Kultura

KTO WYDA BOBRZYŃSKIEGO W STULECIE ODZYSKANIA NIEPODLEGŁOŚCI?

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!

Michał Bobrzyński, „Wskrzeszenie Państwa Polskiego”, Kraków, tom I – 1920, tom II – 1925.

Wydać drukiem, teraz, na Stulecie Odzyskania Niepodległości, najlepiej w skórzanej tłoczonej oprawie ze złoceniami – to jedna wersja. Bo, aby rzecz nareszcie „trafiła pod strzechy”, to musi być i druga wersja edytorska, tania, w miękkiej oprawie – właśnie dla owych szerokich rzesz czytelniczych, w tym tej ogromnej i wciąż biednawej części dzisiejszej polskiej inteligencji.

Bo rzecz, tak jak i wiele innych świetnych książek tamtej epoki, nie miała nawet drugiego wydania – zatem już 93 lata posuchy, co się przekłada na aż trzy pokolenia.

Owszem, tegoż samego autora „Dzieje Polski w zarysie” publikowano – o paradoksie – z lubością, właśnie w epoce PRL-u, ponieważ Bobrzyński, jak w ogóle krakowscy Stańczycy, doszukiwał się przyczyn upadku Pierwszej Rzeczypospolitej bardziej w jej środku, niźli na zewnątrz. Komuniści odpowiadali na to, że Polska sprzed drugiej wojny światowej też była popsuta wewnątrz, a zatem porządek w Polsce słusznie zaprowadza siła zewnętrzna, właśnie sowiecko-rosyjsko-komunistyczna.

Biografia Michała Bobrzyńskiego, profesora historii Uniwersytetu Jagiellońskiego, jednego z przywódców stronnictwa sławnych Stańczyków i namiestnika Obojej Galicji jest w dzisiejszej epoce mediów elektronicznych łatwo dostępna, więc jej tu przytaczać już nie będziemy. Dość powiedzieć, że także sławny, acz o dwa pokolenia młodszy Stanisław Cat-Mackiewicz zaliczał Bobrzyńskiego do owej czwórcy największych polskich mężów stanu tamtych czasów, obok Romana Dmowskiego, Józefa Piłsudskiego i Władysława Studnickiego.

A książka „Wskrzeszenie Państwa Polskiego”? Wystarczy spojrzeć na daty roczne. Skoro pierwszy tom obejmuje lata 1914-1918, a wydany został już w roku 1920, to znaczy, że rzecz pisana była na gorąco, więc że jest to swoiste całościowe sprawozdanie z prowadzonych przez wszystkie polskie środowiska działań mających na celu to, co tak celnie ujął autor w tytule dzieła. To samo z tomem drugim, obejmującym okres lat 1918-1923, a wydanym w roku 1925 (zatem jeszcze przed Zamachem Majowym). Tak więc – zauważmy – bezpośrednia akcja odbudowywania Państwa Polskiego trwała przez bite dziesięć lat – od roku 1914 do 1923 – a nie tylko w owych kilku listopadowych tygodniach roku 1918, co nam się usiłuje wmawiać już od tak dawna!

Bobrzyński patrzy całościowo i stara się o obiektywizm, nikogo zatem nie oszczędzając, acz chętnie przyznając zasługi tym, co rzeczywiście się byli dla Sprawy Polskiej zasłużyli. Lecz przecież wtedy, gdy książka jest wydawana, i długo po tym, bohaterowie opisywanych wydarzeń, w tym ci wiodący, wciąż żyją, wciąż są aktywni, i wciąż mają lub przynajmniej co jakiś czas miewają władzę polityczną. Jakiej odwagi wymagało więc od autora walenie prawdy prosto z mostu, bez względu na osoby.

Porównajmy z czasami dzisiejszymi. Początki rządów Platformy Obywatelskiej są dziś – rok 2018 – bardziej odległe w czasie, aniżeli rok 1914, wybuch wojny światowej, był wtedy, gdy Bobrzyński wydawał w roku 1920 tom pierwszy swojego dzieła; tak samo zaś odległe, jak ów rok 1914 od roku wydania w roku 1925 tomu drugiego. Lecz w całym okresie liczonym od czasów Napoleońskich świat dopiero „stanął na głowie” właśnie wtedy, sto lat temu, w ciągu tamtego jedenastolecia; my zaś, w naszych czasach, zbieramy kolejne fale następstw tamtego wielkiego przewrotu. Druga wojna światowa była wprawdzie najpotężniejszą, lecz też tylko falą powstałą po tamtym wybuchu sprzed stu już lat.

Zaiste, optyka byłego cesarskiego namiestnika Galicji nie przystaje do owych rewolucyjno-republikańsko-demokratycznych standardów naszego stulecia ostatniego; i to też jest najpewniej przyczyna, dla której książka przez blisko już sto lat nie doczekała się swego drugiego wydawcy, nawet na patriotycznej i katolickiej, londyńskiej i innej emigracji po drugiej wojnie światowej.

Wśród trzynastu rozdziałów tomu pierwszego rozdział już siódmy zatytułowany jest „Państwo Polskie”. A oto jego podrozdziały, czy raczej wiodące tematy:

Ugoda Komitetu Krakowskiego (NKN) z Kołem Polskiem (we Wiedniu) 18 marca 1916;
Reforma administracji w okupacji austriackiej;
Korpus Posiłkowy Polski 20 września 1916 i dymisja Piłsudskiego;
Państwo Polskie niepodległe (sic!), proklamowane 5 listopada 1916;
Wyodrębnienie Galicji 4 listopada 1916.

