Felietony

Stanisław Michalkiewicz: Długopisy bezmyślne i myślące

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!

Stanisław Michalkiewicz: Długopisy bezmyślne i myślące

“Sire, burzy się proletariat” – ostrzegał poeta, pisząc o nadchodzącym przewrocie. Niestety przestrogi poetów bywają często lekceważone – o czym przypomina Agnieszka Osiecka w sentymentalnej piosence; gdzie słyszymy o gęsiach, które “kroczą tłumnie w ostatnim sennym kontredansie, jak tłuste księżne, które dumnie witały przewrót, kiedy stał się” – no bo potem – jak pamietamy – było gorzej: “gęsi już wszystkie po wyroku; nie doczekają sie kolędy. Ucięte głowy ze łzą w oku… i tak dalej”.

To znaczy – żadnego “dalej” już być nie może – jak twierdził król pruski w rozmowie z kanclerzem Bismarckiem, kiedy ten,  wprowdził jakieś niepopularne posunięcia w nasftępstwie których doszło do rozruchów. – Co Pan najlepszego narobił – czynił król gorzkie wyrzuty Bismarckowi podczas podróży pociągiem. – Wie Pan, czym to się skończy? – -Czym Najjaśniejszy Panie? – Ano – powiada król – pod moimi oknami ustawią dwie szubienice; jedną dla Pana, drugą dla mnie. – I co dalej? – zapytał Bismarck.

– Jak to: “co dalej”? Dalej już nic nie będzie, będziemy martwi – powiedział znękany król. – Umrzeć i tak kiedyś musimy, Najjaśniejszy Panie – ale to nie powód, żeby teraz robić głupstwa – odparł Bismarck. I to przywóciło królowi równowagę ducha. Najwyraźniej i on musiał pomyśleć, że raz kozie śmierć – i zaraz nabrał odwagi.  Ale, tak czy owak, przestróg lekceważyć się nie powinno, zwłaszcza, gdy “burzy się proletariat” – a cóż dopiero, gdy burzyć zaczyna się bezpieka?

 A z taką właśnie sytuacją mieliśmy do czynienia tuż przez rocznicą odzyskania niepodległości, kiedy to pan prezydent Karol Nawrocki odmówił promowania grupy oficerów Słuzby Kontrwywiadu Wojskowego i Służby Wywiadu Wojskowego. Vaginet obywatela Tuska Donalda podniósł klangor, że prezydent “rozbija państwo” i w ogóle – “a tymczasem na mieście inne były już treście” – jak pisał poeta. Okazało się bowiem, że obywatel Tusk Donald, myśląc, że nadal ma do czynienia z prezydentem Dudą, próbował go przetestować, to znaczy – podyktować mu termin podpisania promocji wspomnianych oficerów.

Tymczasem nigdzie nie jest napisane, że promocja oficerów, nawet z bezpieczniackich watah, ma się odbywać akurat 11 listopada. Może odbyć się wcześniej, może odbyć się później – i ani dziury w niebie od tego nie będzie, ani państwo się od tego nie rozpadnie.  Co innego, gdy bezpieczniacy odmawiają przekazywania prezydenowi informacji na temat bezpieczeństwa państwa – a taką własnie informację przekazał opinii publicznej pan prezydent Nawrocki. Jeśli tak, to mamy do czynienia ze spiskiem przeciwko państwu, którego inspiratorem mógł być nie kto inny, tylko właśnie obywatel Tusk Donald.

Warto przypomnieć, że – co prawda w innej sprawie – już raz coś takiego się zdarzyło. Oto w Pałacu Namiestnikowskim, czyli w siedzibie prezydenta Dudy, poszukali schronienia panowie Kamiński i Wąsik, których obywatel Bodnar Adam z czarnym podniebieniem chciał wtrącić do aresztu wydobywczego. W tym celu panu prezydentowi Dudzie zorganizowano spotkanie z panią Swietłaną Cichanouską – ale nie w Pałacu Namiestnikowskim, tylko w Belwederze, gdzie pan prezydent z panią Swietłaną zabawiał się w mocarstwowość.

Tymczasem bezpieka u wylotu bramy Belwederu podstawiła miejski autobus, który się akurat w tym niejscu “zepsuł” i pan prezydent nie mógł z Belwederu wyjechać. Tymczasem do Pałacu Namiestnikowskiego, podobno na rozkaz pana ministra Kierwińskiego, który akurat miał lucidum intervallum, wkroczyła policja, która zwyczajnie panów Kamińskiego i Wąsika pojmała, a ochrona pana prezydenta Dudy podobno bezradnie się temu widowisku przyglądała. Był to niewątpliwy dowód, że pan prezydent nie może być pewnym  lojalności swojej ochrony.

