Felietony

Bić się, czy nie bić

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!

Austriacki naukowiec Konrad Lorenz twierdził, że zachowania ludzi są w znacznie większym stopniu zdeterminowane biologicznie, niż skłonni bylibyśmy przyznać. Teraz, kiedy prawdziwych naukowców jest coraz mniej, a coraz więcej jest utytułowanych propagandystów, dominuje pogląd odwrotny – że mianowicie nawet płeć jest determinowana kulturowo. Mnóstwo szamanów ciuła sobie na tej bladze doktoraty i habilitacje, obłazi uniwersytety na podobieństwo insektów, w następstwie czego brednia rozszerza się z szybkością światła, bo ludzie prości uważają, że skoro docenci piszą, a zwłaszcza – skoro drukują – to musi to być prawda, bo w przeciwnym razie Gomułka by nie pozwolił. Ale mniejsza o to, bo chciałbym podjąć próbę oceny polskich powstań z punktu widzenia ustaleń Konrada Lorenza.

Otóż zauważa on, że gatunki wyposażone przez naturę w groźną broń, rzadko kiedy walczą na śmierć i życie. Przeważnie jest tak, że kiedy osobnik słabszy przekona się o sile przeciwnika, nie czekając na śmiertelny cios, ratuje się ucieczką, a tamten go nie ściga, zadowalając się świadomością sukcesu i utrzymaniem terytorium. Walki na śmierć i życie zdarzają się wśród gatunków nie wyposażonych przez naturę w groźną broń, na przykład – wśród sierpówek, które walczą aż do skutku, to znaczy – do zadziobania na śmierć. Dlatego też takie gatunki przestrzegają tzw. bezpiecznego dystansu – co widać zwłaszcza jesienią, gdy na przewodach wysokiego napięcia siadają gromady szpaków. Każdy siedzi w identycznej odległości od drugiego – właśnie na bezpieczny dystans – żeby ten drugi nie mógł go dziobnąć. Zdarza się jednak niekiedy, że ten bezpieczny dystans zostaje nagle zmniejszony. Wtedy są dwie możliwości – albo ratowania się natychmiastową ucieczką, albo wykonanie ataku rozpaczy.

Ciekawe, że ślady tego bezpiecznego dystansu znajdujemy nawet w Ewangelii – kiedy Pan Jezus opowiada, jak to jeden król walczy z drugim. Najpierw siada i oblicza, czy w dziesięć tysięcy żołnierzy będzie w stanie stawić czoło tamtemu, który ciągnie na czele dwudziestu tysięcy. I jeśli dochodzi do wniosku, że nie, to wysyła poselstwo, g d y t a m t e n j e s t j e s z c z e d a l e k o – bo jeśli jest blisko, to pozostają tylko dwie możliwości – albo bezwarunkowa kapitulacja, albo atak rozpaczy. Ten ostatni polega na tym, że napastnik nie pozostawia napadniętemu ani możliwości kapitulacji, ani możliwości ucieczki.

Cały artykuł red. Stanisława Michalkiewicza można przeczytać w najnowszym numerze magazynu Magna Polonia, do zakupu którego zachęcamy: KLIKNIJ TUTAJ DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!