Jakże to różne od tego, co się u nas szykuje na jesień bieżącego 2018 roku. Rozdział ósmy zatytułowany jest „Przyjęcie manifestu”, więc cały poświęcony reakcjom różnych podmiotów politycznych na ów niemiecko-austriacki „akt 5 listopada 1916 roku”. Rozdział zaś dziewiąty, zatytułowany „Rewolucja rosyjska”, rozpoczyna się zaś od opisu wydarzenia, jak i wiele innych z tamtych czasów, tak skrzętnie u nas, po stu latach, więc zarówno w poprzednim 2017, jak i w bieżącym roku 2018 przemilczanego:

Uznanie niepodległości (sic!) Polski przez rząd rewolucyjny rosyjski 30 marca 1917; po nim następują takie tematy:
Rozłam między Polakami w Rosji;
Komisja likwidacyjna (dla Królestwa Polskiego);
Sprawa Wojska Polskiego w Rosji.

Przyznajmy, że dla interesującego się tamtą historią Polaka zarówno dzisiejszego, jak i tego z okresu komunistycznego PRL-u takie stawianie sprawy, a opis Bobrzyńskiego był prowadzony – przypomnijmy – na bieżąco, jest swoistą abstrakcją. Owszem, w PRL-u bardzo sprytnie przenoszono realia rosyjskiego lutego-marca 1917 roku na październik-listopad tegoż roku, gładko przekonując, że to przecież „dopiero towarzysz Lenin dał Polsce wolność” (sic!). Teraz słyszymy wciąż o innym towarzyszu, którego nazwiska tu z przyczyn „politycznej poprawności” wymieniać nie będziemy.

W rozdziale jedenastym zatytułowanym „Rada Stanu” (jeszcze nie „Rada Regencyjna”, bo to tytuł następnego rozdziału) mamy m.in. podrozdział: Układ o wojsko polskie 10 kwietnia 1917; a w następnym i dalszych rozdziałach wiele o Polskim Rządzie, już wtedy. Rozdział trzynasty, który wypełnia głównie opis wydarzeń z wiosny (a nie jesieni) roku 1918, nosi wprost tytuł „Wojsko Polskie”; pierwszy podrozdział to: Wojsko Polskie w Warszawie, ostatni to Wojsko Polskie we Francji, a pośrodku mamy opis epopei wojsk Dowbora i Hallera „na Rusi i w Rosji”.

Zrozumcie, o Rodacy, co jest, i dla naszych tam i wtedy Czcigodnych Drogich Pradziadów było tak naprawdę ważne. Otóż ważne było i jest to, że… Polskie. Czy „w Warszawie”, czy „we Francji”, czy może „w Rosji”, ale jedno, bo właśnie Polskie. Jak powiedział w swej przemowie pewien poseł wybranego i zwołanego na początku roku 1919 Sejmu Ustawodawczego: „Jesteśmy Jednym Narodem”. I już!

Owszem, dopiero od takich autorów jak Bobrzyński dowiadujemy się o szerokim polskim ówczesnym spektrum polityczno-partyjnym rozmaitych „orientacji”. Ale nie partyjniactwo jest ani było ważne, lecz właśnie… Polska!

W Kraju, na Zachodzie, na Wschodzie – zauważcie, że to rozszczepienie powtórzyło się już niebawem, ledwie po upływie ćwierćwiecza, w trakcie drugiej już wojny światowej.

Tom drugi dzieła Michała Bobrzyńskiego wcale nie przynosi fanfar na cześć odzyskanej właśnie Niepodległości, skoro sąsiednie narody usiłują wydrzeć Polakom ile się da, a bolszewiccy najeźdźcy z jakże wielką łatwością powołują na ziemiach polskich owe niezliczone „rewkomy”, czyli Rewolucyjne Komitety. Rozdział drugi (spośród siedmiu) tego tomu zatytułowany jest „Traktat Wersalski”, więc dotyczy sytuacji międzynarodowej. Lecz dotyczące sytuacji wewnętrznej Polski w pierwszych miesiącach począwszy od jesieni 1918 roku rozdziały pierwszy i trzeci zatytułowane są odpowiednio: „Walka o władzę” i wręcz „Rozstrój”. I na takie ledwie powstałe, a już rozstrojone Państwo Polskie zwalił się ów straszny najazd bolszewicki, połączony w ogóle z „walką o Kresy”, wszystkie, wschodnie, zachodnie, północne i południowe – rozdziały czwarty i piąty.

„Wszechwładny Sejm” – oto podrozdział w rozdziale trzecim; „Wszechwładza Sejmu”, „Wywłaszczenie” – oto dwa spośród czterech tematów rozdziału szóstego.

„Uznanie granic”, to w roku 1923, już nawet po zamachu na Gabriela Narutowicza – oto tematyczne zamknięcie dzieła Michała Bobrzyńskiego traktującego o „Wskrzeszeniu Państwa Polskiego”.

Czy pośród jakże licznych dziś w Polsce wydawców książek mamy tego odważnego, który to dzieło wyda i w Narodzie rozpowszechni?

Marcin Drewicz

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!