Historia

Ku nowym ziemiom

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!

Czas naprawdę wielkich podbojów nastać miał dla Gotów z początkiem drugiej połowy II wieku. Oto Andrzej Kokowski (Problematyka kultury wielbarskiej w młodszym okresie rzymskim), opisując rozwój kultury wielbarskiej, poczynając od fazy B2/C1, a więc od ok. 160 roku n.e., pisze:

„W starszym okresie rzymskim kultura wielbarska zajmowała niewielki obszar od górnego biegu Drawy i Regi (na Pomorzu Zachodnim, po Drwęcę i Pasłękę na wschodzie (R. Wołągiewicz 1981a, s. 154, 1981b, s. 83 – 85, 1986a; K. Godłowski 1986), a także obszar Pojezierza Poznańskiego między Obrą i Wartą w zachodniej Wielkopolsce (H. Machajewski 1980, 1986; K. Godłowski 1985, s. 53 – 56). Granica południowa przebiegała dalej najpewniej na środkowej Noteci i omijała Kujawy. Wskazywane w wielu opracowaniach słabe ślady osadnictwa na terenie Krajny (K. Przewoźna 1974, s. 70 – 71; R. Wołągiewicz 1986a, s. 311) wydają się odzwierciedlać jedynie niezadowalający stan badań na tym obszarze […]

Najbardziej interesujący fragment dziejów kultury wielbarskiej przypada jednak na młodszy okres rzymski i wczesny okres wędrówki ludów. Można go scharakteryzować w ramach trzech aspektów: zmian terytorialnych, zmian stylistycznych kultury materialnej i obrządku pogrzebowego. W tym okresie obserwuje się przesunięcie ludności kultury wielbarskiej w kierunku południowo – wschodnim, na Mazowsze, Podlasie, Polesie, Wyżynę Lubelską i Wołyńską (T. Dąbrowska 1980; A. Kokowski 1986a, s. 189 – 192; R. Wołągiewicz 1981b, s. 85 – 87; K. Godłowski 1985, s. 68 – 78). Opuszczone zostają natomiast siedliska na Pomorzu Zachodnim i Środkowym, w Wielkopolsce i najpewniej również na terenie Krajny (R. Wołągiewicz 1986a, s. 311, mapa 5; H. Machajewski 1986, s. 283). W odniesieniu do dwóch ostatnich regionów istnieją pewne wątpliwości co do prawdopodobieństwa „jednoczasowego” odejścia kultury wielbarskiej. Chodzi mi o materiały z cmentarzyska w Słopanowie, gdzie w grobach nr 41 i 54 wystąpiły zabytki datowane z całą pewnością już na młodszy okres rzymski (K. Przewoźna 1954, s. 114 ryc. 67, s. 121 ryc. 80), a także o osadę z Zalesia w woj. pilskim, gdzie znaleziono między innymi fragmenty ceramiki wykonanej na kole garncarskim.

Maksymalny zasięg dobrze udokumentowanych znalezisk interesującej nas kultury sięga co najmniej środkowego Dniestru i górnego Bohu (D. N. Kozak 1985, s. 4 ryc. 7, 1986, s. 74) i jest znacznie większy od obszaru zajętego przez kulturę wielbarską w starszym okresie rzymskim (ryc. 2). Istnieją także materiały z rejonu miejscowości Peresypka nad Sejmem (Peresypki, Charivka, Łatyszew i Kalisz – J. V. Kucharenko 1970), których interpretacja kulturowa dopuszcza możliwość dotarcia kultury wielbarskiej w rejon środkowego Dniepru – również, jak się okazuje, po wschodniej jego stronie, na Polesie Czernihowskie (M. B. Szczukin 1981, s. 144).”

