Felietony

Ludzie umieją żyć

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!

Najsłynniejsza debata polityków kandydujących do objęcia funkcji prezydenta państwa, a nawet najsłynniejsza w historii debata polityczna, odbyła się w Stanach Zjednoczonych 26 września 1960 roku, a jej uczestnikami byli republikanin Richard Nixon i demokrata John F. Kennedy. Pojedynek polityków transmitowany był w radiu i w telewizji.

Wielu obserwatorów twierdzi, że debata była czynnikiem decydującym o zwycięstwie Kennedy’ego, który w wyborach zebrał 118.574 głosy więcej niż jego przeciwnik. Badania przeprowadzone po debacie wykazały, że Kennedy uzyskał zdecydowanie lepszy wynik wśród tych, którzy debatę oglądali w telewizji, natomiast Nixon zdobył więcej głosów od tych ankietowanych, którzy pojedynku polityyków słuchali w radiu. Słuchacze radia podkreślali, że Nixon był bardziej merytoryczny od swojego rywala i ma przyjemniejszy głos, z kolei zdaniem telewidzów Kennedy prezentował się lepiej od Nixona; był lepiej ubrany, górował nad przeciwnikiem pewnością siebie i poczuciem humoru i w ogóle wzbudzał większą sympatię.

W książce „Nieświadomy mózg. Jak to, co dzieje się za progiem świadomości, wpływa na nasze życie”, Leonard Mlodinow pisze o tym, że w kwestii wyborów kandydatów do objęcia funkcji politycznych ludzie kierują się przede wszystkim kryteriami takimi, jak wygląd kandydata, jego głos, status rodzinny i poczucie humoru. Dopiero na dalszych miejscach plasują się kryteria takie, jak wykształcenie, doświadczenie w polityce, dorobek naukowy i znajomość stosunków międzynarodowych. Mlodinow dziwi się takiemu stanowi rzeczy, aczkolwiek właściwie należałoby dziwić się temu, że Mlodinow się dziwi. Ludzie w wielu obszarach zachowują się bowiem w sposób, który przez wielu tzw. postępowych autorów określany jest mianem „nieracjonalnego”.

Nicek, mój przyjaciel, powiedział mi kiedyś, że ludzie umieją żyć. Radzą sobie lepiej lub gorzej, ale generalnie umieją żyć. Nicek ma rację – ludzie umieją żyć i jest to stwierdzenie trywialne, natomiast jestem zdania, że takie trywialne twierdzenia warto powtarzać sobie od czasu do czasu, po to, żeby całkiem nie oderwać się od ziemi.