Wprawdzie najgorsze są nieproszone rady – ale radziłem, że w tej sytuacji pan prezydent powinien zrezygnować z ochrony przysłanej mu przez bezpiekę, tylko wynająć choćby Grupę Wagnera, która – dbając o swoją reputację – żadnych nieproszonych gości do Pałacu Namiestnikowskiego by nie wpuściła, a “zepsuty” pod bramą Belwederu autobus wysadziłaby w powietrze, razem ze znajdującymi się w środku funkcjonariuszami Propaganda Abteilung.

Pan prezydent Nawrocki aż takich drastycznych środków nie zastosował, mimo uzasadnionych podejrzeń o spisku przzeciwko państwu, a tylko odmówił podpisania promocji. Jak wy mi tak – to ja wam tak. Najwyraźniej po uchyleniu niepisanej zasady konstytuującej III Rzeczpospolitą: my nie ruszamy waszych – wy nie ruszacie naszych, teraz życie publiczne będzie kształtowane według tej zasady.

Czy podejrzenie zaistnienia spisku przeciwko państwu znajdzie swój epilog w prokuraturze czy sądzie – to nie jest pewne, przynajmniej do czasu, gdy prokuraturą i sądami dyrygują kwasiżurki – ale co się odwlecze, to nie uciecze.  I kiedy jeszcze nie zdążyliśmy się nacieszyć świętem Niepogległości, okazało się, że pan prezydent Nawrocki odmówił podpisania awansów 46 sędziów, którzy mieli zasiąść albo w sądach apelacyjnych, albo w sądach okręgowych.

Klangor i wycie rozległo się nie tylko w kręgach vaginetu obywatela Tuska Donalda, ale również wśród jurysprudensów, między innymi –  panów profesorów Zolla i Matczaka. Odezwał się też męczennik praworządności socjalistycznej, pan sędzia Igor Tuleya oświecając mikrocefali, że pan prezydent mógł odmówić awansowania tego grona tylko w przypadku podejrzenia o przestępstwo. Pycha kroczy przed upadkiem i pan sędzia Tuleya najwyraźniej uwierzył we własną, czy też Judenratu propagandę.

Tymczasem okazało się, że jest inaczej – że mianowicie przyczyną odmowy awansowania tego 46-osobowego grona była okoliczność, że ci sędziowie popodpisywali protesty podsunięte im jak nie przez obywatela Bodnara z czarnym podniebieniem, to przez obywatela Żurka Waldemara – protesty świadczące o kwestionowaniu przez nich legalności niektórych konstytucyjnych organów państwa i ustaw, którym według konstytucji sędziowie “podlegają”. Pan prezydent Nawraocki zresztą z góry zapowiadał, że takich awanturników ani myśli awansować – i najwyraźniej dotrzymał słowa.

To oczywiście bardzo ładnie z jego strony – ale czy ma jakiś argument prawny na uzasadnienie swego postępowania? Ma i to niejeden. Po pierwsze – rota prezydenckiej przysięgi obejmuje stanie na straży konstytucji – nawet jeśli nie podoba się ona Judenratowi, czy kwasiżurkom. A po drugie – czy prezydent musi podpisywać wszystko, co mu obywatel Tusk Donald, czy Żurek Waldemar podsunie do podpisu?

Gdyby tak, miało być, to by znaczyło, że prezydent jest w gorszej sytuacji prawnej, niż zwykły obywatel – bo ten nie musi niczego podpisywać, jeśli nie chce. Tymczasem, choćby w imię zasady równości obywateli wobec prawa, sytuacja prezydenta gorsza być nie może.

Zatem i on nie musi podpisywać wszystkiego, co mu kwasiżurki podsuną do podpisania.  Dotychczasowi prezydenci, najwyraźniej wyznając teorię bezmyślnych długopisów, podpisywali. Tymczasem prezydent Nawrocki, najwyraźniej wyznając teorię długopisów myślących upomniał się o swoje prerogatywy – I to własnie wywołało taki klangor i wycie w kręgach pchających Polskę w stronę Generalnej Guberni.

Polecamy również: Kazachstan zakazał propagandy sodomickiej i neołysenkizmu

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!