Felietony

I wszystko jasne!

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!

Zbawienie przychodzi od Żydów – pisał św. Paweł, a powtarzał to po nim notorycznie bezpieniężny król Stanisław August, kiedy tylko udało mu się uzyskać pożyczkę od jakiegoś żydowskiego lichwiarza. W moim przypadku trudno mówić, że już dostąpiłem zbawienia, ale i mnie przytrafiło się coś podobnego. Mam na myśli prelekcję, jaką w lipcu ubiegłego roku wygłosiłem w siedzibie Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska w Warszawie. „Gazeta Wyborcza” nie posiadała się z tego powodu z oburzenia – , że publicysta, „któremu notorycznie zarzucany jest antysemityzm” i który szefową unijnej dyplomacji nazywa „Angielką podobną do konia”, będzie gościem spotkania, na które zaprasza państwowy, Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Rzeczywiście „Gazeta Wyborcza”, którą nazywam żydowską gazetą dla Polaków, „notorycznie” zarzuca mi antysemityzm. Pochodząca ze świętej rodziny pani red. Dominika Wielowieyska, którą pan red. Michnik wziął na dziewczynę do pisania, nawet w tym przoduje, bo o ile pamiętam, nigdy nie zdarzyło jej się wspomnieć o mnie, żeby przed nazwiskiem nie dopisać: „znany z antysemickich wystąpień…” Widocznie redakcyjny Judenrat dał swoim wyrobnikom takie instrukcje, bo nie przypuszczam, by było to wyłącznie rezultatem świadomej dyscypliny. Czy jednak te „notoryczne” zarzuty są aby uzasadnione?

Antysemityzm można rozumieć na dwa sposoby. Pierwszy – jako przekonanie, że Żydzi są winni „wszystkiemu”. Być może są ludzie, którzy tak uważają, ale nie sądzę, by było ich zbyt wielu. Rzecz bowiem w tym, że na świecie zdarzają się rozmaite kataklizmy, np. trzęsienia ziemi, powodzie, pożary, czy fale tsunami – ale Żydzi raczej nie mają z tym nic wspólnego, chyba, że któryś z nich padnie ofiarą takiego kataklizmu. Zatem przekonanie, jakoby Żydzi byli winni „wszystkiemu” nie wytrzymuje krytyki już na pierwszy rzut oka. Ale istnieje drugi sposób rozumienia antysemityzmu, według którego antysemitą jest ten, kogo Żydzi nie lubią. Tutaj krąg podejrzanych gwałtownie się rozszerza tym bardziej, że według tej formuły można być antysemitą „bez swojej wiedzy i zgody” – czego w swoim czasie doświadczył kolega Rafał Ziemkiewicz. I właśnie w tym znaczeniu notorycznie zarzuca mi antysemityzm „Gazeta Wyborcza”, która w ten sposób stygmatyzuje osoby wytypowane przez Sanhedryn do eliminacji z życia publicznego. Redakcyjny Judenrat kontynuuje w ten sposób tradycję swoich komunistycznych poprzedników, którzy swoich wrogów przed fizyczną likwidacją najpierw stygmatyzowali w rozmaitych „Trybunach Ludu”, czy „Żołnierzach Wolności” z tą różnicą, że nie zarzucali im „antysemityzmu”, tylko „kontrrewolucję”, „bandytyzm”, a w najlepszym razie – „wstecznictwo” – jako że żydokomuna, czy to za Stalina, czy obecnie, za „demokracji”, zawsze wskakuje do pierwszego szeregu szermierzy nieubłaganego postępu.

Wróćmy jednak do „zbawienia”, które „przychodzi od Żydów”. Przyznam, że sam też byłem trochę zaskoczony zaproszeniem, które przyszło akurat z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Jednak – zgodnie z tym, co powtarzał ś.p. ksiądz Bronisław Bozowski, że „nie ma przypadków, są tylko znaki” – okazało się, że moja wizyta w tym Urzędzie, właśnie jako osoby „notorycznie” oskarżanej o „antysemityzm”, ma swoje uzasadnienie. Stało się tak za przyczyną Pawła Ralfa Ehrlicha, naukowca z pierwszorzędnymi żydowskimi korzeniami, który uważa, że dla dobra naturalnego środowiska, liczebność gatunku ludzkiego trzeba zredukować z siedmiu i pół miliarda do najwyżej jednego miliarda osobników i nawet ostatnio przedstawił swoje koncepcje na sympozjonie w Watykanie. Taką gigantyczną operację trzeba jednak od kogoś zacząć – a tak właśnie uczynił wybitny przywódca socjalistyczny Adolf Hitler, który poprawę sytuacji gatunku ludzkiego i ochronę środowiska rozpoczął od eksterminacji Żydów. Hitlerowi też zarzuca się antysemityzm i to jeszcze bardziej „notorycznie” niż mnie, ale okazuje się, że ta idea ma też dobre strony, skoro można ją zaprząc w służbę środowiska naturalnego. W takiej sytuacji obecność w siedzibie Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej osoby „notorycznie” oskarżanej o antysemityzm była jak najbardziej uzasadniona, więc widać jak na dłoni, że „Gazeta Wyborcza” po prostu nie rozumie znaków nadchodzącego czasu.

Stanisław Michalkiewicz

Niepublikowane  teksty Stanisława Michalkiewicza w Magna Polonia:

Magna Polonia numer 3/2017

 

 

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!