Ekspansja osadnictwa wielbarskiego musiała mieć przebieg gwałtowny i mieć charakter zbrojnego podboju Jacek Andrzejowski (Zagadnienia kontynuacji cmentarzysk kultury przeworskiej…) pisze:

„Po okresie intensywnych wzajemnych kontaktów przeworsko – wielbarskich w fazie B2a – B2t, w początkach fazy B2/C1 lub nawet jeszcze u schyłku fazy B2c na obszar ten dotarła pierwsza fala ludności wielbarskiej – zajęte wówczas zostały w bardzo krótkim czasie tereny aż po Wołyń. Poza zespołami dobrze datowanym śladem tej fali może być horyzont ubogo lub wcale nie wyposażonych grobów jamowych, znany w zasadzie z każdego z cmentarzysk wielbarskich założonych w fazie B2/C1 oraz z nekropoli przeworskich kontynuowanych w głąb okresu późnorzymskiego. Być może z nadejściem tej fali wiązać można pojawianie się w północno – wschodnich peryferiach osadnictwa przeworskiego małych, krótkotrwałych cmentarzysk datowanych na okres od stadium B2b do początków fazy B2/C1. Byłby to ślad przesunięć wewnątrzprzeworskich, związanych z migracją wielbarską. Począwszy od późnego odcinka fazy B2 ludność przeworska opuszczała stopniowo dotychczasowe tereny. Ponieważ horyzont osadniczy kultury przeworskiej z fazy B2/C1 jest dobrze poświadczony w zasadzie na całym obszarze wschodniej strefy, a pojedyncze zespoły przeworskie o zdecydowanie późnorzymskim charakterze są rozproszone na tym terenie, można chyba przyjąć, że zanik nekropoli przeworskich na obszarach na wschód od środkowej Wisły jest nie tyle rezultatem wyparcia dawnej ludności przez przybyszów wielbarskich, ile wynikiem procesu bardziej złożonego, tj. napływu ludności wielbarskiej jako zjawiska wzajemnie powiązanego z opuszczaniem dawnych siedzib przez większą część populacji przeworskiej oraz stopniowej wielbaryzacji pozostałej na miejscu części ludności przeworskiej, żyjącej już w środowisku wielbarskim. […]

W fazie C2 na dawne tereny wschodnioprzeworskie dotarła kolejna, większa fala wielbarska. Jej śladem są zakładane począwszy od tej fazy nowe nekropolie, zapewne również włączenie do strefy osadnictwa wielbarskiego zachodniej Lubelszczyzny i pojawienie się tak typowego dla tej kultury birytualizmu.”

Z powyższego opisu wynika w sposób jednoznaczny, iż kolonizację nowych terenów poprzedziła operacja militarna, przy czym w obliczu inwazji część ludności przeworskiej opuściła kraj, zaś pozostała część podporządkowała się najeźdźcom i z czasem uległa „wielbaryzacji”.


Opracowanie Wojciecha Kempy „Co przed Mieszkiem?” jest do nabycia tutaj:
https://sklep.magnapolonia.org/produkt/co-przed-mieszkiem-wojciech-kempa/

Warto w tym miejscu zwrócić uwagę na znaczące rozrzedzenie osadnictwa wielbarskiego na terenach leżących na zachód od dolnej Wisły. Nie znaczy to bynajmniej, że Goci całkowicie opuścili te tereny. Pozwolę sobie w tym miejscu zacytować fragment ciekawego artykułu, autorstwa Henryka Machajewskiego, Starożytni hutnicy z Pojezierza Gnieźnieńskiego, wskazującego pośrednio na funkcjonowanie kultury wielbarskiej w północnej Wielkopolsce także w okresie późnorzyskim (tj. po roku 160 naszej ery):

