Wiadomości

Burmistrz Ustrzyk Dolnych minął się z powołaniem. Chciałby być cenzorem

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!

O burmistrzu Ustrzyk Dolnych mało kto zapewne w Polsce słyszał, więc postanowił on zwrócić na siebie uwagę, przy czym czyni to w sposób godny totalnego szura – mianowicie wprowadzając w rządzonym przez siebie nieście cenzurę. Oczywiście, nie ma stosownych uprawnień, ale jemu najwyraźniej coś się poprzestawiało i uznał, że skoro jest burmistrzem, to właściwie tak, jakby był królem…

Bartosz Romowicz ogłosił, że wprowadza zakaz korzystania z podręcznika do Historii i teraźniejszości. Zafiksowany ideologicznie burmistrz tłumaczy, że podjął tę decyzję nie tylko ze względu na to, że szkoła nie powinna wpływać na światopogląd uczniów.

– Nie każdy ma jednak to szczęście, że udaje mu się być rodzicem w sposób naturalny. Niektórzy korzystają z dorobku nowoczesnej medycyny, stosując metodę in vitro, zaś inni z adopcji dziecka. Czy to oznacza, że dzieci w takich rodzinach są inne? Gorsze lub mniej kochane? Jestem przekonany, że nie (…) Autor tego podręcznika, prof. Wojciech Roszkowski – swoją drogą zasłużony historyk – w wielu miejscach w mojej ocenie stanowczo przekracza granice maksymy „szkoła uczy”, i wchodzi w sferę światopoglądową – argumentuje Romowicz, cytowany za portalem „esanok.pl”.

Tymczasem prawo oświatowe stanowi, że o wyborze podręcznika – albo pracy z uczniami bez podręcznika – decyduje nauczyciel. Innymi słowy, wprowadzony przez burmistrza zakaz nie ma podstawy prawnej. Do decyzji Romowicza zdążył odnieść się minister, który ostro ją skrytykował. Podkreślił przy tym, że przepisy nie obligują do stosowania konkretnego podręcznika, a kierowany przez niego resort wyłącznie wyraża zgodę na użytkowanie podręcznika, jeśli spełnia on podstawy programowe dla danego przedmiotu.

– Co do pana burmistrza Ustrzyk Dolnych, jest taki cytat w „CK Dezerterzy”, jak gefrajter Kania mówi do von Nogay’a, że tak to już w życiu jest, że idiota daje znać o sobie pierwszy. Pan burmistrz może zakazać czytania tej książki swojej żonie, jeśli ją ma. Nie ma uprawnień do tego, by zakazywać czegokolwiek na płaszczyźnie edukacji, jest organem prowadzącym, a nie organem nadzoru pedagogicznego – powiedział minister, cytowany za portalem „Do Rzeczy”.

/wprost.pl/

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!