Felietony

Co z pochówkami Polaków

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!

Wspomnienia z czasów II wojny światowej posiadają tą unikatową wartość, że w przeciwieństwie do suchych opracowań historycznych niosą ze sobą ładunek emocjonalny, jaki towarzyszył świadkowi danego wydarzenia. Dziś dla Państwo w związku z tym wspomnienia Pani Alfredy z Wołynia z okresu apogeum ukraińskiego ludobójstwa na narodzie polskim.

11 i 12  lipca 1943 roku bandy UPA zaatakowały polską ludność cywilną na Wołyniu, łącznie w 150 miejscowościach, siejąc wszędzie mord i zniszczenie. O planowaniu dokonania tego ludobójczego działania oraz o iście szatańskim podejściu oprawców, wywołującym nieukrywany szok wśród Polaków, świadczy fakt ataku na kościoły katolickie w czasie niedzielnych nabożeństw.

Jak wspominała Pani Alfreda 11 lipca :

(…) Pogoda się popsuła, siąpił deszcz. Zazwyczaj latem podczas mszy część wiernych siedzi na ławeczkach albo stoi przed kościołem. Ale, ze względu na mżawkę, wszyscy weszli do środka.

            To ich zgubiło. Ukraińscy nacjonaliści w trakcie trwania nabożeństwa po cichu otoczyli kościół. Następnie podkradli się pod wszystkie drzwi – główne i boczne – i otworzyli ogień do modlących się Polaków. Bez żadnego ostrzeżenia. Można się tylko domyślać co działo się w środku (…) Od razu się domyśliliśmy, co się stało. Atak na świątynię! Wyżynają wiernych! Do naszych uszu dochodziła gęsta kanonada. Mama dosłownie szalała z rozpaczy. Ale biec w stronę Kisielina byłoby samobójstwem (…) Padliśmy na kolana przed obrazem Matki Bożej i łkając, żarliwie modliliśmy się za dusze konających, ale przede wszystkim za naszą kochaną siostrę. Cóż to była za upiorna, piekielna noc. Wołyńska krwawa niedziela. 11 lipca 1943 roku od łun pożarów zrobiło się jasno jak w dzień. Zewsząd dobiegały strzały i krzyki. (…) gdy nazajutrz stanęła w drzwiach – czarna od dymu i ognia, cała we krwi – nie mogliśmy uwierzyć[1].

Czytając te wspomnienia rodzi się nieodparte pytanie kiedy Ci ludzie doczekają się należnego każdemu człowiekowi zwykłego pogrzebu. Kiedy Episkopat Polski, tak chętny na różnego rodzaju „pojednania” z grekokatolikami, którzy święcą pomniki ludobójców odważy się głośno upomnieć za tymi świadkami wiary w Chrystusa, ginącymi w murach świątyń podczas niedzielnych Mszy Świętych? Kiedy sami duchowni, którzy zdolni są stanowczo występować w sprawie możliwych strat dochodów przez duchownych w ramach Nowego Ładu PiS-u[2] będą potrafi tak samo zdecydowanie upominać się o chrześcijański pogrzeb dla tysięcy Polaków – wiernych tej samej owczarni – przed władzami w Warszawie? Czy też według nich szacunek dla osób zamordowanych w czasie wojny zależny jest od sprawców mordów i kapłan umierający na Wołyniu w męczarniach zafundowanych przez banderowców jest gorszego sortu niż kapłan ginący z ręki niemieckiego nazisty?

Krzysztof Żabierek

[1]A. Herbich, Dziewczyny z Wołynia, Kraków 2018, s. 83.

[2]https://www.rp.pl/kraj/art18837581-episkopat-krytykuje-polski-lad-pis

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!