„Identyfikacja kulturowa ludności mieszkającej w Goślinowie sprowadza się do tezy, że była nią ludność „wielbarska”, napływająca do Wielkopolski z Pojezierza Kaszubsko – Krajeńskiego poczynając już od schyłkowej fazy B1 wczesnego okresu rzymskiego, na Pojezierzu Gnieźnieńskim pozostająca zapewne aż po późny okres wpływów rzymskich, kiedy zaczęła ulegać tam oddziaływaniom społeczności „przeworskiej”. […] W Goślinowie elementy owych dwóch kultur niekiedy współwystępowały ze sobą w tych samych obiektach (np. obiekt 3 – ziemianka). W aspekcie chronologicznym elementy wielbarskie umieszczać należy w okresie od fazy B2/C1 po początek fazy C2, natomiast przeworskie od fazy C1b po początkowe etapy fazy D. Na tym tle obiekty wiązane z procesem wytopu żelaza datować należy na okres od fazy B2/C1 po początkowe etapy fazy C2. […]

Jak zatem interpretować proces współwystępowania na Pojezierzu Gnieźnieńskim w początkowych etapach późnego okresu rzymskiego wzorców genetycznie dwóch różnych kultur, jakimi były kultury wielbarska i przeworska, wyraźnie udokumentowany na osadach, śladowo na cmentarzyskach? Czy przyjąć należy tezę o ciągłości osadniczej w okresie od fazy B2 lub B2/C1 po fazę D, w którym ludność wpierw znajdowała się w strefie stylistycznych wpływów wielbarskich, później przeworskich, czy raczej jest to przemiana osadniczo – kulturowa polegająca na rozwoju wpierw (B2 lub B2/C1 – C2) osadnictwa wielbarskiego, później przeworskiego (C2 – D)? Czy może przekonywająco brzmi wreszcie teza o procesie współistnienia przynajmniej przez krótki czas w późnym okresie rzymskim tych dwóch różnych kulturowo społeczności? Zastanawiająco bowiem wyglądają wyniki ostatnio dokonanych odkryć archeologicznych na szeregu osad w Wielkopolsce północnej i północno – wschodniej, gdzie właśnie na ten okres przypadało współwystępowanie elementów tych kultur. Trudno przypuszczać, by ludność „przeworska” w późnym okresie rzymskim preferowała wręcz pod nowe swoje osady miejsca przed chwilą opuszczone przez ludność „wielbarską”.

Na gruncie analizy archeologicznej wątpliwa wydaje się jednocześnie sugestia o wyraźnej pustce rozdzielającej w Wielkopolsce północnej, w tym także na Pojezierzu Gnieźnieńskim, osadnictwo przeworskie i wielbarskie w okresie od fazy B2/C1 po fazę C2. Zyskuje tym samym argumentacja o współistnieniu ludności tych kultur przynajmniej przez krótki czas w późnym okresie rzymskim. Proces przejmowania i ewentualnie adaptowania wzorców różnych kultur przez społeczności Wielkopolski północnej na przełomie wczesnego i późnego okresu rzymskiego był w znacznym zakresie wyznaczony stopniem odmienności regionu kulturowego generującego społeczność „wielbarską” i „przeworską” oraz stopniem ich dezintegracji w strefie pogranicza lub ich mieszania się.”

Trzeba przyznać, że sprawa rysuje się niezwykle ciekawie. Zresztą tego rodzaju przenikanie się wzajemne kultur nie jest niczym niezwykłym. Z podobną sytuacją spotkamy się niebawem przy okazji omawiania sytuacji kulturowej na Wołyniu, Podolu i w dorzeczu górnego Bohu.

Ostrogoci i Wizygoci

Goci w swej ekspansji posuwali się coraz to dalej w kierunku południowym i wschodnim. Zajrzyjmy ponownie do tekstu Jordanesa, który w taki oto sposób opisuje kolejne gockie podboje:

