Felietony

Apel Łukaszenki do Polski był „krzykiem rozpaczy”

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!

Wreszcie białoruski prezydent zgodził się na bazę wojskową – tak niektóre rosyjskie media i rosyjscy eksperci zinterpretowali niedzielne oświadczenie Aleksandra Łukaszenki. Białoruscy analitycy uważają z kolei, że Łukaszenka nadal nie chce rozmieszczenia bazy z oddziałami swojego wschodniego sąsiada, a jego apel do Polaków był „krzykiem rozpaczy” – pisze portal naviny.by.

Spotykając się w dniu 4 listopada z mieszkańcami osady miejskiej Bołbasowo w rejonie orszańskim, Łukaszenka powiedział: „Powiedziałem do Ministra Spraw Zagranicznych [Polski] – on przebywał u nas w Mińsku: my nie zamierzamy z wami walczyć. Dlatego nie ma potrzeby tworzenia dodatkowych baz. W przeciwnym razie my z Rosjanami będziemy zmuszeni odpowiedzieć. Znaczy się, będziemy zmuszeni coś rozmieścić, żeby się wam przeciwstawić.”

Jak pisze portal naviny.by, cały ten zgiełk sprowokowany został propozycją, z którą polski prezydent Andrzej Duda wystąpił we wrześniu do swojego amerykańskiego odpowiednika Donalda Trumpa, aby w Polsce rozlokować na stałe amerykańską dywizję pancerną. Warszawa chce w ten sposób zabezpieczyć się przed ewentualną rosyjską agresją, a Trump obiecał poważnie przeanalizować tę kwestię.

„Łukaszenka długi czas sprzeciwiał się rozmieszczeniu w kraju rosyjskich obiektów wojskowych, jednakże prośba Polski, by utworzyć u siebie amerykańską bazę wojskową zmusiło przywódcę Białorusi do przemyślenia sprawy” – taki wniosek wyciągnął z wypowiedzi, jaka padła w Bołbasowie, moskiewski portal «Взгляд.Ру».

Wskazuje na to sam nagłówek tejże publikacji: „Jakie siły wojskowe Rosji należy rozmieścić na Białorusi”. Tak więc jak gdyby klamka już zapadła, a teraz należy ustalić szczegóły.

W szczególności jeden z ekspertów portalu – główny redaktor gazety «Национальная оборона» Igor Korotczenko uważa, że „najlepszą odpowiedzią na agresywne plany Warszawy i Waszyngtonu winno być rozmieszczenia na jednym z białoruskich lotnisk pełnowartościowej rosyjskiej bazy lotniczej, która pozostawałaby pod rosyjską jurysdykcją, ze zgrupowaniem najnowocześniejszych myśliwców, wyposażonych w precyzyjną broń”.

Inny komentator – doktor wojennych nauk Konstantin Siwkow opowiedział się za tym, aby ulokować na Białorusi taktyczne kompleksy rakietowe Iskander. Zdaniem eksperta może to nawet doprowadzić do wycofania się Amerykanów z tworzenia „Fort Trump”, ponieważ w Stanach raczej nie będą chcieli narażać bazy na ryzyko uderzenia rakietowego, jako że „to nie są idioci”.

Oczywiście, nie chodzi o to – podkreśla portal naviny.by – żeby wyposażyć Białoruś w Iskandery, ale by rozmieścić tu rosyjskich żołnierzy, którzy mieliby je na wyposażeniu. Kiedyś białoruscy przywódcy chcieli wzmocnić swoje wojska tą naprawdę groźną bronią, która zdolna jest razić cele odległe o setki kilometrów, ale ponieważ apel skierowany do władz w Moskwie pozostał głosem na pustyni, Łukaszenka zwrócił się z propozycją współpracy do Chińczyków, którzy pomogli mu stworzyć system rakiet nośnych wielokrotnego startu «Полонез».

Białoruski prezydent przed wyborami w 2015 roku zdecydowanie odmówił propozycji rozmieszczenia na Białorusi rosyjskiej bazy lotniczej. Moskwa naciskała wówczas w tej kwestii, a rosyjscy generałowie wciąż mówili o potrzebie umieszczenia bazy lotniczej w Baranowiczach lub Bobrujsku. Łukaszenka, który był w szczycie kampanii wyborczej, zdecydowanie podkreślał, że nie jest rosyjską marionetką.

Zdaniem białoruskiego eksperta od spraw wojskowych Aleksandra Alesina, w tych okolicznościach Moskwa prędzej byłaby w stanie przeforsować rozmieszczenie na terytorium Białorusi Iskanderów.

„Baza lotnicza to zbyt kosztowna opcja. Poza tym potrzeba na to sporo czasu. Miesiące, a może nawet lata zajęłoby zbudowanie infrastruktury” – wyjaśnił Alesin w komentarzu dla portalu naviny.by.

