Wiadomości

Migranci zalewają niemieckie więzienia: „W pudle niekoniecznie zagadasz po niemiecku”

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!

„W pudle niekoniecznie zagadasz po niemiecku” – ostrzega niemiecki dziennik „Berliner Morgenpost”. U naszych zachodnich sąsiadów rośnie odsetek więźniów cudzoziemców. W więzieniach w Turyngii obcokrajowcy stanowią wprawdzie 12 proc. osadzonych, ale już w Bawarii – 42,5 proc. (w 2012 r. było to 30,5 proc.), w Berlinie – 47 proc., zaś w Hamburgu – 58 proc.

„Warto dodać, że do tych cyfr nie zalicza się potomków migrantów czy późnych przesiedleńców” – wskazuje dziennik i otwarcie pyta, czy nasilenie imigracji w ostatnich latach ma wpływ na statystyki.

– Przynajmniej w Nadrenii-Palatynacie od 2015 r. ten trend uległ wzmocnieniu. Nasuwa się wniosek, że ma to związek z falą migracyjną – ocenił w rozmowie z gazetą Horst Hund, przewodniczący Komisji Penitencjarnej.

Zjawisko jest widoczne również w Bawarii. Tylko w ciągu sześciu miesięcy 2015 r. tymczasowo aresztowano w tym landzie ok. 800 przemytników ludzi. – Moim zdaniem nikt nie był przygotowany na taki rozwój wypadków – stwierdził Hund.

Politycy przekonują, że trzeba zwiększyć nie tylko środki przeznaczone na tłumaczenia i kursy językowe migrantów, ale także zatrudniać w służbie penitencjarnej osoby o odpowiednich kompetencjach kulturowych, czyli rodaków więźniów.

Są oni potrzebni, gdyż osadzeni nie wykonują poleceń funkcjonariuszy i nie stosują się do regulaminu twierdząc, że nie rozumieją strażników, a zasad nikt im nie tłumaczył w ich języku ojczystym.

/TVP Info/

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!