Netanjahu zgłosił Trumpa do pokojowej nagrody Nobla za… atak na Iran. W nominacji znalazło się uzasadnienie, w którym wyrażono uznanie dla przywódcy USA za  „niezwykłe osiągnięcia w wysiłkach na rzecz pokoju na Bliskim Wschodzie”. Jak wiemy, wysiłki te były związane z ludobójczym projektem masowych wysiedleń Palestyńczyków z getta w Gazie oraz amerykańskimi atakami na Jemen i Iran.

Przywódca Stanów Zjednoczonych był zaskoczony, lecz przyjął nominację z radością, a następnie podziękował Netanjahu. Wcześniej premier Izraela powiedział dziennikarzom, że jego kraj współpracuje z USA w celu – jako to wyraził – „znalezienia krajów, które zapewnią Palestyńczykom lepszą przyszłość”. Znaczy to ni mniej ni więcej tylko plany masowej deportacji mieszkańców Strefy Gazy z zajmowanych przez nich ziem. Warto przypomnieć, że zgodnie z prawem międzynarodowym, tego typu działania wpisują się w realizację definicji ludobójstwa.

Od kilku dni pojawiają się doniesienia o rzekomych naciskach Trumpa na zawarcie zawieszenia broni pomiędzy zbrodniczym, żydowskim reżimem oraz terrorystami z Hamasu. Od niedzieli w katarskiej stolicy Doha trwa kolejna runda negocjacji w tej sprawie. Specjalny wysłannik Stanów Zjednoczonych na Bliskim Wschodzie Steve Witkoff poinformował, że także rozmowy pomiędzy USA a Iranem na temat programu nuklearnego zostaną wznowione i to już w przyszłym tygodniu.

NASZ KOMENTARZ: Nie od dziś wiadomo, że tzw. pokojowe nagrody Nobla to polityczny cyrk. Nie zmienia to faktu, że zbrodniarz Netanjahu bardzo dobrze zna Trumpa i wie, że tego typu gesty łechtają jego próżność. Swego czasu podobnie funkcjonował sekretarz generalny sowieckiej partii, Leonid Breżniew. Gdy nie przemawiały do niego żadne argumenty, wystarczyło ofiarować mu wysokie odznaczenie państwowe. W ten sposób m.in. uzyskał w 1974 roku Krzyż Wielki Orderu Virtuti Militari.

Polecamy również: Pasożyty w nowym transporcie zboża z Ukrainy