Z kolei rosyjska jednostka wojskowa wyposażona w Iskandery może zostać przeniesienia na Białoruś w ciągu 24 godzin zaraz po przybyciu do Polski amerykańskiej dywizji.

„Plus dziesięć minut na przygotowanie do startu – i można powiedzieć: oto, już mamy was na muszce” – powiedział Alesin.

Jednakże dla prezydenta Białorusi każdy wariant związany z obecnością wojskową Rosji jest niekomfortowy, uważają białoruscy eksperci.

Umieszczenia bazy wojskowej Łukaszenka „nie chce za żadne skarby”, ponieważ „to wzmacnia jego zależność od Rosji” – mówi Alesin. Dlatego w Bolbasowie wybrzmiał rodzaj „krzyku rozpaczy”, uważa analityk.

Walerij Karbalewicz, ekspert Centrum Badań Strategicznych (Mińsk), traktuje niedzielne oświadczenie Łukaszenki jako próbę „wpłynięcia na Polaków, na Zachód, aby nie rozmieszczali tej bazy”.

W komentarzu dla naviny.by, Karbalewicz zauważył: jeśli „Fort Trump” pojawi się w Polsce, Łukaszence o wiele trudniej będzie opierać się naciskom Moskwy, by dać Polakom odpowiedź z terytorium Białorusi.

Jeśli białoruski przywódca ustąpi, tym samy przyzna on, że państwo białoruskie „tracą monopol wojskowy na swoim terytorium”.

„Status Łukaszenki jako prezydenta i naczelnego dowódcy sił zbrojnych straci na znaczeniu, ponieważ nie będzie on kontrolował rosyjskiego wojska i ich uzbrojenia na swoim terytorium” – uważa analityk.

„Zauważam: dziś tylko ociężali umysłowo nie spekulują na temat ewentualnych scenariuszy inkorporacji Białorusi pod takim czy innym pretekstem. Mówią, że Putin potrzebuje niewielkiej zwycięskiej wojny, aby podnieść rating lub stworzyć formalnie nowy stan na rzecz przedłużenia władzy po 2024 roku” – czytamy.

Można argumentować, jak duże jest prawdopodobieństwo takiego kroku Kremla, ale Łukaszenka, sądząc po wielu wypowiedziach z ostatnich miesięcy, traktuje poważnie zagrożenie dla suwerenności kraju.

Jednak jeśli nawet zignorujemy takie strachy, to – jak zauważył Karbalewicz – pojawi się ryzyko innego rodzaju. Ekspert przedstawia hipotetyczny scenariusz. Białoruś – kraj stosunkowo niewielki, rosyjski samolot wojskowy, który wystartuje z bazy na jej terytorium, może naruszyć przestrzeń powietrzną państwa NATO, zostanie zestrzelony (jak w 2015 r. Turcy zestrzelili rosyjski Su-24, a Syryjczycy niedawno – Ił-20) – i poleci…

Oto pojawia się ryzyko, że Białoruś „może nawet przypadkowo zostać wciągnięta w obcy konflikt” – podsumował Karbalewicz.

Białoruski ekspert zwraca uwagę na jeszcze jedną sprawę – oto: w opinii rosyjskiego eksperta Korotczenki baza wojskowa jego kraju na Białorusi powinna mieć status eksterytorialny.

Oznacza to, zdaniem niektórych analityków, że w przypadku gwałtownego zaostrzenia konfliktu z Zachodem Rosjanie mogą, bez proszenia o zgodę Mińska, dostarczyć ładunki nuklearne do tejże bazy. Nawiasem mówiąc, mogą zostać w nie wyposażone wielozadaniowe myśliwce Su-27SM3, które Moskwa planowała rozmieścić na lotnisku w Bobrujsku, i to samo Iskandery. Taka perspektywa nie wygląda wesoło.

Białorusini byli pytani, co myślą o propozycji Moskwy, by rozmieścić rosyjską bazę lotniczą na Białorusi. 22% było za, 29% nie miało wyrobionego zdania, a 43% było przeciw.

Można przypuszczać, że od tego czasu nastroje się nie zmieniły. A jeśli zada się pytanie o rozmieszczenie broni nuklearnej, odważę się zasugerować, że będzie jeszcze więcej przeciwników. W czasach Związku Radzieckiego Białoruś była zapchana taką bronią, a zatem wiele punktów na naszym terytorium znajdowało się na celu amerykańskich pocisków.

Łukaszenka rzadko kieruje się opinią wyborców, ale w tym przypadku pacyfizm masy zwykłych ludzi i osobisty interes polityczny prezydenta nadają na tej samej fali.

Rosyjskie media, nakreślając rzecz w taki sposób, że rzekomo Łukaszenka już się poddał i zgodził się na bazę, prezentują jedynie ich pobożne życzenia

/Aleksandr Kłasowskij, naviny.by/

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!