Rzecz działa się w samym centrum miasta. Kierowca, mieszkaniec Kijowa, otrzymał zamówienie na przewóz osób. Kiedy czekał na pasażerów, wyszedł z szoferki, by schować rzeczy osobiste do bagażnika.
Kiedy stał za pojazdem, zdążył jeszcze obaczyć, jak w jego kierunku zbliża się rodziny, gdy nagle pojawiły się płomienie, a on z rozległymi oparzeniami znalazł się w szpitalu.
Jeden ze świadków powiedział, że zza budynku ktoś rzucił butelkę z płynem zapalającym. Policjanci, którzy przybyli na miejsce, znaleźli jej pozostałości.
Na razie nie wiadomo, kto to zrobił. Policja w tej sprawie się nie wypowiedziała, zresztą nie wiadomo, czy posiada jakąkolwiek wiedzę w tej materii.
Przeczytaj również:
Krasnodębski: "Zagrożenie dla naszej suwerenności ze strony Zachodu jest większe niż ze strony Wscho...
Hiszpanie, którzy nurkowali w Zatoce Gdańskiej, szukali ładunku wyrzuconego ze statku?
Leśnicy o niemieckich publikacjach o niedźwiedziach: „Wybili swoje, udają troskę o polskie”
Dziennikarz radiowej "trójki": „Leniwe, ulane świnie mają wymówkę do bycia grubym”
Tragiczny finał poszukiwań Patryka C. Poszedł z kolegami do klubu w Olsztynie i zaginął
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!