Felietony

Następna będzie może za sto lat!

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!

Trawestując spostrzeżenie Woltera można powiedzieć, że gdyby nie było zbrodniczego koronawirusa, to należałoby go wymyślić. Taki wniosek nieodparcie się nasuwa, kiedy zestawimy plusy ujemne zarządzonej epidemii z plusami dodatnimi. Z pozoru wydawałoby się, że plusy ujemne zdecydowanie przeważają, ale pozory – jak wiadomo – mylą. Weźmy takie areszty domowe, do jakich została wtrącona i to bez żadnego udziału niezawisłych sądów, zdecydowana większość obywateli naszego i tak już przecież niesczęsliwego kraju. Wydawałoby się, że to skandal, tym większy, że zaaplikowany narodowi tak nonkonformistycznemu i tak przywiązanemu do wolności. Tymczasem nie tylko nie wywołało to żadnych masowych protestów, ale nawet protestów jednostkowych, jak na przykład demonstracja bojowniczki o wolność słowa przed siedzibą radiowej “Trójki”, która wskutek nieporozumień wokół głosowania ludowego nad listą przebojów, właśnie przepoczwarza się w “Trujkę”. Kto by pomyślał, że jedna litera może tak zmienić sytuację – ale nie o to w tej chwili chodzi, tylko o areszty domowe. Podobnie, jak w opowiadaniu Stanisława Lema o przygodach ze “Swobodną Rybicją Pinty”, kiedy to porozmieszczane w miejscach “swobodnego rzeźbienia” tak zwane szeptacze podpowiadały swobodnym rzeźbiarzom, co w tej chwili czują, a właściwie – co powinni czuć – tak i teraz, dzięki epidemii zbrodniczego koronawirusa, nad którą swój patronat medialny rozciągnęły niezależne media głównego nurtu, telewizje, zarówno ta rządowa, jak i te nierządne, nie mówiąc już o najważniejszym organie prasowym, perswadują obywatelom, żeby z tego odosobnienia się radowali. Okazało się bowiem, że im bardziej jesteśmy osobno, tym bardziej jesteśmy razem.

Jest to nie tylko krzepiące, ale krzepiące podwójnie, bo w dodatku zgodne z dialektyką marksistowską. Toteż pojawiają się, na razie nieśmiałe, ale coraz częstsze głosy, że taki stan właściwie jest normalny, więc może każde wyjście na miasto; wszystko jedno – na spacer, czy na zakupy, traktować odtąd jak przywilej. A przewileje polegają na tym, że owszem – przysługują, ale nie wszystkim, tylko niektórym. A którym “niektórym”? Ano tym, którzy sobie na taki przywilej zasłużą, zaś o tym, czy zasłużyli i na jak długo mogą mieć wychodne, będą decydowały dobre panie ze specjalnie w tym celu utworzonego urzędu. Bardzo możliwe, że najpierw będą korzystali z przywileju ci, którzy się zaszczepią, albo zaczipują. Dostaną za to certyfikat odporności, o jakim od dawna marzy Dobroczyńca Ludzkości Bill Gates i za który trzeba będzie zapłacić. Bez takiego certyfikatu nie będzie można pokazać się nie tylko na powietrzu, ale przede wszystkim – w towarzystwie, które o każdym przypadku wyjścia nieuprawnionego, będzie informowało odpowiednie władze, a te już będą wiedziały, co z takim delikwentem zrobić. Dlatego właśnie już teraz, zawczasu, donosicielstwo zostało umieszczone na piedestale, jako podstawowa obywatelska cnota. Właśnie dlatego, w ramach łagodzenia restrykcji, dokonywanym mimo tego, iż zbrodniczy koronawirus ani myśli ustąpić, władze otworzyły urzędy, miedzy innymi – niezawisłe sądy. I bardzo dobrze, bo gdyby sektor biurokratyczny był zamknięty jeszcze przez jakiś czas, to obywatele mogliby dojść do błędnego wniosku, że mogą się bez niego obejść. Jak głosi reklama proszku do prania – jeśli nie widać różnicy, to po co przepłacać? To by jednak mogło zachwiać społecznym porządkiem, do czego przecież dopuścić nie można tym bardziej, że ostoją mocy i trwałości Rzeczypospolitej jest sprawiedliwość. I kiedy pomyślimy, że żadnego z tych wynalazków mogłoby nie być, gdyby nie pojawił się zbrodniczy wirus, to już nie mamy wątpliwości, że plusy dodatnie przeważają nad ujemnymi, a szczerze mówiąc, to żadnych plusów ujemnych tu nie ma, tylko same dodatnie.

