Historia

Bal na Gnojnej

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!

Na Warszawę, będącą stolicą odrodzonej Rzeczypospolitej, skierowane były oczy Polaków, nie tylko w związku z centrum polskiej polityki, lecz również na liczne afery i skandale rozgrywające się w tym mieście. Świadkami tych wydarzeń bywały często osławione lokale, gdzie bawiła się elita przedwojennej Warszawy. Były jednak takie miejsca, gdzie spotykały się ówczesne elity wraz z przedstawicielami ówczesnego światka przestępczego1. Jednym z takich miejsc była utrwalona w utworze „Bal na Gnojnej” restauracja u Joska Ładowskiego.

O właścicielu tego przybytku wiemy niewiele. Urodził się w żydowskiej rodzinie2, prawdopodobnie około roku 1900, choć po jego śmierci „Ilustrowany Kurier Codzienny” podawał informacje takie informacje: (…) w czasie wypadków rewolucyjnych 1905-1906 r. „Gruby Josek” oddawał usługi bojowcom. Zasługi te nie zostały mu zapomniane i przez pamięć o nich policja miała często dla niego róźne względy3. Tym samym musiałby być starszy.

Josek Ładowski nie pozwalał nigdy w swoim zakładzie do awantur, dzięki między innymi swojej wielkiej sile fizycznej. Dodatkowo, (…) wzbudzał szacunek wśród podziemnej Warszawy i tem, że potrafił wypić litr spirytusu, nie odejmując butelki od ust4. Opis ten jednak był chyba daleki od prawdy, skoro Andrzej Młot w swojej powieści pt. „Bezkarni bandyci stolicy. Powieść o Warszawie grozy i zbrodni”, wydawanej w 1932 roku na łamach „Głosu Stolicy”, zamieścił opisy burd w jego lokalu z udziałem jednego z najsłynniejszych przestępców przedwojennego światka Józefa Łokietka (dokładnie Judel Dan Łokieć)5.

Sprzedaż alkoholu w knajpie u Joska Ładowskiego odbywała się w sposób odbiegający od standardów prawnych panujących w Polsce. (…) Wódki „Gruby Josek” nie sprzedawał, urzędowały w jego kawiarence jakieś typy, które z przepasnej kieszeni swych łachmanów wydobywały żądane gatunki wódek i konjaków6.

W 1932 roku na łamach czasopisma „ABC”, w artykule pt. „Nocne spelunki Warszawy”, został przytoczony opis tego słynnego miejca. Można tam przeczytać: (…) Niska, brudna, na skrzypiących zawiasach brama, otwiera się na umówione hasło. W bramie, pełnej dziur i wybojów, usiłuje z trudem przeniknąć ciemności mała, naftowa, zakopcona lampka. Po chwili z prawej strony bramy otwierają się jakieś drzwi – jesteśmy w małym, niskim pokoju, pełnym zaduchu i zapachów oleju, śledzia i cebuli. Mały bufet z kilkoma talerzami, za ladą młodziutka, blada dziewczynka, pełniąca funkcję bufetowej i kelnerki. Przy kilku ceratą nakrytych stolikach jakieś typy z pod ciemnej gwiazdy. Z drugiej salki dobiega gwar ożywionych rozmów: to wesołe towarzystwo, złożone często z przedstawicieli wyższych sfer Warszawy, bawiące się pod opieką samego gospodarza, „Grubego Joska”, lub, jak mówią inni, „Joska-Beczki” – Joska Ładowskiego7.

Jednym z tych wybitnych był pierwszy ułan Rzeczypospolitej generał (albo jak sam pisał na swych wizytówkach były-pułkownik) Wieniawa-Długoszowski, który często po dansingach, które kończyły się o czwartej nad ranem, a panie wracały do domu szukając lokali do dalszej zabawy, wybierał herbarciarnię (gdyż lokal ten zarejestrowany był jako herbaciarnia) u Joska. Zajeżdżał tam wraz towarzyszami dorożką, osobiście powożąc, w kaszkiecie woźnicy na głowie. Powracał natomiast trzema dorożkami. W jednej jechał on, w drugiej jego szabla, a w trzeciej rękawiczki8.

Josek Ładowski zmarł na swoim „posterunku” 7 października 1932 roku na atak serca9. Śmierć właściciela nie zamknęła historii tego lokalu. Pięć lat później czytelnicy „Naszego Przeglądu” mogli dowiedzieć się o nałożeniu przez Starostwo Grodzkie Północno-Warszawskie na Marię Ładowską, właścicielkę lokalu, kary 3 dni bezwzględnego aresztu i 50 złotych grzywny z zamianą na 5 dni aresztu za nieprzestrzeganie godzin handlu10.

Legenda tego szynku, będącego pod „opieką” sanacyjnego świata, została utrwalona w utworze autorstwa Juliana Krzewińskiego i Leopolda Brodzińskiego pt. „Bal na Gnojnej”. Co ciekawe, ulica taka nie istniała w Warszawie od 1902 roku, kiedy to została zamieniona na ulicę Rynkową. Pomimo jednak upływu lat, stara nazwa ulicy wciąż była na ustach mieszkańców Warszawy, między innymi dzięki takim miejscom jak prowadzona przez Joska Ładowskiego knajpa.

Krzysztof Żabierek

1 Zgon „Grubego Joska” przyjaciela bojowców z r.1905., Ilustrowany Kuryer Codzienny, 1932, nr 280, s. 11.

3 Zgon „Grubego Joska” przyjaciela bojowców z r.1905., Ilustrowany Kuryer Codzienny, 1932, nr 280, s. 11.

4 Nocne spelunki Warszawy. Jak się „bawi” elita stolicy, ABC, 1932, nr. 288, s. 6.

6 Nocne spelunki Warszawy. Jak się „bawi” elita stolicy, ABC, 1932, nr. 288, s. 6.

7 Nocne spelunki Warszawy. Jak się „bawi” elita stolicy, ABC, 1932, nr. 288, s. 6.

8 S. Koper, Życie prywatne elit drugiej Rzeczypospolitej, s.84.

9 „Josek z Gnojnej” umarł, Dzień Dobry, 1932, nr 280, s. 2.

10 Areszt za nieprzestrzeganie godzin handlu, Nasz Przegląd, 1937, nr 114, s. 9.

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!