„Ponieważ liczebność plemienia szybko rosła, już bodaj piąty król po Berigu, Filimer, syn Gadariga, po naradzie zarządził, by wojsko Gotów razem z rodzinami ruszyło w dalszą wędrówkę. Szukając zatem najodpowiedniejszych siedzib i stosownych miejsc dotarli do ziem Scytii, które w swym języku nazywali Oium („Błonia”). Zachwycony wielką urodzajnością okolic, Filimer przeprawił tam połowę swojego wojska. Wtedy, jak powiadają, most rzucony przez rzekę załamał się w sposób nie do naprawienia, tak że już nikt nie mógł przedostać się na jedną czy drugą stronę. Miejsce bowiem mają otaczać zewsząd grzęzawiska błotne i odmęty, jak gdyby sama natura zamykała do niego drogę dwojakiego rodzaju zaporami. Wolno jednak wierzyć świadectwom podróżników, chociaż z daleka nadstawiających uszy, że jeszcze dzisiaj słyszy się tam głosy zwierząt domowych i odbiera dowody istnienia ludzi. Część Gotów zatem, która wraz z Filimerem przeprawiwszy się przez rzekę wkroczyła do kraju Oium, objęła w posiadanie upragnioną ziemię. Wnet podchodzą do szczepu Spalów, nawiązują walkę i odnoszą zwycięstwo. Następnie w zwycięskim pochodzie rychło opanowują najdalej wysuniętą część Scytii, sąsiadującą z Morzem Pontyjskim.”

Tak oto Goci pod wodzą Filimera ruszyli na podbój kolejnych ziem, a jako pierwsi siłę ich oręża odczuli na sobie Spalowie, o których jako o jednym z ludów scytyjskich pisał  w I wieku p.n.e. Diodor Sycylijski. Sto lat później wspomniał ich znany nam już Pliniusz Starszy. Ze Spalami Tadeusz Sulimirski identyfikował kulturę archeologiczną występującą w rejonie na południe od Kijowa, która to została zniszczona ok. roku 200 (lub niewiele później).

Przybywszy w rejon średniego / dolnego Dniepru, zwrócili się z kolei Goci na południowy – zachód. Ślad ich ekspansji mogą tu wyznaczać zniszczenia, widoczne na stanowiskach archeologicznych, datowane na rok 214. O Gotach słyszymy w kontekście najazdu na Mezję, który miał miejsce w roku 238 i którego to mieli oni dokonać wespół z Karpami. Później wielokrotnie niepokoili Goci Cesarstwo Rzymskie, a w roku 251 w walkach z nimi zginął cesarz Decjusz. Około roku 257 Goci opanowali przejściowo Dację. Już wcześniej, bo w roku 250, zdobyli Olbię, miasto greckie u ujścia Dniepru, odgrywające bardzo ważną rolę w tej części Europy. Niedługo potem podbili Królestwo Tauro – Scytyjskie. Taki kierunek ekspansji nie stoi bynajmniej w sprzeczności z treścią dzieła Jordanesa, który napisał był:

„Czytamy, że pierwsze siedziby Gotów leżały na obszarze Scytii, wzdłuż błot Meockich, drugie w Mezji, Tracji i Dacji, trzecie nad morzem Pontyjskim, znowu w Scytii.”

To najbardziej bałamutny fragment dzieła Jordanesa. Oto bowiem Jordanes próbuje pogodzić tu ze sobą różne sprzeczne ze sobą informacje źródłowe, co jednak nie za bardzo mu się udało, zwłaszcza że ustna tradycja przekazywana z pokolenia na pokolenie, która to była dla Kasjodora, którego to streścił był Jordanes, podstawowym źródłem informacji na temat wczesnych dziejów Gotów, donosiła nie tylko o Gotach, ale i o podbitych przez nich Scytach, którzy to w następstwie tego również stali się poddanymi królów gockich. Na to wszystko nałożyły się przekazy o Getach, którzy to z Gotami nie mieli nic wspólnego, ale wskutek podobieństwa nazwy często byli z nimi myleni.