A przecież na tym nie koniec, bo oprócz wynalazków, nazwijmy to – ustrojowych, epidemia zbrodniczego koronawirusa zachęca do socjalistycznego współzawodnictwa pracy między Umiłowanymi Przywódcami, zarówno z obozu dobrej zmiany, jak i obozu zdrady i zaprzaństwa na niwie ekonomicznej. Oto niezależne media doniosły o nowych interesach – tym razem już nie na maseczkach, które prawdopodobnie zostały już co do jednej rozprowadzone po punktach sprzedaży detalicznej, tylko na testach. Wielce Czcigodny poseł Pupka dziwuje się i gorszy, że ktoś próbuje dorabiać się na epidemii. Dziwne pretensje, bo przecież na tym właśnie polega przedsiębiorczość, by wykorzystywać wszystkie okolicznosci, jakie akurat się trafiają, a już zwłaszcza – epidemię. Kto wie, kiedy zjawi się następna? Jak śpiewał artysta w piosence “Jolka, Jolka pamiętasz” – “dane nam było słońca zaćmienie, następne będzie może za sto lat!” Przedstawiciele obozu zdrady i zaprzaństwa biją na alarm, że przedstawiciele obozu dobrej zmiany nie tylko przepłaciły za zagraniczne testy, ale w dodatku “ignorowały” testy krajowe. Na pewno były po temu ważne powody, więc zamiast rozdzierać szaty, krytycy obozu dobrej zmiany powinni wyciągnąć z tego wnioski i zawczasu przygotować się do okazji, która przecież musi się pojawić, jeśli nie teraz, to w przyszłości.

A to przecież jeszcze nic w porównaniu z 750 miliardami euro, których rozdysponowanie zapowiedziała onegdaj pani Urszula von der Layen z Komisji Europejskiej. Te pieniądze mają zostać rozdzielone między poszczególne bantustany częściowo jako “dotacje”, a częściowo jako “pożyczki”. Polska ma podobno dostać aż 64 mld euro, więc nic dziwnego, że temperatura walki politycznej między obydwoma obozami w naszym bantustanie nieustannie narasta. Nawet z samego kurzu, jaki podnosi się przy przelilczaniu takich pieniędzy, można wykroić wiele pokaźnych fortun, a cóż dopiero – z samych pieniędzy? Toteż nieprzejednana opozycja, ożywiona nadzieją, że kiedyś i ona przeboruje sobie dostęp do tego Sezamu, wściekle atakuje konkurencję, gwoli podniesienia moralnego poziomu naszego społeczeństwa drapując swoje intencje w kostium dobra wspólnego. Ludność oszołomiona perspektywą takiego bogactwa do podziału, nie próbuje nawet dociekać, skąd właściwie Unia Europejska te pieniądze weźmie. Tymczasem nie ma się tu co zastanawiać, bo odpowiedź jest przecież znana: Europejski Bank Centralny we Frankfurcie nad Menem puści w ruch maszyny drukarskie i po krzyku. Okazuje się, że można wypłukiwać złoto z powietrza, to znaczy – tak się wydaje na pierwszy rzut oka. Bo Europejski Bank Centralny owszem – będzie wypłukiwał złoto, tylko, że nie z powietrza, a skądinąd. A skąd? Ano, zgodnie z prawem podaży i popytu, jesli ilość jakiegoś towaru na rynku – w tym przypadku pieniądza – gwałtownie wzrośnie, to pogorszą się proporcje wymiany pieniądza na wszystkie inne towary, co oznacza, że wzrosną ich ceny. To się nazywa inflacją, a inflacja polega na wypłukiwaniu złota z kieszeni ludzi zmuszonych do posługiwania się tą walutą na podstawie przepisów o prawnym środku płatniczym. Wygląda zatem na to, że za tę pomoc trzeba będzie zapłacić samemu, a w dodatku Europejskiemu Bankowi Centralnemu we Frankfurcie nad Menem, któremu trzeba też będzie oddać pieniadze “pożyczone”. W ten oto sposób, dzieki epidemii zbrodniczego koronawirusa, wszystkie unijne bantustany zapłacą daninę Niemcom – bo przecież o to w tym wszystkim chodzi. Więc jakże nie cieszyć się z takiej okazji, jaka stworzyła epidemia?

Stanisław Michalkiewicz

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!