Niedawno w Sejmie RP odbyło się głosowanie nt. zakazu banderyzmu w Polsce. O ile zachowanie posłów koalicji rządzącej, którzy ze swoimi decyzjami spokojnie mogliby zasiadać w ławach Rady Najwyższej Ukrainy nie było zaskoczeniem, o tyle postępowanie prezesa partii Nowa Nadzieja, wchodzącej w skład Konfederacji po rozpadzie zdumiewa.
Co dalej z karaniem banderyzmu w Polsce? Bezgraniczna pomoc, jakiej państwo polskie i sami Polacy udzielili Ukraińcom po rozpoczęciu kolejnego etapu wojny rosyjsko-ukraińskiej, która trwa od 2014 roku, a która spotkała się z butą, arogancją i groźbami pod adresem Polski i Polaków doprowadziła do sytuacji, że w czasie niedawnej kampanii prezydenckiej kwestia relacji Polski z Ukrainą odgrywała istotną rolę w dyskusji publicznej.
Jeden z kandydatów Sławomir Mentzen pofatygował się nawet do Lwowa, aby ukazać stojący od 2003 roku pomnik ludobójcy i terrorysty Stefana Bandery. Wówczas to kierujący się wolnością słowa neobanderowcy zaczęli grozić jemu i jego rodzinie za wypominanie niechlubnej historii ich idoli. Kiedy jednak opadł kurz walki o fotel prezydenta Polski, okazało się, że Sławomir Mentzen wystąpił przeciw podjętej próbie zakazu banderyzmu w Polsce argumentując to faktem, że… popiera wolność słowa.
Pragnienie wolności słowa, która według lidera Nowej Nadziei powinna mieć możliwość gloryfikowania band odpowiedzialnych za brutalne mordy i gwałty na przedstawicielach innych nacji i realizacji koncepcji pozbawienia państwa polskiego niepodległego bytu i oderwania części jego obszaru (bo takie zarzuty po 1944 roku dostawali członkowie band UPA przed Wojskowymi Sądami na terenie Polski[1]) najwyraźniej jest istotniejsza dla pana Mentzena, niż koszty, jakie poniesie polski naród, w związku z dalszym rozrostem zbrodniczej ideologii.
Idąc za ciosem w walce o wolność słowa lider Nowej Nadziei i kandydat Konfederacji Wolność i Niepodległość na urząd prezydenta Polski Sławomir Mentzen powinien wystąpić z wnioskiem o możliwość swobodnego wychwalania niezrealizowanego malarza z Austrii i jego poglądów lub też towarzysza Józefa miłośnika sierpa i młota.
Oczywiście nieodzownym wydaje się zaangażowanie wszystkich sił podległej mu Konfederacji w walce o wyrzucenie z kodeksu karnego artykułu 190 dotyczącego gróźb karalnych, bo przecież to tylko wolność słowa i zgodnie ze słowami posła Mentzena, że „każdy powinien mieć prawo do publicznego zrobienia z siebie kretyna (…) Każdy powinien mieć prawo do publicznego głoszenia poglądów, które powinny go wykluczać z grona osób cywilizowanych”[2].
Można zadawać sobie pytania retoryczne po co w ogóle w czasie kampanii prezydenckiej Sławomir Mentzen jechał do Lwowa, skoro dziś uważa, że „problem banderyzmu może rozwiązać tylko Ukraina”.
Jedno jest pewne, pomimo faktu, że Konfederacja Wolność i Niepodległość osiągnęła po dość krótkim pobycie na polskiej scenie politycznej świetne wyniki sondażowe będące owocem zmęczenia dużej części społeczeństwa duopolizmem PO-PiS, takie głosowania jasno pokazują, że niestety idee obalenia stolika są odsuwane w nieokreśloną przyszłość, kiedy na horyzoncie pojawia się szansa uchwycenia do spółki sterów państwa.
Co może się wydarzyć w obecnej sytuacji politycznej w Polsce? Jeśli Konfederacja Korony Polskiej będzie konsekwentnie wyrażać swoje poglądy i działać z dawno obranym kursem możliwe jest, że do przyszłych wyborów parlamentarnych to ona przyciągnie większość elektoratu NeoKonfederacji, rozczarowanego dotychczasowymi decyzjami jej liderów. Karty w ręku partii Grzegorza Brauna, pytanie brzmi czy wykorzysta ten moment?
Źródła:
[1]https://ipn.gov.pl/represje/pdf_file/0010/97318/Boczkowski_Jozef.pdf
[2]https://www.tvp.info/88917840/politycy-pis-proponowali-wprowadzenie-kary-za-propagowanie-banderyzmu-poprawki-do-projektu-ustawy-nie-poparl-slawomir-mentzen-lider-konfederacji-nazwal-krytykujacych-go-politykow-pisowskimi-przyglupami
Polecamy również: Ukraińscy kolejarze przemycali do Polski dezerterów
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!