Felietony

Każdy ciężko pracował na sukces.. konkurencji

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!

PiS wygrał w tych wyborach zdecydowanie, ale bynajmniej nie dlatego, że przeprowadził tak porywającą kampanię wyborczą, ale głównie dzięki temu, że rywale robili wszystko, by mu to zadanie ułatwić.

Kampania PiS-u momentami była wręcz tak toporna, że aż zęby bolały. Żenujące na przykład były wynurzenia propagandystów PiS o związkach czołowych działaczy Konfederacji z rosyjską agenturą. Skutek zdawał się być odwrotny od zamierzonego, bowiem w ten sposób jedynie rosło zainteresowanie Konfederacją. To samo zresztą tyczy się topornych ataków mediów publicznych na Koalicję Europejską…

Każda kampania obfituje w chwyty poniżej pasa, ale tu niemal wyłącznie mieliśmy do czynienia z poziomem piaskownicy. Ot, złośliwe wyzwiska i prymitywne insynuacje, które – owszem – wywoływały rechot partyjnego betonu, ale które równocześnie zniechęcały zwykłych wyborców, na których głosach partii winno zależeć.

Straszna była zwłaszcza propaganda mediów publicznych, które nawet nie siliły się na pozory obiektywizmu. Z pewnością nie budowało to zaufania do partii rządzącej. Tomasz Sakiewicz i związane z nim media, a także media publiczne ciężko więc pracowały na przegraną PiS, ale wszystko zepsuli im Sekielski z Jażdżewskim i innymi antyklerykałami.

Opozycja najwyraźniej postanowiła podać partii Jarosława Kaczyńskiego pomocną dłoń, przypuszczając tuż przed wyborami histeryczny atak na Kościół i urządzając nachalną promocję LGBT, przez co zmobilizowała elektorat Zjednoczonej Prawicy, czego efektem była rekordowa frekwencja.

To, że kampania wyborcza w ostatnich dniach koncentrowała się na kwestii pedofilii i stosunku do Kościoła, a nie na przykład na sprawie ustawy 447, wytrąciło też oręż z ręki konkurentom PiS z prawej strony, których tępymi atakami „starali się wzmacniać” Sakiewicz z Jackiem Kurskim.

Ale i Konfederacja zrobiła wiele, by dopomóc PiS-owi. Po sukcesie manifestacji z 11 maja, gdy następnego dnia pojawiła się informacja, że do Polski przyjeżdża delegacja izraelska rozmawiać o roszczeniach żydowskich, a następnie – że rząd RP odmówił spotkania się z nią, czemu towarzyszyły dość mocne deklaracje czołowych polityków obozu rządowego, trzeba było odtrąbić sukces i zapowiedzieć, że trzeba będzie patrzeć w tej sprawie rządowi na ręce.

W społeczeństwie panowało powszechne przekonanie, że to Konfederacja swymi działaniami wymusiła taką postawę na rządzie, ale też zapanowało równie powszechne przekonanie, że temat, przynajmniej na razie, został załatwiony.

Wtedy należało przerzucić się na tematy, które w tym momencie zaczęły w sposób szczególny elektryzować opinię publiczną, a więc na problem pedofilii, wykorzystywany przez antyklerykałów w sposób instrumentalny do atakowania Kościoła, promocją gender i środowisk LGBT oraz finansowaniem organizacji, które się tym zajmują.

Konfederacja za to próbowała „jechać” na temacie ustawy 447, w dużej mierze odpuszczając te tematy, które dla większości społeczeństwa w tym momencie jawiły się jako najważniejsze. Do tego dała się Konfederacja wciągnąć w bezproduktywną wymianę złośliwości z Sakiewiczem i zaczęła atakować kandydatów PiS w sposób niezrozumiały dla większości wyborców.

Dwa tygodnie przed wyborami wydawało się, że Konfederacja łapie wiatr w żagle, ale nie potrafiła tego wykorzystać, a nim doszło do głosowania, powietrze uszło…

Czołowi propagandyści PiS zrobili wiele, by ich partia te wybory przegrała, ale konkurencja dała radę sprawić, że im się to nie udało.

Wojciech Kempa

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!