Nic nie wskazuje na to, aby przed połową III wieku naszej ery Goci dotarli nad Meotydę, jak nazywano wtedy Morze Azowskie. Nad Meotydą i wzdłuż wschodniego wybrzeża Morza Czarnego od VI wieku p.n.e. istniało, założone przez Greków, Królestwo Bosporańskie. U ujścia Donu do Morza Azowskiego znajdowało się greckie miasto Tanais. W II wieku przed naszą erą rozpoczął się powolny upadek Królestwa Bosporańskiego. Król Bosporańczyków Pairisades Ostatni, w obliczu zagrożenia ze strony Roksolanów i Scytów, w 110 roku p.n.e. zwrócił się o pomoc do króla Pontu Mitrydatesa VI Eupatora, który odbił był z rąk najeźdźców Neapol Scytyjski, ale w walkach ze Scytami i Roksolanami król Pairisades zginął. Królestwo Bosporańskie zostało włączone do Królestwa Pontu, które tymczasem zwarło się w śmiertelnym boju z Rzymem. W 63 roku zmarł Mitrydates. Jego syn Farnaces oraz córka Dynamis zawarli traktat pokojowy z Rzymem, w myśl którego zwierzchnictwo nad Królestwem Bosporańskim przeszło w ręce Rzymu.

Formalnie Królestwo Bosporańskie podlegało Rzymowi, ale w rzeczywistości cieszyło się sporą niezależnością. Od I wieku naszej ery rozpoczął się dla niego okres rozkwitu, który doprowadził je do szczytu potęgi. Ten okres rozkwitu trwał aż po wiek IV. Tak więc Meotyda w tym okresie to nie jakieś dzikie tereny, gdzie diabeł mówi dobranoc, ale fragment świata antycznego. Tymczasem brak jest jakichkolwiek śladów, by Goci pojawili się w tej okolicy wcześniej, aniżeli w połowie III wieku naszej ery.

Tak więc pierwsza ojczyzna Gotów to nic innego jak dawne siedziby Scytów, z czasów nim ci podbili Kimerów. Druga ojczyzna Gotów to tak naprawdę kraj Getów. Dopiero trzecia ojczyzna Gotów (nad Morzem Czarnym, zwanym wówczas Pontyjskim) związana jest bezpośrednio z historycznymi Gotami. Tam to rządzić miał nimi Ostrogota jeszcze przed ich podziałem na Ostrogotów i Wizygotów. Jordanes o owej trzeciej, pontyjskiej ojczyźnie Gotów pisze:

„Otóż historyk Ablabius podaje, że tam na pobrzeżu morza Pontyjskiego, gdzie, jak rzekłem, usadowili się w ziemi Scytii, że tam więc część z nich na czele z Ostrogotą, dzierżąca wschodnią połać kraju, od imienia naczelnika bądź od miejsca – jako wschodnia otrzymała miano Ostrogotów, drugą część nazwano Wizygotami, to znaczy zachodnimi.”

Siedzibom Ostrogotów zdaje się odpowiadać obszar archeologicznej kultury czerniachowskiej (na Ukrainie), zaś siedzibom Wizygotów – obszar kultury Sîntana de Mureş (na terenie Rumunii). Andrzej Kokowski w pracy Goci od Skandzy do Campi Gothorum pisze:

„Wędrujący Goci napotykali autochtonów, z których część przed nimi uciekła, część została zwyciężona, ale istotna, nieznana nam część postanowiła, nie zważając na nową sytuację polityczną, pozostać na swoich ziemiach. W ten sposób tworzyła się interesująca mozaika kulturowa, której głównym tworzywem i spoiwem byli Goci spod znaku kultury wielbarskiej. Istotnym czynnikiem zmian kulturowych była również bliskość miast antycznych (np. Olbia i Tyr) i wejście Gotów do utworzonej przez nie strefy wpływów gospodarczych, także politycznych. Gwarantowało to zetknięcie się z zupełnie nowymi technologiami, również z obyczajami i ideologią. Przecież ten ostatni czynnik wprowadził Gotów na drogę do chrześcijaństwa. To właśnie na ich terytorium biskup Wulfila (ok. 311 – 383) doszedł do wniosku, że przyszedł czas i wielka potrzeba, aby przełożyć na język Gotów Pismo Święte. […]

