora przywołanego artykułu do tego rodzaju przemyśleń?

 

Przypomnijmy, że w opublikowanej pół roku temu białej księdze, określającej strategiczne cele niemieckiej polityki zagranicznej, mogliśmy przeczytać, iż Niemcy mają pełnić rolę siły odpowiedzialnej za współtworzenie globalnego porządku w świecie, przy czym autorzy białej księgi uważają, że bezpieczeństwo Europy nie jest możliwe bez Rosji. Omawiając ów dokument dziennik „Frankfurter Allgemeine Zeitung” pisał wówczas, że „nowa biała księga jest odzwierciedleniem radykalnej zmiany poglądów Niemców na ich sytuację w świecie”.

 

Według dziennikarzy „FAZ” dokument ten przyznaje Niemcom „znacznie ważniejszą” rolę w polityce światowej, aniżeli miało to miejsce 10 lat temu, kiedy wydawano poprzednią białą księgę. Konsekwencją tego założenia są „zwiększone możliwości działania, ale i większa odpowiedzialność”.

 

Nowa wersja białej księgi stawia w centrum „światowe interesy” Niemiec. Dobrobyt kraju zależy zdaniem autorów od warunków ramowych w Europie i na świecie. Podobnie jak w poprzedniej wersji, podkreślono integrację Niemiec w wielonarodowym systemie bezpieczeństwa oraz partnerstwo ze Stanami Zjednoczonymi. Inaczej niż 10 lat temu autorzy zaznaczają, że Niemcy muszą być nie tylko solidnym, lecz także atrakcyjnym partnerem. Zdaniem autorów warunkiem jest przeznaczenie na obronność większych środków – zarówno pieniędzy, jak i personelu. Biała księga zawiera ofertę pod adresem partnerów:

 

„Niemcy są gotowe do tego, by włączyć się odpowiednio wcześnie, zdecydowanie i merytorycznie do międzynarodowej debaty (o bezpieczeństwie) jako kraj dający impulsy, przejmujący odpowiedzialność i przejmujący kierownictwo.”

 

W białej księdze mowa jest o tym, że Republika Federalna Niemiec korzystała przez prawie 40 lat z solidarności i ochrony swoich partnerów w NATO. Teraz Niemcy „czują się zobowiązane do udziału w solidarnej i wiarygodnej obronie”. Autorzy dokumentu potwierdzają, że celem rządu jest wzrost wydatków na obronność do 2 proc. PKB. oraz przeznaczenie 20 proc. budżetu wojska na inwestycje w sprzęt. Niemcy zobowiązują się też do obejmowania – zmieniając się z innymi krajami – dowództwa nad siłami natychmiastowego reagowania NATO, tzw. szpicą.

 

Za zwrot w podejściu Niemiec do ich roli w świecie uznano w tymże artykule sprzed pół roku przemówienie prezydenta Joachima Gaucka z lutego 2014 roku, podczas 50. Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa. Prezydent powiedział wówczas, że Niemcy nie mogą być „dekownikami” i „chować głowy w piasek”, lecz powinni być bardziej aktywni na arenie międzynarodowej. Historyczne winy nie mogą jego zdaniem być pretekstem do unikania odpowiedzialności za wydarzenia w świecie.

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!