W nauce istnieje pojęcie uczenia ukierunkowanego biologicznie. Generalnie chodzi o to, że każdy żywy organizm uczy się tego, co jest konieczne do przeżycia i każdy organizm przejawia zachowania pozwalające na przeżycie. Wszystkie organizmy prezentują zachowania mające na celu maksymalizację szans na przeżycie i pozostawienie potomstwa. Nawet bakterie, które zbudowane są z jednej komórki i to komórki bez jądra, bakterie, które nie mają mózgu, a co za tym idzie – nie mają umysłu, w krytycznych sytuacjach potrafią tworzyć grupy, które dbają o swoje interesy. Antonio Damasio pisze:
„W swej skomplikowanej, chociaż bezrozumnie tworzonej dynamice społecznej bakterie mogą współpracować z innymi bakteriami, bez względu na to, czy są z nimi genomowo spokrewnione czy nie. Okazuje się, że w swej nierozumniej egzystencji mogą nawet przyjmować coś, czego nie można nazwać inaczej, niż >postawą moralną<”. Wszystkie organizmy, w tym ludzie – umieją żyć. I z wielką ostrożnością trzeba oceniać wszelkie zachowania ludzi, wypracowane przez setki tysięcy lat. Ludzie zorganizowani są w społeczności – rodzinne, lokalne, regionalne, narodowe, ludzie mają etykę, stworzyli sztukę, naukę, mają mechanizm organizowania sobie życia, którym to mechanizmem jest polityka, wreszcie dysponują być może najbardziej zdumiewającym i fascynującym zjawiskiem społecznym, jakim jest religia. Do wszystkich tych osiągnięć ludzie dochodzili przez tysiące lat. Weźmy etykę – nie jest ona projektem stworzonym przez ludzi z niczego, nikt nie usiadł i nie napisał etyki mającej obowiązywać całą społeczność; etyka została zbudowana na fundamencie obyczaju kształtującego się przez wiele tysięcy lat. Owszem, etyka może i powinna prezentować swoje roszczenia czasami wbrew obyczajowi, ale jest to trudne, albowiem występując wbrew obyczajowi, etyka musi sięgać do norm podstawowych, takich chociażby, jak zakaz zabijania czy nakaz szanowania godności ludzkiej. Wydaje się, że dzisiaj ludzie są manipulowani w największym stopniu w swojej historii. Przez tysiące lat życie było po wielokroć trudniejsze niż dzisiaj. Pięknie pisze o tym Robert Fossier, kiedy opisuje średniowiecze: „Ale najpierw należy przebyć noc. Tę część doby, gdy praca jest zabroniona, a ludzie i zwierzęta są prawie całkiem pozbawieni oświetlenia, zdani na pastwę ciemności, tego, co nieznane i niebezpieczne. Rzadko malowana, lecz często opisywana, noc jest nieuniknionym momentem, kiedy życie wymyka się spod kontroli.” Piękny tekst, ale kiedy się ten tekst przeczyta, człowiekowi robi się straszno. Bo dzisiaj możemy czytać o średniowieczu w swoim ciepłym i wygodnym domu, mając do dyspozycji Internet, coraz inteligentniejsze komputery i smartfony, konta w banku, umowę o pracę, program 500 plus i możliwość pojechania na wakacje do każdego miejsca na Ziemi. Przez tysiące lat życie było po wielokroć trudniejsze niż dzisiaj, bo nie było dzisiejszej technologii, medycyny, rozwiązań społecznych. Ludzie w średniowieczu wiedzieli, że władzę ma ten, kto jest silny, wiedzieli, że nic na to nie można poradzić i najzwyczajniej w świecie próbowali przeżyć swój czas na ile się da bezpiecznie i w miarę dobrych warunkach. Dzisiaj nie boimy się nocy, bo mamy światło elektryczne; w świecie zachodnim właściwie nie znamy prawdziwej ciemności, bo miasta i wioski są oświetlone. Żyje nam się wygodniej i bezpieczniej. Ale jesteśmy manipulowani w stopniu niespotykanym wcześniej. W miarę, jak ludzie coraz lepiej rozumieją, jak funkcjonują ludzie, są w stanie coraz skuteczniej manipulować ludźmi. Leonard Mlodinow dziwi się temu, w jaki sposób ludzie dokonują wyborów politycznych, ale zdziwienie Mlodinowa nie stanowi żadnego problemu. Ludzie funkcjonują zgodnie ze swoją naturą, bo nie da się funkcjonować inaczej. Problemem jest to, że to naturalne funkcjonowanie ludzi jest dzisiaj poddawane niespotykanie silnym naciskom. Nie są to naciski ewolucyjne, tylko naciski kulturowe i to trzeba wiedzieć. Ludzie umieją żyć. W swoim życiu kierują się tym, co Wilfrid Sellars, a zanim Daniel Dennett nazywają obrazem manifestującym się, który jest zupełnie czymś innym, niż obraz naukowy. Na obraz manifestujący się składają się zjawiska takie, jak osoby, samochody, smak, kolory, miłość, chciwość, pieniądze i moda, natomiast w obrazie naukowym mamy do czynienia z kwarkami, grawitacją, synapsami, genami, hormonami i neuroprzekaźnikami. Mało kto chce i odważa się sprawdzić, co kryje się za ekranem, na którym wyświetla się obraz manifestujący się. Bo tam, za tym ekranem, jest zimno i straszno. Ale to już materiał na inną bajkę. Zbigniew Wyrozumski

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!