Krąg kultur gockich tworzył się w rytmie odpowiadającym dziejom ekspansji gockiej. Po grupie masłomęckiej, wcześniej opisanej szczegółowo, powstały dwie kolejne kultury. Najpierw, na początku fazy C2 (po połowie III w. po Chr.), powstała kultura czemiachowska, jednak wschodnie terytoria osiągnęła dopiero pod koniec III w. po Chr. Nazwana została tak od badanego w latach 1899 – 1900 przez Wikentija W. Chvojkę cmentarzyska w miejscowości Černjachov koło Kijowa (V. V. Chvojka 1901). Kultura ta wykrystalizowała się na obszarze odpowiadającym terytorium zawartym między wododziałem Dniestru i Bohu na zachodzie, pobrzeżem Morza Czarnego na południu, granicą lasostepu na północy, a od wschodu na długim odcinku południowego biegu Dniepru. Jedynie na wysokości dzisiejszego Dniepropietrowska przekroczyła Dniepr, tworząc po wschodniej stronie prowincję sięgającą okolic Połtawy i miasta Sumy na północnym wschodzie, swoją północno – wschodnią granicę oparła z grubsza na rzece Sejm.

Natomiast kultura Sîntana de Mureş wykształciła się nieco później – najstarsze jej materiały z obszaru Mołdawii datowane są na młodszą część fazy C2b (ostatnią ćwierć III w. po Chr.). Swoim maksymalnym zasięgiem objęła terytorium odpowiadające obszarowi historycznej Mołdawii (między Dniestrem a Seretem), Niziny Wołoskiej i Muntenii do wysokości rzeki Aluty, w końcowym etapie zaś zajęła także Kotlinę Siedmiogrodzką, z wyraźnym zagęszczeniem struktur osadniczych w dolinie Maruszy. Swoją nazwę kultura wzięła od badanego przez Istvana Kovacsa cmentarzyska w Marosszentannai, aktualnie Sîntana de Mureş, opublikowanego w 1912 r. (I. Kovacs 1912).”

Swoje wielkie dni państwo Ostrogotów przeżywało w trzeciej ćwierci IV wieku naszej ery, kiedy to na jego czele stał król imieniem Hermaneryk. W świetle przekazu Jordanesa, miał on podbić szereg sąsiednich ludów, w tym Słowian i Bałtów, przez co jego imperium rozciągać się miało od Morza Czarnego po Morze Bałtyckie. Tak oto Jordanes pisał o podbojach Hermaneryka:

„Kiedy […] Geberyk, król Gotów, opuścił padół ludzki, królestwo odziedziczył najznamienitszy spośród Amalów, Ermenryk, który poskromił wiele wojowniczych ludów północnych i zobowiązał do posłuszeństwa prawom ze swojego nadania. Niektórzy pisarze starszej daty porównują go słusznie z Aleksandrem Wielkim. Poskromił więc następujące szczepy: Golthescyta Thiudos Inaunxis Vasinabroncas Merens Mordens Imniscaris Rogas Tadzans Athaul Navego Bubegenas Coldas.

Chociaż opromieniony blaskiem sławy jako pan tak mnogich ludów, nie zaznał spokoju, dopóki nie rozciągnął swego zwierzchnictwa na Herulów, którym przewodził Alaryk, ściślej mówiąc, na niedobitki Herulów, ponieważ w dużej mierze ich przetrzebił. Plemię to, jak podaje historyk Ablabius, mieszkało nad błotami Meockimi wśród grzęzawisk, które Grecy nazywają hele i stąd otrzymało miano Helurów. […]

Po rzezi Herulów Ermenryk skierował oręż przeciw Wenetom, którzy, chociaż pośledni żołnierze, lecz mnogością silni, zrazu próbowali stawiać opór. Cóż jednak wskóra rzesza nieotrzaskanych z rzemiosłem wojennym, kiedy i Bóg dopuszcza, i rzesza zbrojnych nadejdzie? Wenetowie zaś, jak podałem w wykazie szczepów na początku mojego wykładu, pochodząc z jednego pnia, występują dzisiaj pod trzema nazwami: Wenetów, Antów i Sklawenów. I chociaż dzisiaj, w wyniku naszych grzechów wszędzie się srożą, wtedy wszyscy spełniali pokornie rozkazy Ermenryka.

Dzięki swemu rozumowi i męstwu Ermenryk podbił również lud Estów, osiadły daleko, na wybrzeżu Oceanu Germańskiego, i tym sposobem rozkazywał wszystkim ludom Scyttii i Germanii jako gospodarz czeladzi.” 

Jordanes opisuje tu cztery kolejne kampanie Hermaneryka. W pierwszej z nich Hermaneryk poskromił ludy Golthescyta, Thiudos, Inaunxis, Vasinabroncas, Merens, Mordens, Imniscaris, Rogas, Tadzans, Athaul, Navego, Bubegenas i Coldas. Nazwy większości wymienionych tu plemion nic nam nie mówią, ale są w tym gronie i takie, które – jak się zdaje – potrafimy zidentyfikować. Otóż Merens to zapewne ugrofińska Mera, zaś Mordens to ich sąsiedzi – Mordwa (również lud ugrofiński). Z kolei Thiudos możemy utożsamiać z Czudzią. Możemy więc stąd wnosić, iż w swych podbojach Hermaneryk dotarł w dorzecze środkowej i górnej Wołgi.

Przejdźmy tymczasem do kolejnej kampanii Hermaneryka, która wymierzona została przeciwko Herulom. Tu sprawa jest jasna – Jordanes dość jednoznacznie wskazuje, gdzie były siedziby owych Herulów, mianowicie nad Meotydą, czyli nad Morzem Azowskim.

Trzecie uderzenie skierowane zostało przeciwko Wenedom, czyli przeciw Słowianom. I tu mamy największy problem. Źródło nie daje bowiem jakichkolwiek wskazówek, gdzie konkretnie znajdowały się siedziby owych Wenedów. Niejako obowiązujące jest w nauce stanowisko, iż opisane przez Jordanesa wydarzenia rozgrywały się w dorzeczu środkowego Dniepru. Ale czy słusznie? Powiem szczerze, że nie wiem, jako że – czym zajmę się później – siedzib Słowian w tym okresie możemy doszukiwać się w różnych miejscach.

W czwartej, ostatniej, kampanii Ostrogoci podbili Estów, pod którym to imieniem kryją się plemiona bałtyjskie, których siedziby w interesujących nas tu czasach rozciągały się od średniej Oki na wschodzie po wybrzeże Bałtyku (u ujścia Pasłęki) na zachodzie.

Na ile opis ten odpowiada prawdzie, nie będziemy zapewne w stanie nigdy stwierdzić, jako że jest to jedyne źródło, które zawiera tego rodzaju informacje. Natomiast warto odnotować, że w tym czasie gdy państwo Ostrogotów przeżywało swe wielkie dni, tak u nich, jak i u ich pobratymców, Wizygotów, zachodziły doniosłe wydarzenia, aczkolwiek innego rodzaju. Oto pod wpływem działalności biskupa Taurydy, Wulfili, zaczęli się oni nawracać na chrześcijaństwo, aczkolwiek wedle doktryny ariańskiej.

Wulfila, którego ojciec był Gotem, w latach czterdziestych IV wieku przełożył na język gocki Pismo Święte (z wyjątkiem Ksiąg Królewskich). Jest to najstarszy tekst pisany, powstały w języku germańskim, a nadto jeden z niewielu tak długich zachowanych dokumentów sporządzonych w języku należącym do rodziny języków wschodniogermańskich.

Jest to fragment opracowania autorstwa Wojciecha Kempy „Co przed Mieszkiem?”, które jest do nabycia tutaj:
https://sklep.magnapolonia.org/produkt/co-przed-mieszkiem-wojciech-kempa/

Ilustr. Fall3NAiRBoRnE (deviantART)

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!